Liczy się wnętrze

Ponoć nieważny jest wygląd, bo liczy się wnętrze. No wiecie, drodzy państwo… Zależy czyje. I dla kogo.

 

Joshua Reynolds

 

Mnie na przykład się zdaje, że milej słabnąć w chabrowych soczystościach czyichś oczu i aksamitach szykownych toalet, niż żeby przekrwione ślepia zezowały nam w zaśniedziałej kufajce. Albo w szortach w kratę, niezwykle w tym sezonie modnych wśród Polaków płci męskiej. – Nawet gdyby to był sam Brad Pitt, to bym mu powiedział spierdalaj – impulsywnie ocenił takie stylizacje mój znajomy J., człowiek gustu i mody.

Jednak odsetek społeczeństwa wierzącego w sentencję o nieważności wyglądu pozostaje niebagatelny. Winić można przywiązanie do ludowych mądrości, które, jak wiadomo, mądre nie są. Na przykład, „tylko krowa nie zmienia poglądów” (czy ktoś ją o to pytał, a w ogóle to dlaczego akurat krowa?), „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie” (dziś w biedzie nie poznaje się nikogo; no chyba że komornika), czy „Adam cóż by poradził, gdyby Bóg w raju Ewy nie posadził” (doprawdy, w branży couture – choć nie tylko –  znam wielu takich Adamów, którym żadna Ewa nigdy do głowy nie przyszła, wręcz przeciwnie).

Po drugie, dzierżony jest w narodzie naszym inteligencki etos, który każe brzydzić się wszystkimi tymi ciuszkami, przebierankami, fiokowaniem i fryzowaniem. Ludzie na poziomie nie zniżają się do mody: to zajęcie dla osób próżnych i tępych, więc alergia na szyk jest manifestem inteligenckości i w ogóle, szerzej, humanizmu. – Wpadaj do mnie jutro na winko, tylko nie strój się w to swoje Versace, bo na nikim nie zrobisz wrażenia – zażartowała pewna M. zapraszając mnie na urodziny. Taki niby prztyczek, który koleżanka ostatecznie może sobie wsadzić, pomijając fakt, że żadnego Versacego nie mam.

No ale urodzinowe towarzystwo jest inteligenckie i jakiś lepszy wygląd mógłby zachwiać ich poczuciem bezpieczeństwa. Wspólnotowe przeżywanie swojskości w polarach odebrać. Ugruntowanym poglądem na te sprawy zatrząść. Jeszcze, nie daj Boże, musieliby dogmat „nieważny jest wygląd, liczy się wnętrze” zweryfikować i dojść, na przykład, do wniosku, że jedno drugiemu nie przeczy.

Oczywiście, jest też w haśle „nieważny jest wygląd, liczy się wnętrze” niejaka pułapka. Pewna K. szukając mężczyzny życia (roku? Miesiąca? – no, bywało różnie) napisała raz gdzieś w Internecie, że wygląd kandydatów nie jest dla niej najważniejszy, a gdy kawalerowie zaczęli zdjęcia swoje mejlowo nadsyłać, to po prostu popłakała się z żalu nad sobą, aż od tego płaczu dostała czkawki.

Ale też maksyma o ważności wnętrza to usprawiedliwianie lenistwa. Tymczasem wypadałoby ruszyć dupę, zdjąć dresy, wyciągnąć z włosów te wszystkie frotki i przepaski, tak paskudne, że nie dziw się, kochana, że facet cię zdradza i jakoś ogarnąć się, do ludzi upodabniając. Ostatecznie nie ma nic świetnego w tym, by wyglądać jakby całe życie szło się wyrzucić śmieci.

