Impreza ’44

Moda | 1 sierpnia 2014 | 30 komentarzy

Aż człowiek zaczyna żałować, że w sierpniu 44-go nie mieszkał w Warszawie. Ależ to musiała być zabawa!

powstanie warszawskie

 

W mediach szał. „Zobacz, jak burzono twoją dzielnicę, co stało na miejscu twojego bloku i czy twoja osiedlowa Biedronka też jest uświęcona krwią powstańców”. „Tu się paliło, tam wybuchało”. „Tu rzuciliśmy granatem w Niemca, ale zanim go trafiliśmy, to nam zastrzelił siostrę, bratanka i trzech najlepszych kumpli. Nam też urwało rękę i pół głowy, ale fajnie było”. Codzienne odcinki – od „Wyborczej” po tabloidy.

Na mieście atmosfera pikniku. Radosne defilady starych i młodych ze śpiewnikami. Gry miejskie, podchody jak u harcerzy, podwórkowe kina powstańcze. W klubach remiksy „Pałacyku Michla”: „każdy chłopaczek chce być ranny, sanitariuszki – morowe panny” i Polska Walcząca z neonowego spreju na ścianach. W ostatnich latach, 1 sierpnia po godzinie W imprezy są niczym finał Mundialu, czy Love Parade.

Na stadionie – fiesta. Celebryci i blogerki na pokazie „Miasta ’44” pozują przy ściankach, na swoich profilach wymieniają elementy stylizacji („Wczorajsza stylówa z premiery filmu „Miasto 44″ : bransoletka: Ann Demeulemeester, spodnie: Diesel, zegarek: Rado, torba: Gucci, zawieszka: Chopard, buty: Rage Age by Czapul, naszyjnik: nie wiem, sklep na Soho w Londynie” – to wierny cytat wpisu) i hashtagi: #krew #powstanie lans #afterparty champagne rana # stadion narodowy # instakrew (nadal wierny cytat).

Handelek też w rozkwicie. Choć tu akurat warto odnotować nowość, bo obok chorągiewek i opasek, w tym roku pojawiła się moda. Tak zwani młodzi polscy projektanci „przygotowali coś wyjątkowego na ten dzień”. Koszulki z imitacją postrzału i krwią na sercu, z powstańczą kotwiczką przy metce, to najbardziej jaskrawy przykład. Ich pomysłodawcy z brandu Mytshirtdress awanturują się teraz na facebookowym profilu. – Czujemy się zaszczyceni tą medialną burzą – komentują czołobitnie sugestie dziennikarzy, że takie banalizowanie tragedii i wyciąganie z niej szmalu to cynizm. Same koszulki – dosłowne, dość upiorne i w bardzo złym guście. Przekaz jasny: być zastrzelonym jest zajebiście modnie. Ale pewnie zapoczątkują silny trend i w przyszłym roku będziemy mogli dobierać sobie specjalną linię makijażu a’la zmasakrowany powstaniec, torebki imitujące skrzynki raportowe i tym podobne memorabilia. Na przykład, zabawki. Podjedzie dżip pod żłobki i przedszkola. Dla chłopców – niebieskie karabiny. Dla dziewczynek (wiadomo, słabe, w powstaniu tylko opatrywały dzielnych chłopców) – różowe strzykawki z morfiną. Bawcie się, drogie dzieci, jak wasi koledzy kiedyś.

t shirt powstańczy

 

Pięknie ta moda wpisuje się w klimat obchodów powstania. Bo tacy już widocznie jesteśmy przewrotni, czy – nazywając rzecz po imieniu – po prostu pierdolnięci, by narodowe katastrofy przekuwać w sukces, a sukcesy – w narodową żałobę, że wspomnę o masowym umartwianiu się podczas obchodów 11 listopada, okrągłych rocznic wolnych wyborów, Solidarności itd. Powstanie, de facto zbiorowe samobójstwo kilkudziesięciu tysięcy ludzi i zabójstwo ponad setki tysięcy innych oraz zniszczone dziedzictwo kulturowe, intelektualne i majątkowe kilku wieków, jest powodem do dumy, radości i ekstatycznego świętowania.

