Gwałty savoir vivre’u

Pogawędki przy pisuarze („hej stary, jak leci” i tym podobne) oraz spoufalanie się z ekipą remontową z Polski (sic!) uznał miesięcznik Q za jedne z 10 okropniejszych gwałtów na współczesnym savoir vivrze. Brytyjskim zapewne. Mnie kusi nasza, lokalna wersja. Zwłaszcza, że czasy się zmieniają i ani oglądanie telewizji w trakcie kolacji, ani poklepywanie nowo poznawanych ludzi po plecach nikogo już nie wzdryga. Ale też są rzeczy gorsze:

Zakochani na koncercie

Oto czar par. Przytulaski, cmorki – te sprawy. I nawet człowiek przez chwilę zaczyna zazdrościć, ale już przy drugiej piosence ona „nic nie widzi”, więc jej partner bierze ją na barana, łapie za ręce i razem kołyszą się, falując niczym na Sylwestrze z Polsatem. Dżentelmen i jego księżniczka. Przez takiego jednego (i jedną) z całego występu Placebo pamiętam plecak wyżej wymienionego (stali przede mną, nie było dokąd uciec), a ponoć Brian Molko tj. wokalista Placebo cały koncert zagrał w czerwonej kiecce. I ja tego nie widziałem.

Brzoskwinia na chodniku

Sprawa nieoczywista, ale ogarnijmy pamięcią wszystkie te turystki, wczasowiczki i kuracjuszki, które ni z tego ni z owego, wyciągają rozmiękła brzoskwinię, środek chodnika uznając za najstosowniejszą scenerię do jej spożycia. Podczas rzeczonej degustacji poza przypomina postawę baletnicy, z wysoko uniesionym łokciem, możliwe najdalej odchyloną ręką (sok cieknie!) , pochyloną głową i staniem na palcach. I taka dama potrafi nie tyle w pozie zastygnąć, ile przejść ładnych kilkadziesiąt metrów! Potem jeszcze jest cyrk z wyjmowaniem oklejonymi sokiem łapskami chusteczki higienicznej z zawieszonej na krótkim pasku torebki. I to jest widowisko!

Kebab w autobusie

Co tu tłumaczyć. Niedawno jedną taką konsumentkę wyprowadziłem z nocnego autobusu, kazałem zjeść to paskudztwo na zewnątrz i dopiero wtedy myśleć o przewiezieniu swego tłustawego od kebabów tyłka transportem publicznym. Oczywiście, można powiedzieć, że wytworni ludzie nie podróżują nocnymi, tylko drogimi taksówkami, ale król Szwecji jeździ po Sztokholmie tramwajem, a w metrze raz jechałem z Dominiką Gawędą z Blue Cafe, więc argument jest z d…

Klaskanie w samolocie

Nasza narodowa specjalność. Pewnie wynikająca z chłopskich korzeni i chłopskiego rozumu, na który – jak wiemy – nic, co nie jest ptakiem, czy muchą nie ma prawa unieść się w powietrzu, stąd ekskursję lotniczą uważamy za zjawisko nadprzyrodzone, magiczne i w ogóle creepy. I stąd burza oklasków dla pilota. Choć ta burza w liniach nie czarterowych i nietanich jakby słabnie. – W ogóle się nie postarali ci piloci, że tak ciężko lądowali, co? I dlatego pewnie nie dostali żadnych braw – rzekł pewien niestary Polak do swojej małżonki po wylądowaniu Alitalią z Rzymu w Warszawie, wzrokiem szukając u mnie potwierdzenia swej teorii.

Drinki specjalne

Zabiłbym te dziewuchy, trzy, cztery dychy nierzadko na karku, a chichoczą jak podfruwajki i proszą w klubach barmanów o zrobienie jakiegoś specjalnego drinka, „żeby nie był kwaśny, ale nie za słodki”. Barmani wyciągają wówczas cały swój arsenał szklanek, butelek, shakerów i tym podobnych utensyliów, zaczynają żonglować, podrzucać, popisywać się i puszyć, a trwa to pół godziny. A ty, spragniony klubowiczu, cieszysz się, że w Polsce nie ma powszechnego dostępu do broni, bo nie ręczyłbyś za siebie.

