Fashion Week Poland na wiosnę – lato 2014. Relacja

Moda | 22 października 2013 | 12 komentarzy

Główną wygraną zakończonego właśnie tygodnia mody w Łodzi jest M.I.A. Projektanci grali jej utwór „Bring the Noize” do ostatniego tchu głośników, niektórzy nawet poświęcili jej wizerunkowi całą kolekcję. Przy czym M.I.A intryguje zarówno formą, jak i treścią, a z tą ostatnią w Łodzi było różnie. Fashion Week Poland układa się w alfabet blasków i bolączek polskiej mody.

ls_20131018_4119

Afryka inspiruje. Suzy Menkes dopatrzyła się jej w co drugiej kolekcji ostatnich fashion weeków w Mediolanie i Paryżu. W Łodzi pustynią powiało u Kędziorek. Było plemiennie i nieco etno. Poza tym pojawiły się chusty a’la mleczarka, sandały i karawana trendów minionych.

Ą – ę. Czyli Francja – elegancja. Trochę jej w hali fashion weeku znów zabrakło. A chciałoby się zjeść coś przyzwoitego przy czystym stole, może nawet nie marznąć…  Postulowałbym też zlikwidować VIP Room, bo wizyta w nim jest wydarzeniem krępującym. Bynajmniej nie z powodu nadmiaru blichtru.

Barany z nas. Daliśmy się wciągnąć w absurdalne wręczenie dwóch nagród Ewie Minge przez bossów American Academy of Hospitality Sciences, enigmatycznej instytucji nagradzającej rozmaite firmy i inicjatywy branży turystycznej. Spektakl ów został poprzedzony płomiennym przemówieniem projektantki (w skrócie: „kocham was, choć wiem, że wy nie kochacie mnie”) i zaskakująco zgrzebną kolekcją. Minge wie, że sceptyków jej twórczości nie brakuje. Mogła więc pokazać kolekcję w swoim bizantyjskim guście, za to przemyślaną, komplementarną, z wybornych materiałów, świetnie skrojoną. Przy rzetelnej i profesjonalnej robocie, gust jest sprawą drugorzędną. We współczesnej modzie jest miejsce na wiele estetyk, a zły gust staje się pojęciem relatywnym, natomiast dobre rzemiosło obroni się samo. Zabrakło go.

eva_minge

Czarny ortalion zastąpiony białym ortalionem to jeden z lejtmotiwów ostatniej edycji łódzkiej imprezy. U Malgrau się nie sprawdził – torebki wychodzą projektantce znacznie lepiej. Jednak gdyby w ogóle zakazać używania połyskującego nylonu, z naszego fashion weeka ostałby się fashion day. Albo i fashion hour.

Dlaczego w teczkach Jarosława Ewerta  (monstrualnych kopertówkach i innych akcesoriach z plastikowej dykty) pojawiły się ulotki reklamowe pasty do zębów i gazety patronów fashion weeka? Czy był to warunek dopuszczenia jego kolekcji do Alei Projektantów?

Enigmatyczne stoisko Made by Heart to nowa inicjatywa Agaty Wojtkiewicz: wraz z Agatą można sobie zaprojektować sukienkę, wybierając fason, kolor, tkaninę. Ceny od 600 do tysiąca złotych. Przyjemne okoliczności jej życia prywatnego sprawiły, że w tym sezonie nie zobaczyliśmy jej kolekcji na wybiegu. Coś za coś.

Fryzury Nenukko znów zachwyciły. Jaga Hupało wplotła modelkom i modelom nieco koloru, podrasowała estetyką M.I.A., ewidentną inspiracją całej kolekcji. Lub przynajmniej inspiracją dla stylisty. Ogrodniczki z opuszczonymi szelkami, czy cyfrowe printy może nie są już gorącą nowością światowych wybiegów, ale nadruki – komunikaty, które spowiły kolekcję – jak najbardziej.

ls_20131019_2637

Genialne płaszcze i kurtki Michała Szulca! Szaleństwo charakterystycznych krzyżyków na materiale płaszczy hipnotyzowało. Misterne i uwodzące.

ls_20131019_1980

Hit Łodzi to plecaki. Mieli go chyba wszyscy. Późno się projektanci obudzili; nawet względem swoich łódzkich poprzedników (patrz Maldoror, Ania Kuczyńska).