Choć, oczywiście, wygląd i wnętrze pozostają względne. Moja dawna znajoma F. poznała na wakacjach miłego Algierczyka i przywiozła go ze sobą pod Warszawę, gdzie otworzyli małą fabryczkę baklavy, urodzili dziecko i żyli przyzwoicie, odkładając na Renaulta Espace. Zaletami Algierczyka można było się wachlować: robotny i jurny, schorowanej teściowej leki bez słowa wykupywał, palił tylko po kolacji. Skarb nie mąż. Niestety, jego urodą wachlować już się nie dało: twarz zdekomponowana, jak na portretach Picassa. I to, jak mawiają w aptekach, w dawce uderzeniowej!   Ucho na brodzie, nos pod ustami i tak dalej. – Taki jest beznadziejny, że już dawno bym go rzuciła – oznajmiła pewnego dnia F.  I dodała: „gdyby nie to, że on taki zajebiście ładny”. Więc bywa i tak.

Tyle dobrego. Bo choć rzekomo nieważny jest wygląd, a liczy się wnętrze, to co, jeśli tego wnętrza w ogóle nie ma?

 

Reprodukcja: Joshua Reynolds, Portret Lady Jane Halliday, 1779 r.

25 Komentarze

  1. Zalewski
    30 sierpnia 2012

    Omawiana tu „mądrość” służy zwykle za wymówkę tym, którym nie chce się, nie potrafią lub też po prostu ich nie stać na to, by się ładnie opakować.
    No i można tu się też odwołać do wcześniejszego wpisu o portalach matrymonialnych. Myślicie, że osoby, które nie umieszczają tam swych zdjęć mają jakiekolwiek szanse nawiązania nowej znajomości? Albo takie, które fotografię co prawda opublikują, ale nie potrafią się na nich stosownie zaprezentować (lub nie mają czym się pochwalić)?

    Odpowiedz
  2. Czytelnik w drodze
    30 sierpnia 2012

    Wnętrze i wygląd zawsze „jakieś” są. Pytanie, czy potwora znajdzie swego amatora? Szczęście mają Ci którzy znaleźli i nie mają potrzeby opakowywać się dla innych a tylko/aż dla samych siebie robią to. Adaptować się do nowych realiów trzeba umieć, przy tym nie przesadzić i nie zrobić z siebie klowna. To obecnie ważna umiejętność, jeśli chcemy potrafić „sprzedać się” na przeróżnych płaszczyznach naszego życia. Ale chyba najważniejsze aby dobrze czuć się w swojej skórze i nie robić czegoś na siłę, skoro tego nie czuje się, bo może nasz wysiłek okazać się komiczny w skutkach.

    Odpowiedz
    • zwykły ale JA ;)
      31 sierpnia 2012

      „Czytelniku w drodze”… chapeau bas!!!
      Nic dodać, nic ująć. Mądre, prawdziwe i szczere…

      Odpowiedz
      • Czytelnik w drodze
        1 września 2012

        a ten wielokropek 😉

        Odpowiedz
    • michalzaczynski
      31 sierpnia 2012

      A ja tam opakowałbym się czasem dla kogoś…

      Odpowiedz
      • zwykły ale JA ;)
        31 sierpnia 2012

        dla Kogoś to ja wolałbym się raczej ROZPAKOWAĆ 😉

        Odpowiedz
        • michalzaczynski
          31 sierpnia 2012

          No to byłoby naturalną konsekwencją uprzedniego zapakowania. Stąd ta gotowość.

          Odpowiedz
  3. Piąty Dzień Tygodnia vol. 7 « Fashion Magazine Blog
    31 sierpnia 2012

    […] Michał Zaczyński zastanawia się co jest ważniejsze – wygląd zewnętrzny czy “tak zwane” wnętrze. […]

    Odpowiedz
  4. czytelnik w drodze
    1 września 2012

    Ot męska przewrotność. Zapakować się, aby chwil kilka później pragnąc rozpakowania. Jak w piosence bombonierka 😉

    Odpowiedz
  5. marryroe
    2 września 2012

    oczywiście, że wygląd i to jak się prezentujemy jest ważne. i nie chodzi tu o jakieś wybitne piękno- tylko aby umieć sobą zainteresować drugą osobę; czymkolwiek, drobnym szczegółem. każdy ma jakiś atut, trzeba tylko wiedzieć jak go wykorzystać do własnych niecnych celów 🙂

    Odpowiedz
  6. https://balakier-style.blogspot.com/
    8 września 2012

    Moim zdaniem opakowanie jest bardzo ważne pod warunkiem, ze jest co opakowywać /ciekawe wnętrze/. Jak zwykle świetny felieton Panie Michale.

