Potrzeba inteligentnej mody

Moda, Wywiady | 24 września 2012 | 7 komentarzy

W sam raz przed łódzkim tygodniem mody i rozpoczęciem roku akademickiego: o medialnych krawcach, ubraniach na pilota i przyszłości mody rozmawiam z dr inż. Marzanną Lesiakowską – Jabłońską, prorektorem nowo powstałej szkoły VIAMODA INDUSTRIAL.

– Pani doktor, jaką moda ma przyszłość?

– To zależy. Na przykład od projektantów. Dobrze by było, gdyby przyjęli do świadomości aspekt technologiczny w swojej pracy. Bardzo ważny jest też kompromis między ich indywidualną ekspresją a zapotrzebowaniem na modę otoczenia i w ogóle całym społecznym, kulturowym i ekonomicznym kontekstem.

Weźmy polskich projektantów, tych medialnych, z wyrobionym, gwiazdorskim wręcz nazwiskiem. Oni wygrywają na kontakcie z klientem. I z tego się utrzymują. Ale wątpię, by mogli w ten sposób pracować kolejne dekady, jeśli chcą się rozwijać i poza własnym atelier tworzyć poważną markę. Jeśli staną do konkurencji z uznanymi firmami na rynku, to okaże się, że są niezdolni do zmiany image’u, sposobu myślenia, wykorzystywania nowych technologii i nie mają w tej poważnej, światowej modzie wiele do powiedzenia. Są jedynie ekskluzywnymi krawcami, choć nieraz i ich krawiectwo zostawia wiele do życzenia. Gdy patrzę na gwiazdy ubrane w kreacje naszych projektantów, to jedynie prace Gosi Baczyńskiej robią na mnie wrażenie. Zachwyciła mnie jedna z jej czarnych sukni, pięknie pocięta… To krawiectwo najwyższej próby.

Mogę też pochwalić proste, industrialne, ale z najwyższej półki wzornictwo MMC Studio. Jednak oni do tej pory produkowali jedynie dwie kolekcje rocznie i nie wiem, czy mają ochotę na więcej. Widać jednak w ich pracach kontakt z przemysłem i rozumienie roli funkcjonalności niewykluczającej estetyki.

Ale większość z naszych kreatorów, mimo dobrego stylu i smaku, niekoniecznie umie, a czasami chce, dostrzegać ważne aspekty procesu projektowego typu: wykończenie materiałów, użyteczność wyrobów, ich odpowiednie ometkowanie, sięganie po tekstylia innowacyjne, świadome budowanie marki i strategii rozwoju firmy.

– Może po prostu wolą pozostać niszowi i tworzyć na potrzeby indywidualnych odbiorców?

– Ale to nie musi być cnotą. Coco Chanel mówiła, że zrobić z kobiety dzieło sztuki nie jest jeszcze sztuką lecz rzemiosłem i coś w tym jest. Jej projekty były genialne, bo były proste i nadawały się do kopiowania. Wszystkie te dżerseje, tweedy, czernie, kostiumy, sztuczna biżuteria, pikowane małe torby – to były bardzo przemysłowe pomysły. I pewnie dlatego stały się standardami. Wiek XXI niesie podobne wyzwania. Potrzeba nam inteligentnej mody, nowoczesnych tekstyliów, innych sposobów projektowania, prezentacji i sprzedaży odzieży, nawet tej z najwyższej półki.

– A jakie są konkretnie kierunki tych zmian?

– Na przykład, mamy gotowe struktury odzieży tekstronicznej, czyli z elektroniką opartą na specjalnych włókienniczych elementach wkomponowanych w tekstylia, monitorującej funkcje życiowe człowieka, ale też pozwalającej wygodnie korzystać z urządzeń elektronicznych będących integralną częścią ubioru. Mamy wiele innowacyjnych struktur dzianinowych, tkaninowych, włókninowych, które poprawiają komfort użytkowania odzieży – wpływają na odczucia termiczne, estetyczne, na bezpieczeństwo… Tak jak ma to miejsce w odzieży sportowej. Bo to sport stał się źródłem innowacji w modzie, tak jak wcześniej były nim zbrojenia i w ogóle militaria. Choćby takie Speedo Fastskin. Ich Aqualab opracował bioniczny ubiór przypominający pokrycie ciała rekina. Na przykład powierzchnia tych części ciała, którymi człowiek odpycha się w wodzie pokryta została specjalną dzianiną o strukturze przypominającej tarkę.