Ilości bluz dresowych na stoiskach strefy showroomowej (takie targi młodych i czasem zdolnych projektantów) przybrały rozmiar apokalipsy. Wygrały te, które swoim napisem nawiązywały do prowokacji Filipa Chajzera, będącej przyczyną załamania się rynku krajowych blogerów. Jak dla mnie – suchar. Te napisy, bo Chajzer całkiem jeszcze młody.

Jest podobieństwo Moniki Ptaszek do Roberta Kupisza. To szybkie wynajdywanie prościutkich inspiracji i przekładanie ich na kolekcję w proporcjach 1 do 1. U Kupisza kolejno: powstaniec – patriota, Rom, wuefista. U Ptaszek był już stoczniowiec znad mórz zimnych, teraz czas na surferów ze słonecznej Kalifornii. Kilka żarówiastych bluz z pianki, legginsy, wzory typowe dla deski surfingowej i kolekcja gotowa.

Kapitalne ozdoby mankietów u Natashy Pavluchenko. Czasem o klasie projektanta świadczą takie właśnie niuanse. Chciałoby się tego więcej.

Len, mityczny polski len, powrócił w kolekcji Agi Pou. Materiał to niewdzięczny, ale Pou go obroniła. Dobrze uszyta, nie najgorsza kolekcja klasycyzującej mody z kilkoma ciekawymi pomysłami (lniane raglany, dla przykładu) to propozycja autorska. Miła odmiana po wszechobecnych ortalionach, dresach i męskim „offie” zjadającym własny ogon.

Ładny Łukasz Jemioł Basic. Stworzona we współpracy z Warner Bros. dowcipna kolekcja wykorzystująca wizerunki Królika Buggsa i Strusia Pędziwiatra i reszty menażerii. Dzianiny, skórzane „dresy”, dżinsowe kurtki – ultramodna miejska estetyka. Tym razem mniej weekendowa, a bardziej wieczorowa, wysmakowana. Mimo infantylnych, bądź co bądź, bohaterów. Oglądało się przyjemnie. Ps. Jemioł musi mieć niezwykle gwiazdorską pozycję, skoro jeden z rozentuzjazmowanych widzów dopytywał przed pokazem, czy będzie to naprawdę „ten Jemioł?!”.

ls_20131018_4250.jpg

MMC tym razem rock’n’rollowe i mocno – co u innych w Łodzi rzadkie – osadzone w aktualnych trendach. Lekka kolekcja z teflonowych wełen (przypominających wyglądem papier; duet znany jest z wyszukiwania oryginalnych tkanin i surowców) i  jedwabiu, w tym jedwabnego ortalionu, to pewien odwrót od wcześniej obranego kursu. Brak kunsztownych płaszczy, mniej skór, za to dynamiczna kolorystyka, estetyczny chłód lat 90. i jak zwykle przemyślane formy. MMC trzymają łódzki fashion week w szachu. Bez nich straciłby wiele na wartości.

ls_20131019_2685

Nie widziały krawcowej projekty Odio i Jakuba Pieczarkowskiego. Ani konstruktora. I po prawdzie nikogo poważniej zamieszanego w rzemiosło. Co nie znaczy, że ta polegająca na ornamentyce kolekcja (aplikacje, nadruki – motywy spękanej ziemi, serca, złoto, a w tle echa berlińskich techno-parad; intrygujące i przy całym swoim szaleństwie dość sprzedażowe) nie cieszyła oka. Na przykład, oka Michała Witkowskiego, który już kilka godzin po pokazie przywdział bluzę i plecak z kolekcji. Pisarz wyznał mi, że na łódzkim fashion weeku nie szuka natchnienia do swojej kolejnej prozy, lecz po prostu kocha modę. Trzymajmy więc kciuki, by i moda pokochała jego.

ls_20131018_2749

Odrobinka seksownej kelnerki, nieco estetyki chińskiej, udane aktówki i ciężkie, pikowane płaszcze. Wszystko – od form przez kolor po materiały – jak z kolekcji zimowej. Ale to już trend z Zachodu. Praktyczny, bo kolekcję wiosenną można sprzedać już od ręki, jesienią, na czym wielu designerom zależy. Co nie zmienia faktu, że kolekcja marki Le Gia to propozycja intrygująca. Wypada mieć ją na oku.