Konkurs portalu szafiarenka.pl też chciał wpisać się w ten klimat, zachęcając szafiarki do „stworzenia własnej stylizacji, wzorowanej stylem kobiet z okupowanej Warszawy” – Cofnijcie się w czasie i puśćcie wodze fantazji – piszą pomysłodawcy. Ale trochę im nie wyszło. Bo  szafiarki tę fantazję raczej poskromiły. I – z wyjątkiem kilku przypadków pozowania przy płytach cmentarnych – po prostu ładnie ubrały się w ciuchy w stylu lat 40. i zrobiły sobie zdjęcia retro. Zrobiły, jak umiały, ale bez hucpy i wygłupów. Po prostu pokazały, jak wtedy wyglądali ich rówieśnicy i jak niewiele różnili się od nich. Dobrze więc, że przynajmniej szafiarki okazały się mądrzejsze. Nie tylko od administratorów zrzeszającego je portalu, zresztą.

szafiarki powstanie

30 Komentarze

  1. Justyna
    1 sierpnia 2014

    Znakomicie Pan to ujął. W zeszlym roku poczułam niesmak widząc wracających ze śpiewania piosenek powstańczych, z opaskami na rękach, zasiadających przy piwie. To już wymyka się spod kontroli, niestety, jest to w niejakim stopniu wina Muzeum PW, które – słusznie – nawołuje do pamiętania o tej KLĘSCE, pozwalając jednocześnie – niestety – na obchody w stylu piknikowym. I jeszcze te grupy rekonstrukcyjne… Końca żenady nie widać.

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      1 sierpnia 2014

      No tak, rekonstrukcje z udziałem kilkulatków są, nazwijmy to, creepy… Ale ten powstańczy Oktoberfest też co najmniej krępujący.

      Odpowiedz
  2. Magdalena Walulik
    1 sierpnia 2014

    Te zachowania przypominają mi trochę amerykańskie halloween, takie odreagowywanie okropności. To może być ozdrowieńcze 🙂

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      1 sierpnia 2014

      To też jest jakaś interpretacja…

      Odpowiedz
    • Aneta-blogmocnodygresyjny.pl
      28 sierpnia 2014

      No w sumie ciekawa interpertacja ale Halloween to niby takie prześmiewcze oswajanie ze śmiercią samą w sobie i ewentualnymi duchami żeby się ich nie bać. Problem w tym, że powstanie to coś dramatycznego i ja osobiście nie widzę sensu w obśmiewaniu tego. Tu nie ma czego oswajać to już sie kiedyś wydarzyło,zginęło mnóstwo młodych ludzi i po prostu powinniśmy o tym pamietać.
      Robienie z tego medialno-modowej szopki jest głupkowate. A juz T-shirt z imitacją rany postrzałowej jest… hmmm nawet nie wiem jak to określić… Pytanie kto głupszy ten kto go wymyślił czy ten kto kupi i założy….

      Odpowiedz
  3. Anna
    1 sierpnia 2014

    Wiele z przytaczanych przez Pana przykładów (zwłaszcza koszulki…) faktycznie budzi niesmak, natomiast nie ma co potępiać w czambuł obchodów „na wesoło”. Oczywiście, że powstanie warszawskie było zdarzeniem straszliwym i tragicznym, wymordowane setki tysięcy niewinnej ludności, zrównane z ziemią miasto, bolesna zdrada „przyjaciół” i tak dalej…I o tym trzeba przypominać! Natomiast, pomijając dywagacje na temat, czy powstanie było słuszne etc., trzeba pamiętać, że kiedy wybuchało 1 sierpnia – wedle relacji wielu świadków, powstańców i cywilów – wybuchało w atmosferze radości. Bo Polacy podnieśli głowy i ręce, bo mieli dość, bo chcieli zemsty, bo chcieli wolności. Chcieli walczyć – i chwała im za to. I do tych wartości warto się uśmiechnąć. I do tego, że starali się przetrwać piekło, które potem nastało. 2 października natomiast to całkiem inna rocznica….