Kelner nachalny

Czy wszystko w porządku? Smakuje? Coś jeszcze podać? Może kawę? Jeszcze winka? Może deser?  I tak w kółko. Chwili spokoju. Nachalny kelner. Kiedyś, kiedy jeszcze można było palić, w moim ulubionym DiVino przy Kruczej kelnerka (miła, ale niestety, tak jej kazali) zmieniała popielniczkę po każdym wypalonym papierosie. A tu pogaduchy o zdradach, chachmętach, mezaliansach (wzięta PR-ówka z dostawcą pizzy itd.) i tym podobne. Z nieustannie kursującą do stolika kelnerką całą dramaturgię anegdot i sensacji szlag trafiał.

Mały głód

Maskotki w roli breloczków. Nastolatka z łaciatą krówką przy komórce jeszcze przejdzie. Ale stara, dwudziestopięcioletnia baba z dewocjonaliami w rodzaju Hello Kitty?  Co ciekawe jednak, infantylne breloczki to raczej domena mężczyzn. Stoją ci tacy Felusiowie, wymachują wpiętym do kluczyków od samochodu Małym Głodem, co go dołączonego w markecie do sześciopaku Danio dostali i myślą, że robią szał. Niestety.

Pogawędki domofoniczne

Jedna z przedniejszych zabaw starszych pań. Zwłaszcza w sobotę, około dziesiątej rano. Jedna kuma nadaje w przy domofonie w domu, druga – na nasłuchu przed blokiem. I prowadzą konwersację, o rejestrach adekwatnych do stopnia uszczerbku ich narządu słuchu. Czyli nap…, jakby to radio Wolna Europa sąsiad zza ściany w latach 80. łapał. Jeśli mieszkało się (a mieszkało) na pierwszym piętrze tuż nad wejściem do budynku, jeśli było lato (a było) i okno zostawiało się otwarte, jeśli wracało się z imprezy o świcie (a oczywiście, że wracało), to takie rzeczy się pamięta do końca życia.

Wpisujcie, drodzy państwo, swoje typy. Może razem opracujemy jakiś sensowny dekalog i wydamy w formie socjalizującej broszury.

37 Komentarze

  1. Lady Aka
    9 października 2012

    klaskanie w samolocie nie jest tylko domeną Polaków. Niemieccy turysci tez to robia. leciałam sobie z mezem na ibize z niemieckim biurem, sami niemcy na około i jak jeden maz wszyscy bija brawo… to ja tez poprosze brawa jak dobrze przeczytam recepte, a co!

    Odpowiedz
  2. max
    9 października 2012

    Starsze panie na koksie. Niby słabe, zmęczone, ciężko doświadczone (dwie wojny,głód, bieda) a do autobusu tudzież tramwaju zasuwają szybciej niż Marion Jones niszcząc wszystko co stanie na drodze niczym terminator. Nie daj boże traw na taką próbując najpierw wysiąść… a jak są jeszcze uzbrojone w białą broń (one to nazywają laskami) nic, to lepiej stulić pysk, ogon pod siebie i do drugiego wyjścia.

    Odpowiedz
  3. mgiebultowski
    9 października 2012

    Wladca drzwi. W tramwaju/autobusie stoi w drzwiach, koniecznie tylem do nienawistnej tluszczy, i co przystanek robi ruchy jak konik na szachownicy, zeby tego nie dopuscic, tego przepuscic, tego zablokowac. Bo to jego loza honorowa! Jego krolestwo!

    Odpowiedz
  4. sis
    9 października 2012

    O matko! To ja jeszcze poproszę o dopisanie do listy napuszonych blogerów, którzy sprawnie acz marudnie posługują się językiem. Ich marudzenie jest męczące i cholernie dalekie od spraw ważnych. Gawenda jest do bani, płaszcz nie rusza i tylko pozostaje współczuć tak trudnego życia. To musi rodzić traumę… Ale zbaraniali uczestnicy koncertów są rzeczywiście wku… znaczy się irytujący ;)))

    Odpowiedz
  5. cheffrancais
    9 października 2012

    Urocze do porzygu parki w metrze i autobusie, niech się jeszcze te gołąbeczki trzymają za ręce, ale jak się mają całować wśród bandy umęczonych codziennym biurowym życiem ludzi ściśniętych jak sardynki w pozach nieznanych nawet performerom Cirque du Soleil to wciskam przycisk alarmowy i niech zabierają – mnie albo papużki nierozłączki.