Albo kombinezony narciarskie, czy używana już powszechnie bielizna do uprawiania sportów zimowych, w której dzianina ma różną budowę w różnych strefach kontaktu z naszym ciałem, przez co zapewnia odpowiednie oddziaływanie na nasze mięśnie i stawy w czasie uprawiania sportu. Dodatkowo są to często struktury podwyższające nasz komfort fizjologiczny tzn. regulujące temperaturę pod odzieżą, odprowadzające pot z powierzchni skóry.

Albo ubrania z bateriami solarnymi zasilającymi np. wmontowaną w nie elektronikę, czy rękawice tekstroniczne „reagujące” na specyficzny układ dłoni, które w razie niebezpieczeństwa „same” prześlą sygnał S.O.S., gdy warunki są zbyt ekstremalne, by wezwać pomoc za pomocą telefonu czy rac. Tych rozwiązań, już gotowych, jest bardzo dużo i tak jak przyzwyczailiśmy się do mikrowłókien, membran, tak wkrótce będziemy wymagać, aby dzisiejsze innowacje stały się elementami popularnymi w naszej odzieży. Ci projektanci i te firmy, które chcą wygrać wyścig z konkurencją muszą już dziś o tym myśleć.

– Ale nie wszyscy są sportowcami, taternikami, czy ekstremalnymi turystami.

– Oczywiście, toteż tekstronikę, rozwiązania bioniczne, czy sięgające do nanotechnologii znajdziemy w odzieży bardziej, nazwijmy to, codziennej. Przykładem choćby Philips, który zaprojektował ubiór dla dziecka z nadajnikiem GPS. Albo pomysł Stelli McCartney –  wykorzystanie w kolekcji zaprojektowanej dla Adidasa fotooptycznych włókien, które świecąc nie tylko dają ciekawy efekt estetyczny, ale poprawiają bezpieczeństwo osób np. uprawiających jogging, czy jadących nocą na rowerze.

Ten patent  wzięty został poniekąd z odzieży roboczej, kamizelek ochronnych z pasami fluorescencyjnego barwnika, ale jest na innym poziomie technologicznym. Istnieją już kombinezony, kurtki, a nawet T-shirty, w których programuje się, jaki komunikat będzie wyświetlany powiedzmy na plecach. Na przykład: „zwolnij roboty na drodze”, albo wymyślone przez nas hasło na dany dzień, przez który chcemy zamanifestować naszą indywidualność w podejściu do mody i świata.

– No tak, ale haute couture to to nie jest. Wyrafinowaną modę takie atrakcje raczej ominą?

– Nie, dlaczego. Przecież widział pan na pewno niesamowite pokazy mody Husseina Chalayana, na których sukienki po naciśnięciu pilota zmieniają formy.

Jednak przyszłością wysokiego krawiectwa, nawet jeśli mówimy o najwspanialszych nazwiskach ze świata mody, jest kastomizacja – odpowiadanie na indywidualne potrzeby klientów i zaangażowanie ich w proces projektowy. Nie ma to jednak być wzornictwo unikatowe, ale odpowiedź projektantów na potrzeby rynku. Oczywiście to wymaga wykorzystania nowatorskich narzędzi projektowych, produkcyjnych i kontaktu z klientem, ale nie osobistego, tylko przez Internet. Niedługo każdy będzie mógł sobie dowolnie, według własnego uznania i gustu dobierać rozmaite elementy w odzieży i te tworzące wrażenie estetyczne, i te podnoszące funkcjonalność. I klient, jak wykazują badania, coraz częściej chce nowych technologii w modzie.