    Odpowiedz
  4. Aneta
    1 sierpnia 2014

    Nie naleze do osob szczegolnie wrazliwych, ale na widok tej koszulki z dziura po kuli robi mi sie niedobrze. Sam projekt jest chory w kontekscie KAZDEGO wydarzenia, w ktorym masowo gineli ludzie.

    Jesli ktos na prawde opisal „stylizacje” czy premiere filmu hastagiem #instakrew, to naprawde strach pomyslec co bedzie dalej, stylizacje inspirowane moda z Malezji dla upamietnienia pasazerow lotu MH17 z tym samym hastagiem?

    Odpowiedz
  5. Zela
    1 sierpnia 2014

    Jak dla mnie zbyt to wszystko malkotenckie. Takie polskie. Jak już ludzie chcą o czymś pamiętać i to uzewnętrzniać to źle. To hańba. Tak naprawdę, gdy czyta się, czy ogląda wywiady z uczestnikami powstania to w ich wyobrażeniach rozpoczęcie powstania wiązało się z radością próby odzyskania wolności i to radością długo wyczekiwaną. I pomimo tragizmu sytuacji potrafią również wspominać wiele zabawnych i radosnych chwil, które ich spotykały robiąc to z zgłośnym śmiechem. Czy wg Pana powinni się takich reakcji wstydzić?? Nie pochwalam koszulek z krwią i dziurami od kul, ale zupełnie nie rozumiem czepiania się już wszystkiego i wszystkich- np. pomysłu szafiarek. Oglądałam te stylizacje i jakoś nie rzuciły mi się w oczy te przy cmentarnych kryptach. Sporo za to było tych zrobionych ze smakiem, gustem, eleganckiich i pomysłowych. Proszę zauważyć, że to nie są modelki i nie zrobiły tego, żeby Pana, czy kogoś innego powalić. Dlaczegoby choć w taki sposób nie upamiętnić dzielnych dziewczyn z powstania, sprowokować do myślenia jak my- kobiety po 7 dekadach odnlazłybyśmy się, gdyby to nas historia znalazła w takich czasach jak tamte. Myślę, że nie jedna dziewczyna przebierająca się w ciuchy z lat 40 miała taką okazję. Więc co wg Pana należy zrobić- postawić przy muzeum w Warszawie ścianę płaczu i głośno przy niej płakać? To urągałoby Im! Bo dla Nich- uczestników- powstanie to był etap ku wolności, może i nie udany tak, jak to sobie wyobrażali, ale najważniejsze, że Oni go nie widzą jako jednoznacznej klęski!

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      1 sierpnia 2014

      Nie, nie ustawiać ściany płaczu (kolejnej zresztą, bo jest ich już wiele), tylko po prostu nie głupieć. A szafiarek przecież się nie czepiam, wręcz odwrotnie. Nie doczytała Pani chyba do końca. Pozdrawiam serdecznie. M.

      Odpowiedz
    • Pola
      1 sierpnia 2014

      Popieram 100%, ocena powstania i jego celowości nie powinna się odbywać z pominięciem ówczesnego ducha, rzeczywistości w której ludzie żyli, codziennego terroru i nadziei na zmianę sytuacji. Ktoś kiedyś powiedział, że Powstanie Warsawskie to cena którą Polacy zapłacili za to by nie stać się na kolejne 50 lat jedną z republik radzieckich. Nie uważam by świętowanie było złe, a jego formę – cóż – niech każdy wybierze odpowiednią dla siebie i swoich potrzeb intelektualnych. Dziury po kulach na T-shirtach są słabe i niesmaczne, wiadomo, i chyba nie trzeba więcej się nad tym skupiać.