    Odpowiedz
  6. Zalewski
    10 października 2012

    Ludzie uważający, że jesteśmy muzycznie niewyedukowani, fundujący nam darmowe korepetycje w środkach komunikacji miejskiej. Najlepiej gdy dwóch takich nauczycieli (uczący najczęściej hip-hopu i techno) spotka się w jednym autobusie. A człowiek zamiast u nich dodatkowe lekcje wykupić, to najchętniej sam by im coś sprzedał. Kopa w dupę. Ewentualnie słuchawki.

    Odpowiedz
  7. bartek
    10 października 2012

    mi ta lista wyglada jak tesknota za high class i lekkim nieobyciem ;
    – kelner w restauracji nie jest nachalny tylko wykonuje swoja prace – jest cala grupa klientow ktorzy tego potrzebuja – ja osobisice nie lubie siedziec w gnoju z popielniczka pelna petow – to jest restauracja i tego oczekuje ze serwis tam dziala – chwile spokoju zapewniaja inne miejsca i proponuje do nich zagladac
    – maskotki z breloczkow – coz poczac – tatusiowie bo zazwyczaj w tym przypadku o nich chodzi sa obdarowywani przez swoje pociechy tego typu zabawkami – moze to dziwne ale jest to bardziej na miejscu dostac od pociechy breloczek nize niedostac od niej nic bo przeciez to obciachowe – na szczescie nie mam dzieci ale gdybym jej mial nie chcialbym zeby byly zmanierowane i nie umialy niczego okazywac .
    – drinki specjalne – chach – klubowicz spragniony ? to takjakbys poprosil projektanta o wyrabany w kosmos ciuszek a dostal szmate z HM bo Ci sie spieszy – barmana obowiazkiem jest dogodzic klientowi a jesli chcesz na szybko klubowiczu spragniony – spelunki nie maja tego problemu i tam mozesz sie napic do pelna – jednak zostaw tym co to na to ochote maja mozliwosc wyborru i zapytania o rade barmana – dla nas on tam jest wlasnie po to !
    – zakochani na konercie – no coz bedziesz pamietac plecaki i inne takie tak dlugo jak bedziesz w oddalonych sektorach od sceny – proponuje na przyszlosc naskladac wczesniej na upragniony VIP a zajkochanym pozwolic byc zakochanym – moze nie pamietasz ale to ma swoj urok i dla tych osob to wazne !
    – kebab w autobusie – fakt smierdzi jak diabli – ale dlaczego oczekujesz ze autobus bedzie czyms czego nie masz czyli wypasiona limu z szoferem – tak sie sklada ze w tych autobusach sa luszie ktorzy czesto nie maja ani gdzie ani kiedy zjesc bo pracuja a autobus to nie jest lans dla nich tylk osrodek komunikacji – wyprowadz no swoja biede na wietrzenie nastemnym razem a im daj spokuj !
    i tak porownujac klase – ania projektantka a ni krol o ktorych mowa – nigdy by nikomu nie zwrocili uwagi a tym bardziej nie wyprowadzili nikogo z autobusu z jedzeniem – pomijajac juz okreslenie „tlustawe dupsko ” – pasuje bardziej do wykidajla a nie do osoby ktora mieni sie tu z savoir vivre obalatana !
    – klaskanie w samolocie – szkoda ze jesli juz mamy cos co jest jakos nasze nam sie to nie podoba – wiele razy spotykalem osoby z innych krakow ktore uwazaly to za uoczy zwyczaj – neguj facet neguj !
    – starsze panie z domofonem – znowu wychodzi na to ze doskwiera status spoleczny – proponuje zmienic dzielnice i dom na inny i wtedy problem z glowy – no i radze sie tez nie starzec 🙂

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      10 października 2012

      to ja się poddaję.

      Odpowiedz
      • Krystyna
        10 października 2012

        No nie dziwię się, że Pan się poddaje. Proszę dopisać do listy, którą zresztą pochwalam, zwracanie się na Ty przez obcego /obojętne czy na blogu czy nie/ i chamskie anonimowe komentarze na blogach

        Odpowiedz
      • Zalewski
        10 października 2012

        Nie wiem czy aby na pewno zwracanie się na Ty na blogu jest złe. To już w sumie od autora zawsze zależy. Ale poruszając kiedyś ten temat ze znajomymi blogerami doszliśmy do jednego wniosku – stali czytelnicy są blogerowi na tyle bliscy, że nie ma problemu, by zwracali się do siebie na Ty.

