Alchemik dress code’u
– Prawa do krótkich spodni, sandałów, życia bez krawata będę bronił jak niepodległości. Precz z ajatollahami dreskodu! – napisał w ostatniej „Polityce” Jacek Żakowski. I dobrze napisał!
Wreszcie ktoś odważył się wygarnąć całą prawdę! Bo czyż nie mamy już dość terroru eleganckich, strojnych ludzi, którzy – jak wiemy – zdominowali polską ulicę, pogrom tym nielicznym, na luzie ubranym czyniąc?! Cóż za czasów dożyliśmy, że człowiek polaru nie może sobie w mieście założyć, szortów, czy butów trekkingowych, bo od razu ostracyzm ze strony wylansowanego społeczeństwa go spotyka?!
Policja mody go haltuje, łapanki na ulicach modni hipsterzy urządzają i Bogu ducha winnych normalnych ludzi do suk pogardy wciągają i mentalnie pałują! Tej przeklętej Al–Kaidzie spod znaku Tomka Jacykowa, czy Macieja Zienia mówimy stanowcze „nie”!
Diagnoza Żakowskiego jest tyleż trafna, co porażająca. Oto w czterostronicowym artykule wykazał mniej więcej, że w Polsce jesteśmy niewolnikami mody. Mieszkańcy Paryża, czy Nowego Jorku chodzą tak brzydko ubrani, jak tylko chcą. Polacy natomiast stylizują się na potęgę i podporządkowali się kodowi ubioru jak jeden mąż. Wiedzą, co to white tie, a co to black tie, sztyblety odróżniają od derbów, na promenadę zakładają białe marynarki, a po godzinie 18-tej nigdy nie pokażą się w brązowych butach. I tak codziennie, przez cały rok.
Naturalnie, jak to nawet w najsroższych dyktaturach bywa, zdarzają się wolnościowe zrywy. Na przykład, na galach dorocznych „Paszportów Polityki”. Na scenę, przed majestat Prezydenta RP i ważnych oficjeli, wkraczają wówczas zwycięzcy, ludzie kultury i sztuki i w rozciągniętych portkach, jakichś wymiętych bluzach i generalnie, ubrani jak na poranną rozgrzewkę obozu sportowego, nagrody odbierają. Co zapewne Żakowskiemu bardzo się podoba. Jeszcze za wcześnie, by nazwać to odwilżą, ale zawsze coś.
Podobnie jak wizyta Adama Michnika w crocsach w Pałacu Prezydenckim, przez Żakowskiego w jego artykule pochwalona. Gdyż jak wiemy, stosownym wyglądem nie przekazuje się żadnego komunikatu i nie podkreśla, powiedzmy, szacunku. Nie. Stosowny wygląd to tylko świadectwo naszego zniewolenia i wyprania mózgu.
Dress code to nasz chleb powszedni, taki to naród! Wytworny i bezwzględny, jak naziści. Każde odstępstwo od tej reguły traktowane jest bowiem u nas jak zbrodnia.
Ofiarą padł sam Żakowski, który za publiczne pojawienie się w krótkich spodniach został medialnie zlinczowany, co stało się zaczynem jego antydreskodowej rewolucji. Gdzie konkretnie Żakowskiego zlinczowano? Tego nie wiemy, bo redaktor przez skromność zaledwie pisnął, iż sensację w mediach wywołują już same jego owłosione łydki, ale źródła nie podał.
Zresztą nie jest to ważne. – Z dwojga złego wolę, aby ludzie trochę świat swoim wyglądem szpecili , niż żeby go psuli frustracjami – pisze publicysta „Polityki” i argumentuje, że ubrani na luzie stajemy się lepszymi, szlachetniejszymi ludźmi. Czym trafia w sedno.
No bo popatrzmy na tych wszystkich chłopców o grubych karkach, w luźnych ortalionach. Jacy szlachetni! Dress code, zdaniem Żakowskiego, jest tak samo zły jak rasizm i seksizm. Upokarza, ogranicza prawa jednostki i niszczy. A gangowcy, czyli urzędnicy, bankowcy i inni nieszczęśnicy w garniturach (rzekomo gang to slangowe określenie garnituru; zawsze warto czegoś nowego się dowiedzieć) to najlepszy przykład moralnego rozkładu społeczeństwa.
Mądre i mocne. Jak u Paulo Coelho, znanego z kultowego „Alchemika”, który w swojej nie mniej popularnej powieści – moralitecie „Zwycięzca jest sam” stwierdził wprost, że domy mody i moda jako taka, odpowiedzialne są za rozpad małżeństw, upadek cywilizacji i patologie. Żony masowo opuszczają mężów, bo ci, będąc prostymi i dobrymi robotnikami, nie mogą ofiarować im najnowszej torebki Fendi, pisał Coelho.