      Odpowiedz
  6. Pola
    1 sierpnia 2014

    Wrzucanie wszystkich czczących (także świętujących) rocznicę 1 VIII 1944 do jednego worka przygłupów jest bardzo krzywdzące. Podobnie jak krzywdząca jest ocena powstania jako „zbiorowego samobójstwa” – jest to temat delikatny i na tyle skomplikowany, że powstają obszerne publikacje kompetentnych historyków, świadków itd. prezentujących zarówno zdanie „za” jak i „przeciw”. Sam dyrektor Muzeum Powstania miał na tyle taktu by nie wypowiadać się na temat słuszności i celowości powstańczego czynu. Według mnie takie ujęcie sprawy jest niczym plunięcie w twarz wszystkim, którzy wybrali wtedy ojczyznę kładąc na szali własne życie. Trzeba mieć niezły tupet by w tak jednoznaczny sposób to kwitować, z perspektywy osoby zawodowo nie zajmującej się badaniem historii. Co to „szopki ’44” – każdy widzi, że święto przeradza się stopniowo w masową imprezę i stanowi pożywkę dla handlarzy. Tak jest na całym świecie – w USA 4 lipca, i we Francji w rocznicę zburzenia Bastylii. Jakoś tam kotyliony i bikini w barwach narodowych nikogo nie rażą? Prawda jest taka, że mądrzy ludzie powinni umieć oddzielić komercyjną szopkę od autentycznego czczenia pamięci ofiar i kombatantów wszelkich narodowych zrywów. Szkoda, że na tym blogu nie nastąpiło oburzenie w czasie mody na T-shirty z żonkilami i analogiczną szopkę dot. „powstania” w gettcie w którym jak wiemy brało udział 400 osób, a które czczą wszyscy. Powstanie Warszawskie to ewenement w historii świata, którego jak widać wciąż się nie docenia. Dla motłochu nawet T-shirty powstańcze z biedronki będą nienajgorsze, bo podobnie jak w kwestii Katynia, wielu naszych rodaków nie ma zielonego pojęcia na temat historii tego wydarzenia, nie wiedzą po prostu nic. Może więc dzięki aktualnemu wariactwu mediów i komercyjnym festynom coś do tych tępych łbów dotrze. Btw. – ty Michale też sobie nabijasz tzw. flow na blogu przy okazji tego samego tematu… Zamierzony cynizm? Dobre.

    Odpowiedz
    • Choyipov
      2 sierpnia 2014

      @Pola szacunek za głos rozsądku. W swoich komentarzach oddajesz to, co czuje większość z nas.
      @Michał Pola napisała dużo i trudno dodać coś więcej. Mimo to wydaje mi się, że powinniśmy po prostu uczcić ludzi, którzy uczestniczyli w tamtych wydarzeniach. Bez oceniania, bez hejtu. Nie wiemy, co tak naprawdę kierowało powstańcami, bo sytuacja była nieciekawa – z jednej strony Hitler i palenie ziemi, z drugiej strony czerwona zaraza. Niektórzy z uczonych twierdzą, że mieszkańcy Warszawy tak czy inaczej zostaliby wybici – przez kacapów ze wschodu idących z listami do eliminacji lub przez stalowe hełmy ze względu na opór przed wyjazdem na przymusowe roboty. Może w takim wypadku lepiej było zginąć zabierając ich ze sobą?

      Odpowiedz
  7. michalzaczynski
    1 sierpnia 2014

    Ale to de facto było samobójstwo – zamierzone, czy też nie. Co, oczywiście, nie znaczy, że tych ludzi potwornie nie żal. Co do Bastylii itp. – to było wymierne zwycięstwo, nie zaś przerażająca tragedia. Zaś w kwestii koszulek z tulipanami – nie porównywałbym ich do zakrwawionych t-shirtów i śladów kul. Tak jak nijak do „krwawych” koszulek mają się te z samą kotwiczką, czy datą. Co do flow – wychodzi, że każdy krytyczny komentarz na dowolny temat jest cynicznym zbijaniem popularności, więc tego nie skomentuję.