        Odpowiedz
    • max
      10 października 2012

      do Bartka:
      ty chyba nie do konca wiesz o czym piszesz,przynajmniej w temacie fajek. Będę obstawał za tym że kelnerzy sprzątający popiołki z jednym petem są wkurwiający i kazdy normalny palacz to potwierdzi!. I najgorsze że nic sobie nie robią jak im powiesz żeby se dali siana. Oni dalej biegają jak pojebani.
      Do cholery! ja kocham palic i takich popielniczek mam w domu co najmniej kilka. zawsze pełne. wyrzucam dopiero jak pety wypadają. I wara mi od tego.
      przepaszam za wulgaryzmy, ale cisnienie mi skoczyło.
      na resztę Twoich popierdułek spuszczę zaslonę milczenia… chodź sobie chłopie może najlepiej do sanepidu wieczorami.

      Odpowiedz
      • bartek
        10 października 2012

        hmmm – co pelnych popielniczek w domu luz – mam to samo ale w restauracji jesli zamierzam jesc – srednio mi wchodzi jedzonko z petem 🙂

        Odpowiedz
      • michalzaczynski
        10 października 2012

        Emocje większe niż w moim wpisie! Max – kimkolwiek jesteś: kocham.

        Odpowiedz
      • czytelnik w drodze
        11 października 2012

        Kiedy usłyszałem o tym felietonie przez myśl mi nie przeszło, że wzbudzi aż tak wiele emocji. Afekt bije afekt. Michał bo naród podzielisz i Sudan nam zafundujesz. Podpisano: zwyczajny obywatel.

        Odpowiedz
  8. lady_pasztet
    10 października 2012

    Cóż, rozbawiła mnie ta lista, ale zgadzam się z przedmówcą – nie wszyscy chcą i muszą być za pan brat z regułami dobrego wychowania, choć oczywiście – chcielibyśmy, żeby tak było. Mnie o wiele bardziej irytuje chodzenie ławą po chodnikach, palenie fajek, tak żeby komuś dmuchnąć komuś w twarz, niemiła (niż nadmiernie miła!) obsługa w różnych punktach gastronomicznych. Rozmowy domofonowe nie są mi znane, ale wiem za to, że wszyscy lubią gadać przez telefon na poczcie, w banku, w autobusie czy pociągu i mało kogo to bulwersuje. Dużo jest takich rzeczy, oj dużo, ale zawsze można grzecznie poprosić 😉 Chociaż i tu można się przejechać! Ja ostatnio poprosiłam jakiegoś miłego, młodego dość człowieka o ściszenie muzy w słuchawkach, mnie za to przy okazji jakaś starsza pani poprosiła o zaprzestanie przeklinania 😉 To był dopiero szok, ale z godnością odparłam, że w takim razie już się nie odzywam 😉 Autobus uczy pokory!

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      10 października 2012

      Mnie pewna kobieta poprosiła w moskiewskim metrze, bym nie oddychał przy niej, bo paliłem! Miała rację. Tak się poprawiłem, że rzuciłem palenie w cholerę.

      Odpowiedz
  9. lady_pasztet
    10 października 2012

    No i emotkionki to już w ogóle brak taktu, sorry!

    Odpowiedz
  10. kxerxes
    10 października 2012

    Klaskanie w samolocie jest urocze! Latam po kilka razy w tygodniu i nigdy nikt nie podziela mojej euforii po wylądowaniu 🙁

    Odpowiedz
  11. max
    11 października 2012

    Michale, a ja uwielbiam Twoje teksty, ale dość już słodzenia. Żadko mi się zdarza reagować tak emocjonalnie, ale taki jakiś zaangażowany ten wpis dałeś.
    Ps: o drinkach specjalnych nic już nie pisałem, bo kolega całkiem przestałby wychodzić z domu a w końcu mamy kryzys i konsumpcję należy podkręcać (ja z wyznawców Keynesa) ale jako eks-barman móglbym bardzo rozwinąć Twój wątek… Ach, aż się łezka zakręciła w oku. To były czasy! Jakiego to badziewia się nie namieszało takim „klubowiczom”, upstryczonego parasolką papierową z Tesco (która gdy podeszła wodą dodatkowo wzbogacała paletę barw). A uradowani klubowicze i klubowiczki, płacili, płacili i końca nie było. Co zarobiliśmy z chłopakami wtedy to nasze!