Wydaje się, że kastomizacja to w ogóle przyszłość całej mody. Wielkie domy mody i marki powstawały po rewolucji przemysłowej, może teraz po rewolucji informatycznej pora na nowe rozdanie? Aby jednak wejść do gry trzeba sięgnąć po nowe technologie. Już sam skaner 3D ciała człowieka jest dziś czymś absolutnie niezbędnym do tworzenia „wirtualnej mody”, czy choćby w Polsce do przeprowadzenia pomiarów antropometrycznych uaktualniających tabele rozmiarowe. Ostatnie takie pomiary wykonywano u nas w latach 80., kiedy byliśmy nieco inni – zwłaszcza młodzież.

W Niemczech, na przykład, stworzono program Size 3D Germany, sfinansowany przez komercyjne  instytucje działające na tamtejszym rynku odzieżowym, dzięki czemu wiadomo jakie są tam sylwetki i przez co producentom łatwej dopasować się z rozmiarami do potrzeb rynku. Wiadomo przecież że ciało i sylwetka przeciętnego człowieka się zmieniają prawie co pokolenie. Jesteśmy coraz wyżsi, mamy coraz dłuższe ręce i nogi, ale też, niestety statystycznie, coraz grubsi.

– I chyba też, statystycznie, coraz starsi?

– Tak, Europejczycy stają się społeczeństwem starym, stoimy już na krawędzi kryzysu  systemu ubezpieczeniowego. Ta obiektywnie zła sytuacja demograficzna w  naszej części świata generuje nowe wyzwania, na przykład: jak minimalizować koszty opieki zdrowotnej, jak zabezpieczyć tani starszym ludziom pewien komfort życia? Komisja Europejska przy współudziale specjalistów z całego kontynentu, w  tym i polskich, opracowała program rozwoju przemysłu odzieżowego do 2015 roku, oparty o wiele różnych opracowań, w tym np. programu Clever Tex, w którym brałam udział. W ankietach w różnych krajach pytano ludzi o ich  uwagi dotyczące oczekiwań wobec ubrań, tekstyliów w domu, w otoczeniu człowieka zaprojektowanych na miarę i potrzeby XXI wieku. Okazało się, że ludzie, zwłaszcza starsi, chcieliby, by ubrania niejako same monitorowały ich stan zdrowia: badały ciśnienie, rytm serca, robiły pomiary jak małe laboratorium medyczne np. odczyty dla cukrzyków – wszystko szybko, bezboleśnie, bez wychodzenia z domu, a gdy jest potrzeba alarmowały i wzywały pomocy. I, niech pan sobie to wyobrazi, że wiele z tych pomysłów można już zrealizować.

– A wyzwania estetyczne?

– To też. Dziwi mnie, dlaczego uczelnie nie prowadzą ćwiczeń z projektowania dla konkretnego klienta. Praca ze studentami polega na wydobyciu ich ekspresji i to jest wspaniałe, ale przydałoby się też wymagać od nich ubrania, na przykład, ich własnej babci. Ciekawy projekt, bo oprócz stworzenia konstrukcji, formy dla osób o trudniejszej figurze (zakładając, że jednak większość babć nie ma klasycznych wymiarów modelki), trzeba pomyśleć o funkcjach ubrania,  materiałach i ich jakości, wygodzie i wreszcie dostosowaniu do – często jednak – ograniczonej zasobności portfeli starszych osób… No i jeszcze cała socjologiczna praca nad kształtowaniem gustu tych klientów! To prawie ingerencja psychologiczna. Dla konserwatywnej zazwyczaj siedemdziesięciolatki podniesienie akceptowalności estetyki, i to w ramach jej skromnego budżetu…

To rzecz niezwykle trudna…

– Ale jaka fascynująca!

 

7 Komentarze

  1. Jacek S. Kłak
    24 września 2012

    Coraz bliżej do źródła prawdy ……artykuł ucieszył mnie nieprawdopodobnie .