    Odpowiedz
    • Bobby
      1 sierpnia 2014

      14 lipca zdobyto niebronione więzienie i wypuszczono garstkę złodziei a nie ućiśniony lud Paryża, efektem tego „wymiernego zwycięstwa” były spływające krwią gilotyny, kolumny piekielne w Wandei i długotrwałe, wyniszczające całą Europę wojny
      jeśli już porównywać PW do wydarzeń zagranicznych to raczej do irlandzkiego powstania wielkanocnego, równie przegrane i równie legendarne

      Odpowiedz
      • paweł
        1 sierpnia 2014

        Co do bastylii to przecież sam też zawężasz temat. Owszem rewolucja przyniosła masę krwi, nieszczęść i absurdalnych czasem ofiar. Ale w pewnym wymiarze zwycięstwem była. Stała się przecież kresem absolutyzmu i początkiem demokracji we Francji i Europie. To była gigantyczna zmiana jakościowa. Chociaż niewątpliwie okupiona bardzo drogo.

        Odpowiedz
    • Pola
      1 sierpnia 2014

      Moje porównanie dotyczyło aspektu przeradzania się świąt narodowych czy też lokalnych-patriotycznych upamiętniających tragiczne wydarzenia, w przedsięwzięcia komercyjne. O tyle chyba jednak trafiłam z analogią.

      Odpowiedz
  8. Paweł Możdżyński
    1 sierpnia 2014

    Bardzo dobry tekst. Rzeczywiście zamiana Powstania w super produkt medialny i konsumpcyjny prowadzi do totalnej infantylizacji problemu. Tak kultura popularna robi z tragedii life-style product przy ochoczym wsparciu polityków. Pozdrawiam

    Odpowiedz
    • Pola
      1 sierpnia 2014

      Jasne, ja tylko buntuję się przeciwko generalizacjom i twierdzeniu że wszelkie przejawy obchodzenia tej rocznicy jakie mają miejsce w mediach i w życiu publicznym są „imprezą’44” i ze są bezcelowe.

      Odpowiedz
  9. Lukasz Korc
    1 sierpnia 2014

    Z oceną jest powstania jest trochę jak z typowaniem totolotka po losowaniu. Każdy wie, że trzeba było zagrać inaczej. Warto jednak decyzje oceniać w kontekście w jakim zapadały. Polecam poświęcić kilka minut na wysluchanie:

    Odpowiedz
  10. Jonash
    1 sierpnia 2014

    Szczanie do własnej zupy, no może nie własnej ,…ale już było jak u siebie …..a tu ciach i Hitler zrobił co trzeba ,oj oj

    Odpowiedz
  11. shav
    1 sierpnia 2014

    Wniosek z tego wpisu jasny:
    1. to warszawiacy sami, z premedytacją zburzyli Warszawę
    2. zapomnijmy o tym, co mówią sami powstańcy – że 1go sierpnia panowała atmosfera radości i nieposkromionej wolności – po raz pierwszy od tylu lat wojny.
    3. „zbiorowe samobójstwo” – mistrzowskie porównanie…

    Polecam dowiedzieć się więcej: https://historia.wp.pl/title,Prof-Witold-Kiezun-dla-WPPL-100-tys-warszawiakow-zostalo-skazanych-na-kare-smierci,wid,16753214,wiadomosc.html?ticaid=113303

    Odpowiedz
    • Docent Procent
      1 sierpnia 2014

      Nie wiem skąd wyciągnęłaś te wnioski, sz(l)a(u)fiarko, ale chyba pomyliły ci się artykuły i komentarz poszedł nie tam, gdzie powinien.
      Zajmij się odkopywaniem średniowiecznych monet, bo może z łopatą idzie ci lepiej niż z przyswajaniem słowa pisanego

      Odpowiedz
  12. Wład Gad
    1 sierpnia 2014

    Pełen szacunek za ten artykuł. Przy tym powstańczym szale, który z roku na rok zatacza coraz szersze kręgi, Twój głos jest pełen rozsądku.

    Odpowiedz
  13. Karolina
    2 sierpnia 2014

    Może dzieje się tak dlatego, że jest to data (jakby to powiedzieć?!) z „konkretną godziną świętowania” – wszyscy wiedzą, że o 17:00 trzeba się zatrzymać, wstać i złożyć hołd. Gdybyśmy np. 11 listopada też mieli konkretnie wyznaczoną godzinę, o której mamy świętować, może wtedy ludzie zachowywali się tak jak 1 sierpnia.