    Dobra, kończę, bo wybiła 10-ta, kawa skończona i czas się wziąć do roboty! bo mnie jutro zarząd zje na przystawkę. Zostawiam już temat i czekam na relację z FW.

    Odpowiedz
  12. Czytelnik w drodze
    11 października 2012

    Nie ulega wątpliwości, że savoir vivre jest obecnie gwałcony na każdym kroku. Sam też go „gwałcę” czasem brakiem ogłady, ale staram się dwa razy błędu nie popełniać. Czym innym są: nasze nawyki i brak ogłady, brak kultury i niechlujstwo, a czym innym zwykłe chamstwo i przestrzeń między okiem a czubkiem nosa. Irytacja? Po co to nam? „Denerwować się, to mścić na sobie za głupotę innych”. Mnie bawią również takie zachowania, jak w/w. Bawi mnie poruszenie, jakie wywołał felieton. Kij wetknięty w mrowisko i kilkakroć poruszony. Pracując z klientem (obsługa) napatrzyłem się, na takie zachowania ludzi, że aż strach pomyśleć, jak Ci, którym zrobiono krzywdę wychowując chyba bezstresowo będą swoje dzieci wychowywać. Przykład tego zaobserwował kolega, w jednym z przedszkoli w W-wie (część zachodnia miasta), gdzie już sześciolatki potrafiły dokonywać klasyfikacji i podziały na lepszych i gorszych swych rówieśników, ze względu na markę samochodu odbierających swoje pociechy rodziców. Możemy być ą i ę, możemy jeść bułkĘ przez bibułkĘ, udawać elokwentnych, obytych, inteligentnych, a i tak nasze braki wyjdą w ludziach, na których mamy wpływ. Przykładem gwałtu jest powszechny schemat „pretensjonalnego” zachowania, przejawiającego się w chamstwie, jakiego byłem ostatnio świadkiem na Dworcu Centralnym w W-wie. Bydło pchające się do pociągu o mało nie zabiło kobiety, wpychając ją pod koła wjeżdżającego pociągu. Tak się spieszyli, aby dupska usadzić, że kobieta została z sińcem na twarzy, poobijana i takim szokiem, że ledwo mogła ruszać się. Tłum rządzi się własnymi prawami tj brakiem rozumu jednostki. Czasem pozostaje nam jedynie głęboko oddychać i powstrzymać się, przed rzucaniem mięsem.
    Prawidłowo wyprowadziłeś ów padlinożercę z autobusu, zwłaszcza że takowe osobliwości częstokroć wybrudzą siedzenia takim „pysznym” kebabem, pozostawiając nierzadko papierek pełen sosu w pojeździe, zapominając go zabrać z sobą. Niby zapłacił taki delikwent za bilet i uważa, że ma prawo „upierdolić” cały autobus w cenie biletu 1,5 PLN
    Niestety Warszawa stała się zbieraniną elementu, który zamiast zachowywać się w jakiejś „normie”, legitymuje się jedynie brakiem elementarnej kultury, jak np. rozmowa przy kasie przez telefon na tematy nader fascynujące i podniecanie, że inni mogą pozazdrościć nader „fascynującej” egzystencji. Cóż dno dna…

    Odpowiedz
  13. zimuss
    12 października 2012

    Brzoskwinia na chodniku ubawiła mnie setnie, muszę przyznać. Zakochanych na koncercie nie znoszę, chyba że soją za mną 😉 nienawidzę też kapeluszy w teatrze czy w kinie, który Pani przed Tobą uważa za tak gustowny że zbędne jest zdejmowanie go, przez co TY cały film/spektakl widzisz tylko głowy aktorów. Zmieniających nachalnie popielniczki kelnerów lubię bardziej od tych, którzy z miną oburzonych dopytują czy na pewno tylko kawę?nie będzie Pani nic jadła??to ja może zostawię kartę??coś jeszcze podać?? Natomiast co do jednego mam pretensję i tu cytuje ” Ale stara, dwudziestopięcioletnia baba (…)” – mnie uraziło bo nie czuje się ani stara, ani jak baba, a dwadzieścia pięć skończyłam…

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      13 października 2012

      taki żart. teraz, gdy będę żartował albo ironizował, to obok postawię emotikon, bo bez tego widać już nie da rady.