Plecionka kosza jako wzór kolekcji Lithium Dawida Tomaszewskiego. Jego nazwisko to powód sam w sobie, by przyjechać na Fashion Week Poland. Wzór pokrywał spodnie, sukienki i kombinezony. Czasem drobny, kiedy indziej – monstrualnie powiększony. Fragmentarycznie, niczym broszka, czy kwiat, był ozdobą płaszcza. Odwzorowany zarówno na tkaninie w formie druku, jak i ułożony z cekinów – blaszek na leginsach. Zestawiony z gładkimi płaszczami, czy spódnicami. Ot, geniusz prostoty plus znakomite materiały.  Skromnie, a jednocześnie piekielnie ekskluzywnie. Obecność Tomaszewskiego w kalendarzu paryskiego tygodnia mody to kwestia (niedługiego) czasu.

ls_20131019_3251

Rywalizacja studentów z profesjonalistami nie zawsze jest skazana na porażkę. Kolekcja duetu Sowik Matyga z łódzkiej ASP to modne futuro. Nieco tu klimatu uniformów astronautów (choć czy chodzili w gorsetach – to rzecz do sprawdzenia), pikowań i połysku, a przełamane to sylwetkami w stylu mrocznych wojowników. Wyważone, atrakcyjne, choć niekoniecznie odkrywcze.

Sieciówka Mohito pokazała się w sobotę. Właścicielem marki jest LPP, więc z wiadomego POWODU zignorowałem pokaz. Tymczasem LPP wydało właśnie oświadczenie, w którym informuje, że podpisało „porozumienie mające na celu poprawę bezpieczeństwa w fabrykach produkujących odzież w Bangladeszu (Accord on Fire and Building Safety in Bangladesh). Niezależnie od przystąpienia do Porozumienia, LPP SA zmieni w najbliższym roku swój model zlecania produkcji dostawcom z Bangladeszu, zwiększając konsolidację i ograniczając pośrednictwo niezależnych agentów”. Ta decyzja to efekt LISTU kilkudziesięciu ludzi mody do zarządu i nasz wspólny sukces. Wkrótce napiszę o tym więcej.

Tymczasem z łódzkim fashion weekiem zbiegły się dni mody w centrum handlowym Ptak w podłódzkim Rzgowie. Atrakcją wieczoru był pokaz duetu Paprocki&Brzozowski.

(Un)real – kolekcja Joanny Startek to miks klasyki i mody z pogranicza sportu i militariów – kurtki z dopinanymi plecakami, garniturowe szorty, ubrania z modnego obecnie papieru tyvek. Brzmi ekstrawagancko, ale kolekcja jest zaskakująco powściągliwa. W przeciwieństwie do poprzednich kolekcji projektantki bardziej młodzieżowa niż dla dorosłych facetów. Udana.

Wuefistę w kosmosie zaprezentował Kamil Sobczyk. Niekiedy mocno przypominające poprzednią kolekcję Mariusza Przybylskiego sylwetki, inspirowane kosmonautyką to przedawkowanie ornamentów, dżetów, suwaków. Kamil będzie uczestnikiem programu „Projektanci na start” w Fox Life. I słusznie.

Zapamiętajcie nazwę Ima Mad. W kolejnej kolekcji – i znów udanej – duet zainspirował się rysunkami kilkuletnich dzieci. Zadany temat: konflikt, kłótnia. Tandem projektantek balansuje między modą, a sztuką współczesną. Będzie o nich coraz głośniej.

ls_20131019_741

Żal nieobecnych na fashion weeku Polygonu i Łucji Wojtali. Oboje nie zdołali z przyczyn losowych dowieźć radzie programowej swoich kolekcji. Moim zdaniem nie wymagali jej akceptacji – są wystarczająco dobrzy. Ale nie miałem siły przebicia. Moja porażka.