    Odpowiedz
  14. Łukasz P.
    2 sierpnia 2014

    Witam.
    Jeśli Pan- autor tekstu- uważa, że „Powstanie, de facto zbiorowe samobójstwo kilkudziesięciu tysięcy ludzi…”
    to Pan kompletnie nic nie wie o tym, nie rozumie i proponuję się Panu nie wypowiadać w taki sposób. Odsyłam Pana na rozmowę z historykami, może Pan coś zrozumie.
    Co do całego badziewia które towarzyszy corocznym obchodom Powstania Warszawskiego, muszę się z Panem w znacznej mierze zgodzić. 🙁

    Odpowiedz
  15. Pola
    4 sierpnia 2014

    Z samobójstwem mamy do czynienia wtedy, kiedy ktoś CHCE sobie odebrać życie, zwykle dlatego że nie widzi sensu by cokolwiek innego dalej robić. Moim zdaniem powstańcy byli dalecy od CHĘCI utraty życia, choć na pewno byli przygotowani na to że mogą zginąć. Jednak dla wielu warszawiaków to była wręcz szansa na unikniecie samobójstwa jakim było nie stawienie się na wzywanie okupacyjnych władz Warszawy do wykonywania umocnień obronnych – przypominam że w końcu lipca ’44 Hitler nakazał w związku ze zbliżającym się frontem zamianę Warszawy w twierdzę. Kto się nie stawił, mógł spodziewać się wg prawa kary śmierci. Do tego apogeum publicznych egzekucji, łapanek w których ginęli przypadkowi ludzie… W Warszawie sierpnia 1944 umrzeć można było na ulicy „za nic”. Kto mógł wtedy wiedzieć czym skończy się przejście frontu przez miasto? Nie wykluczano przecież całkowitego zniszczenia, szczególnie po tym jak polski wywiad zdobył dokumenty wg których Hitler planował przemienić Warszawę w peryferyjne miasto Rzeszy o charakterze wyłącznie kolejowego węzła komunikacyjnego. Dlatego pójście do powstania nazywać samobójstwem to gruba pomyłka.

    Odpowiedz
  16. michalzaczynski
    6 sierpnia 2014

    „Zdziecinnienie kombatantów i zmilitaryzowanie dzieci to powszechne zjawisko, zdecydowanie nieprzynoszące nam chluby. Zwłaszcza w XXI wieku. Muszę przyznać, że jestem tym dosyć załamana” – Maria Janion

    Cały tekst: https://wyborcza.pl/1,76842,6977769,Maria_Janion_o_poczatku_wojny__
    Kleska_jest_kleska.html#ixzz39bW9S1CD

    Odpowiedz
  17. cammelie
    7 sierpnia 2014

    Czytając ten tekst, jak również kilka innych, m.in. tutaj polecanych, tak naprawdę odczuwam pewna ulgę, że temat powstania powrócił w tak medialny sposób. Dzięki tym zupełnie absurdalnym obchodom z fanfarami, głosy rozsądku i prawdy mogły się przebić do ogólnej świadomości. Czy do niej dotrą to już zupełnie inna kwestia, ale ważne że są.

    Odpowiedz
  18. Aneta-blogmocnodygresyjny.pl
    28 sierpnia 2014

    Wciąż zastaanawia mnie to dlaczego skoro ludzie potarfią tak rdośnie ochodzić rocznicę Powstania Warszawskiego nie potrafią tak samo radośnie obchodzić 11 listopada. Czy to wina pogody która zawyczaj bywa wtedy przygnebiająca i siła rzeczy mniejsza chęć na zabawę ??? Pod tym katem patrzać Powstanie wpisuje się idealnie w warunki atmosferyczne 😉

    Odpowiedz
  19. Impreza ’44 « Tu się tobrze pisze
    31 lipca 2015

    […] Dobre to: […]

    Odpowiedz

Odpowiedz do Karolina

Anuluj odpowiedź