      Odpowiedz
  14. Piąty Dzień Tygodnia vol. 13 « Fashion Magazine Blog
    14 października 2012

    […] Michał Zaczyński pisze czego nie wypada robić publicznie. […]

    Odpowiedz
  15. Comaberenices
    14 października 2012

    szczezłbym (szczeznąłbym?)

    Nie ma takiego czasownika, ale jest za to czasownik „sczeznąć”.

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      14 października 2012

      możliwe.

      Odpowiedz
      • czytelnik w drodze
        15 października 2012

        To jest tryb przypuszczający. Za podręcznik „gramatyka na 5” WSiP. Warszawa 1995r.

        Odpowiedz
  16. annkie-company.blogspot.com
    14 października 2012

    brzoskwinia totalny odjazd, ale klaskanie jest również zwyczajem włoskim, więc nie zwalajmy winny na Polaków..

    Odpowiedz
  17. normalnie_potwór
    15 października 2012

    Ee, jakoś Michałowi nie wierzę , że chwyciwszy obywatela za pludry z tramwaju go wyrzucił 😉 W dodatku w płaszczu Nataszy Pawluchenko będąc…nieee, w myślach Michał wyrzucał, tak sądzę. Zabawna jest ta antykebabowa fobia ; też nie lubię ale żeby aż tekst temu poświęcać ? I to drugi . Pierwszy był w niusłiku, bardzo gniewny, poważny :)) Kiedyś wsiadłam do tramwaju z lodem..Tłok był ..kawałek spadł pewnej pani na ciuszek..Święta kobieta ! Nie uniosła się gniewem, nie zwymyślała..przyjęła przeprosiny . A ja do dziś traumy i wstydu nie przepracowałam ;)) No i nie jem w tramwaju. W autobusie też nie :))

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      22 października 2012

      A wyrzuciłem. Konsumentkę, nie płaszcz naturalnie. Trochę miała obrońców płci męskiej (honor kobiety własnej, honor kobiety obcej itp.), ale trochę też i ja braw od zmęczonego dziadostwem społeczeństwa za swój wyczyn w autobusie otrzymałem.

      Odpowiedz
  18. tee
    20 października 2012

    dodałbym jeszcze coś co często niestety widzę na ulicy, ktoś idzie na przeciwko i zamiast wysmarkać się w chusteczkę to ściska jedną dziurkę w nosie palcami i z całej siły wyrzuca z siebie swoje gluty na chodnik, wprost pod nogi przechodniów, już nie mówiąc o charkaniu i spluwaniu… wkurza mnie również głośne rozmawianie w komunikacji miejskiej przez telefon, picie piwa także w pojazdach komunikacji, publiczne całowanie się na przystankach, obmacywanie, czasem wręcz obrzydliwie to wygląda, bo parka nie zwraca uwagi na ludzi wokół i siedzi sobie taka okrakiem na kolanach chłopaka, a on trzyma ją rękami za pośladki, ewentualnie wyżej i jeszcze chwila a publicznie by ją zaczął bzykać na przystanku… może dorosłym to nie przeszkadzać, ale chodzą ulicami również dzieci

    Odpowiedz
  19. tattwa
    5 listopada 2012

    no to się pośmialiśmy

    A tak serio, to nic z wyżej wymienionych nie wpienia mnie tak bardzo, jak gwałcenie jednej prostej zasady podczas korzystania z komunikacji miejskiej: najpierw się WYCHODZI, potem się WCHODZI. Ale nie, kiedy tylko drzwi zostają otwarte, bydło wszelkiej maści rzuca się do środka, jakby tam co najmniej wódkę rozdawali. A ludzi, którzy chcą wyjść, muszą radzić sobie łokciami i przeciskać się między emerytami, którzy niby tacy słabi, niby to ustać na nogach nie mogą, ale jakoś mają krzepę, żeby wepchnąć się przed wszystkimi.