Źle przyjęte harce modelek na wybiegu w poprzednich edycjach nie powstrzymują kolejnych (i to tych najlepszych!) projektantów od przydzielania im zadań aktorskich. Pokaz Ewy Szabatin sprzed pół roku – słyszałem, że sympatyczna tancerka mimo to nie poddaje się i otwiera wkrótce swoje atelier – nie był wystarczającym ostrzeżeniem. Tym razem zamiast pokazywania brzydkich gestów i wykrzywiania się, na pokazie jednego z projektanckich duetów modelki musiały udawać, że szaleją na koncercie. Nie mogło to wyjść dobrze.

fot: Łukasz Szeląg

12 Komentarze

  1. modologia
    22 października 2013

    Kibicuję IMA MAD. A ten batman to … niczego sobie 😉

    Odpowiedz
  2. Moni Zie
    22 października 2013

    Dogłębne analizy nie leżą w charakterze tej recenzji, jednak wydaje mi się, że nieco pospiesznie określił pan propozycje Kędziorek „karawaną trendów minionych”. Ramia, dżins indygo oraz mieszanki bawełny z jedwabiem to „fabric best sellers” na wiosnę-lato 2014. Podobnie sylwetki: klepsydra, elipsa, sylwetka wydłużona, warstwy stworzone przez fałdy i zakładki są „key items” sezonu. Nie wszyscy projektanci z łódzkiego fashion week odnoszą się do aktualnych trendów, ale Kędziorek ma świadomość, co w modzie piszczy…

    Odpowiedz
    • Karola
      25 października 2013

      Co to takiego fabric best sellers i „key items”?
      Wymiotować się chce o anglicyzmów, od określenia „kluczowe”.
      Jak zrobię wtręty po angielsku to pokażę urbi et orbi, że jestem mądrzejsza? Gdybym była złośliwa, dopisałabym, że niech Pani dogłębnie zgłębi język polski. Ale nie napiszę.
      Skoro nie podobała się kolekcja Kedziorek, to co miał napisać? Dodać plusa bo są „kluczowe komponenty”?
      Proszę….

      Ewercie, Ty tak na poważnie? Tak trudno dostrzec ironię?

      Odpowiedz
  3. ewert
    22 października 2013

    Panie Michale doskonale Pan wie że umieszczenie w kopertówkach czasopism patronów fashion week-a nie ma nic wspólnego z warunkiem obecności na alei ( lepiej tak niż puste, tym bardziej że przezroczyste :). Więc nie wiem skąd taki wniosek?

    Odpowiedz
  4. Aneta-blogmocnodygresyjny.pl
    22 października 2013

    A propos tych bluz dresowych ,myślę że te z nadrukiem SH, będące efektem prowokacji Filipa Chajzera to fajna rzecz .Gdyby ktoś nad tym odrobinę pomyslał to mogły zrobic z tego cała linię i zarobić na tym niezłe pieniądze 🙂 po prostu wykorzystać ciekawą lukę.

    Odpowiedz
  5. Gość
    23 października 2013

    Łukasz Jemioł – super, natomiast z przykrością muszę stwierdzić, że rozczarowała mnie kolekcja projektantki, której bardzo kibicuję – Natashy P. Zbyt dużo się działo.

    Odpowiedz
  6. Antonina
    23 października 2013

    Jemioł pięknie pocisnął w tym sezonie. Reszta, taka sobie.

    Odpowiedz
  7. Ana
    23 października 2013

    Ja tam się bawiłam przednio na koncercie przy okazji MMC, wypraszam sobie ujmowanie mi umiejętności podrygiwania w rytm muzyki czy to na wybiegu, czy innych okolicznościach ;>

    Do reszty się na forum nie odnoszę, bo mi nie wypada

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      24 października 2013

      To miło. Ale ja jako widz bawiłem się już nieco mniej przednio. Uszanowania.

      Odpowiedz
      • Ana
        24 października 2013

        Domyślalam się. Zakładam też, że sama żyłabym ten moment w obawie przed zmiażdzeniem mojego wyglancowanego obuwia przez podrygujące modeliny

        Odpowiedz
  8. majlena
    1 listopada 2013

    Co do Minge to może fanką jej nie jestem, ale wydaję mi się, że nagroda o czymś świadczy 😉 Trochę szkoda, że nie pokazała właśnie bardziej luksusowej mody ale chociaż dopasowała się do łódzkiego FW gdzie na razie nie ma miejsca na Haute couture.
    Szkoda, że Pan nie wspomniał nic o LABEL 2

    Odpowiedz

Odpowiedz do Ana

Anuluj odpowiedź