Coelho dowodził też, że człowiek pochylony w brudnym i starym T-shircie nad dziurawą miską biednej strawy zawsze jest lepszy i szczęśliwszy do tego w kolii od Tiffany’ego, siorbiącego mus z trufli i poziomek. Możliwe więc, że w następnym lifestyle’owym kawałku Żakowskiego dla „Polityki” możemy się spodziewać ataków na wykwintne kulinaria. I pełne miski.
12 Komentarze
ik
13 sierpnia 2012Po dłuższym zastanowieniu ,
wolę jednak w
,, kolii od Tiffany’ego, siorbiąc mus z trufli i poziomek. ,,
myslęć o upadku tego świata niż w czym kolwiek innym o jego wyższosci nad innymi światami…
a nawet innymi ludżmi…
Streetartnia
13 sierpnia 2012dress code c’mon, ubranie to nie przebranie ani mundurek do pracy
annkie-company.blogspot.com
13 sierpnia 2012Pewnych przyzwyczajeń w Polakach nie zmienimy np, że na galę, uroczystości rodzinne i innego formatu ważny jest elegancki wygląd, I lepiej, żeby szacunek tym najbardziej powierzchownym sposobem został oddany.. niż wcale. Wygląd jest ważny i nie mam na myśli głęboko schowanej metki od Armaniego, ale estetykę, lojalność wobec ludzi i więcej rozsądku.
https://annkie-company.blogspot.com/
balakier-style.blogspot.com
13 sierpnia 2012Moim zdaniem odpowiednim do chwili ubiorem okazujemy szacunek innym. Oczywiście nie należy przesadzać. Najlepiej się ubrać a nie przebrać za kogoś kim nie jesteśmy.pozdrawiam
dandys
14 sierpnia 2012bull’s eye autorze! a temat dress codu to nie jedyny w którym pan żakowski nad wyraz nie celuje.
Monika Szymor
14 sierpnia 2012Dress code obowiązuje wszędzie, nie tylko w Polsce i są takie miejsca, uroczystości, gdzie warto zadbać o swój wygląd, ubrać się stosownie. Zgadzam się z jedną z powyższych wypowiedzi – ubiorem okazujemy szacunek innym i jest on ważny. Nie chodzi o to, by popadać w skrajności, ale ubierać się tak, aby godnie reprezentować siebie.
Kaczmar
15 sierpnia 2012Problemem nie jest to, że red. Żakowski nie może wyjść po mleko w szortach, gdyż jest niewolnikiem dress codu, który zakotwiczył się w naznaczonym genderowo beautyzmie (używając języka stosowanego przez red. Żakowskiego, wykładowcy dziennikarstwa). Problemem jest to, że dziennikarz z tak wielkim dorobkiem jak red. Żakowski, niezależnie od tego, czy siedzi w krótkich spodniach, czy stroju sarmackim, musi pisać takie dyrdymały, bo jest na etacie w tygodniku. Cytując Tadeusza Kotarbińskiego: lepiej nie mówić nic, niż mówić o niczym.
michalzaczynski
16 sierpnia 2012Z każdego tematu można zrobić artykuł, który nie będzie bzdurą. Wystarczy pomyśleć. I przemyśleć.
panbarnaba53
15 sierpnia 2012Panie Kaczmar, mianuję Pana Starszym Inspektorem od Wykrywania Dyrdymałów. Tak trzymać. Zostawić temat blogierkom od mody.
Krawaciarz
18 sierpnia 2012Sezon ogórkowy doczekal sie sztandarowego tekstu, w Polityce, nad czym ubolewam, bo ten tytul jakos nigdy nie siegal tak jisko jak teraz. Meskich lydek. Temat tzw. Z d…… , co trafnie ujal pan Zaczynski
Piąty Dzień Tygodnia vol. 6 « Fashion Magazine Blog
24 sierpnia 2012[…] Zaczyński sprowokowany “aferą łydkową” wsadził kij w mrowisko i w tekście Alchemik Dress Code’u wszedł w ciekawą polemikę na temat atrakcyjności (lub ich braku) męskich nóg, którą […]
brebre
1 września 2012łydki p. Żakowskiego. ależ proszę: https://www.kimono.pl/Michal-Zaczynski-i-Jacek-Zakowski-w-BATALII-O-GOLE-LYDKI-a4438