    A propos par, niezmiernie ciepło wspominam jedną, która ubarwiła mi kiedyś przejażdżkę autobusem swoją – prowadzoną scenicznym szeptem wśród erotycznych pomruków – rozmowę o swoim porannym seksie. W tonie „a ty mi zrobiłeś tak…”. Naprawdę, byłam pod wrażeniem, chociaż ręce bezwiednie szukały czegoś ostrego. Lub napalmu.

    Kebab w autobusie, jak rozumiem, to taka śródmiejska wersja jajka w pociągu? Albo kanapki z paprykarzem w PKSie? Zawsze wydawało mi się, że powinna być jakaś lista substancji, których nie wolno spożywać w środkach komunikacji publicznej. Czy nie można, do cholery, zjeść sobie bułki z serem? Pączka? Drożdżówki? Kanapki z szynką? Trzeba od razu zamieniać przedział w komorę gazową?

    W ogóle powinien być zakaz śmierdzenia. Wszędzie. Publiczne picie alkoholu nigdy nie było takim problemem jak ogólne śmierdzenie właśnie.

    Odpowiedz
    • Karolina
      4 grudnia 2012

      A propos wsiadania i wysiadania z autobusu. Bardziej wnerwia mnie to jak autobus podjeżdża do przystanku, spory tłumek oczekujących do wyjścia już się zebrał pod drzwiami i nagle między tymi ludźmi przeciska się osoba i próbuje dopchnąć się do drzwi. I to w dość chamski sposób (używanie łokci, popychanie itd.). Nieważne jest to, że wszyscy wysiadają, ona musi być pierwsza i koniec. Przyuważyłam, że w takich akcjach najczęściej specjalizują się bazarowe babcie, które w sumie cały dzień mają wolny, ale o 7 rano już siedzą w autobusie.

      Co do jedzenia w środkach komunikacji to mnie już nic nie zdziwi. Jajka na twardo, picie mleka prosto z kartonu – do tej pory to był standard. Ale spadłam z krzesła widząc jak jedna z pasażerek wcina kiełbasę, maczając ją raz po raz w słoiku z chrzanem. Dołóżmy do tego 20 pare st. ciepła i mieszanka wybuchowa gotowa.

      Odpowiedz
  20. KZ
    13 listopada 2012

    A mnie doprowadza do białej gorączki jak człowiek idzie sobie w centrum handlowym tudzież na ulicy za innym człowiekiem, który nagle nie komunikując postanawia zatrzymać się powodując efekt domina. Ja rozumiem że mogło się coś przypomnieć, albo na wystawie jakaś torebeczka piękna była wyeksponowana ale na litość boską niech zejdzie na bok albo się chociaż odwróci żeby sprawdzić czy ktoś na nią/niego nie wpadnie prosto na plecy. A jakbym wrzątek niosła?

    Odpowiedz
  21. Katarzyna
    7 grudnia 2012

    Z wszystkimi powyższymi całkowicie się zgadzam, choć na domofon nie trafiłam. Nie wiem skąd zwyczaj klaskania w samolocie, czy z Włoch czy Polski, kojarzy mi się jednak jedynie z tanimi liniami, które pewnie niedługo będą prowadziły przeloty na stojąco, co dopełni szkarady tego rodzaju transportu.
    Co do jedzenia w komunikacji publicznej – oficjalnie zarówno jedzenie jak i picie jest zabronione, niestety zakaz ten nie jest egzekwowany. Nie rozumiem dlaczego nie miałabym wymagać elementarnej kultury w środkach komunikacji publicznej i skąd typowo polskie przekonanie, że podróżujący ZTMem to życiowy nieudacznik, którego nie stać na samochód.
    Ach i telefony – ostatnio w trakcie podróży autobusem dowiedziałam się wszystkiego na temat dość intymnych chorób pasażerki obok, która z jakichś przyczyn uznała za stosowne opisanie wszystkiego swojej rozmówczyni po drugiej stronie telefonu. Tego było już za wiele, no ale przecież jej wolno.
    Myślę, że gdyby w szkole zamiast jednego z niezbyt rozwojowych przedmiotów prowadzono zajęcia z zasad dobrego wychowania to przynajmniej można by je łamać z premedytacją. A tak człowiek zgrzyta zębami i nic z tego nie wynika.

    Odpowiedz

Odpowiedz do czytelnik w drodze

Anuluj odpowiedź