    Odpowiedz
  2. modologia
    24 września 2012

    Hmm… czyli nie tyle potrzeba nam „inteligentnej mody”, co inteligentnych osób projektujących ubrania – czyli myślących o potrzebach swojej klienteli, a nie tylko o własnej „potrzebie ekspresji”.

    Dużo trafnych uwag, mam tylko jedno zastrzeżenie: myślę, że osób chętnych do eksperymentowania z najnowszymi technologiami znalazłoby się sporo, ale takie eksperymenty są kosztowne, więc jeśli „eksperymentator/ka” nie ma własnej kasy na takie badania, to kto mógłby takie próby (niekoniecznie uwieńczone sukcesem) finansować. Nie wierzę, że uczelnia – chyba, że prywatna.

    Odpowiedz
  3. max
    25 września 2012

    Wszystko super! tylko rzeczy o których mówi Pani dr inż. Marzanna Lesiakowska– Jabłońska można się uczyć na uniwersytetach typu Massachusetts Institute of Technology, Stanford University itp.- czyli naljepszych ośrodkach badawczych na świecie. No raczej nie w VIAMODA INDUSTRIAL. A o nowinkach w tego typu badaniach które być może są poruszne na wykładach można poczytać choćby w Science. Reklama reklamą – ale znaj proporcje mocium panie!
    Wprowadzanie tendów w modzie a nowych technologii to dwie całkiem różne sprawy, z których autorka chyba nie do końca sobie zdaje sprawę.

    Odpowiedz
    • Marzanna LESIAKOWSKA - JABŁOŃSKA
      3 października 2012

      Doskonale dostrzegam różnicę między badaniami – ich ryzykiem, kosztami, potrzebnym potencjałem naukowym i technologicznym oraz wiem, jak małe mamy szanse na wymyślanie i wprowadzanie nowych technologii, nie tylko w modzie, ale we wszystkich innych dziedzinach też. Tym bardziej, że w naszym kraju kiepsko działa sektor badań aplikacyjnych tzn. zamawianych, zlecanych, czy wręcz prowadzonych przez podmioty komercyjne, żyjące ze sprzedaży w produktach najnowszych technologii. To przecież one głównie dają zaczyn potrzebny do badań, na których rezultatach potem zarabiają. Celem moim nie było stwierdzenie, że VMI będzie takie badania prowadziła. Chodziło mi o to, ze projektanci mody powinni sięgać do dostępnych na rynku (u nas w Polsce też !!!) innowacyjnych technologii materiałowych, produktowych, procesowych, projektowych czy modeli biznesowych. Np. wykorzystywać możliwości jaki dają nowoczesne materiały termoregulacyjne do podnoszenia komfortu użytkowania odzieży, stosować rozwiązania tekstroniczne w odzieży (mamy w Polsce świetne czujniki tekstroniczne, nagradzane na świecie), w atelier projektowych wykorzystywać np. skany ciała klienta do ciągłego dostępu do jego precyzyjnych danych pomiarowych itd. To wszystko jest „pod ręką”, nie jest bardzo drogie, tylko, żeby po to sięgać trzeba mieć wiedzę, że te rozwiązania w ogóle istnieją. I tego właśnie w VMI (między innymi) chcemy uczyć.

      Odpowiedz
  4. VIAMODA INDUSTRIAL
    27 września 2012

    Jeżeli szkoła nie znajdzie dla siebie miejsca w świecie innowacji technologicznej nie zbuduje tożsamości, która ma gwarantować realizację stojącego za nią projektu edukacyjnego.

    Piotr Stefaniuk
    Założyciel Viamoda Industrial
    Zapraszamy do krytycznego śledzenia naszych poczynań!

    Odpowiedz
  5. O modzie, głodzie i chłodzie « Lady Pasztet i tyle.
    1 października 2012

    […] to jest moja smutna refleksja na dziś. Ostatnio czytałam na blogu Michała Zaczyńskiego wywiad z prorektorką ViaModa Industrial, gdzie bardzo spodobało mi się wyzwanie, jakim jest […]

    Odpowiedz

Odpowiedz do Marzanna LESIAKOWSKA - JABŁOŃSKA

Anuluj odpowiedź