    Odpowiedz
  7. sis
    12 września 2012

    Mój znajomy T. o swoim opakowaniu usłyszał raz tak (od koleżanki szukającej męża nałogowo) – gdybyś się ogolił to może nawet do rzeczy byś był. Odpowiedź zabrzmiała brutalnie – dla kogoś innego to może bym się i zastanowił… Jaki to ma związek? A czy zawsze musi być bezpośredni? Się mi skojarzyło i tyle. Ja tam patrzę na niego z nieustajacym zachwytem, i z tą jego brodą i tak widzę tylko jak pracuje mu mózg. Szalenie mnie to podnieca…

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      12 września 2012

      No to bierz się za niego prędziutko! Zwłaszcza, że mózg to wcale nie takie częste zjawisko u mężczyzny! pozdrawiam!

      Odpowiedz
      • sis
        13 września 2012

        A dziękuję za radę. Mogę popatrzeć jeno. Mózg i broda ma już „właścicielkę”. Sama wiem, że mózg w opakowaniu nie najgorszym to dobra sprawa i dość unikalna. Może jeszcze kiedyś mi się trafi. W następnym stuleciu. A żeby być w temacie – jeśli opakowanie się np. psuje to nie łudźmy się, nikt się nami nie zainteresuje (to tak na siebie, coby nie było tylko przeciw komuś).

        Odpowiedz
  8. Donna
    16 września 2012

    Ciekawy artykuł. Trzeba przyznać, że wygląd nie jest najważniejszy, ale jest ważny ! Przecież „nie ma nic świetnego w tym, by wyglądać jakby całe życie szło się wyrzucić śmieci” – dawno nie słyszałam czegoś podobnie zabawnego 😉 Zgadzam się.

    Odpowiedz
  9. silver account
    20 września 2012

    Witam..długo już do Was nie zaglądałam..dlatego rzuce nowy,całkiem ciekawy temat mianowicie owiedzcie mi drogie kobiety/mężczyżni…co tak naprawde się dla Was liczy bardziej.:WYGLĄD czy WNĘTRZE/ŚRODEK człowieka..bo jak znam życie to napewno każdy napisze wnętrze,bo lubimy skromność,ale nie do przesady..przecierz wiadome że każdy patrzy anjpierw na wygląd zewnętrzny,przecierz faceci-macho szukaja sobie tylko ładnych lasek żeby się z nimi „POKAZAĆ”-jaka to ja mam super dupe obok siebie,w moim samochodzie itp..czy tak nie jest?I gdzie tu sie liczy środek..przecierz z ładnej miski się nie najesz..taka jest prawda..URODA przemija,a WNETRZE pozostaje..no ale czy tak to jest???PORUSZMY ten temat i wypowiedzmy swoje zdanie..co o tym myslicie mojii drodzy..??Czekam na odpowiedzi..z góry dziekuje.

    Odpowiedz
  10. Sugel
    9 października 2012

    jestem jaka jestem ale zawsze jestem sobą ,uśmiechniętą osobą . Nigdy nie oceniam nikogo dla mnie każdy jest taki jaki jest. Nie liczy się wygląd liczy się to co w środku, w sercu i głowie.Uroda przeminie a wnętrze zostanie.

    Odpowiedz
  11. Aneta
    5 lutego 2014

    A propos śmieci to ja zawsze wychodzę je wyrzucić „zrobiona” 🙂 i absolutnie nie ma w tym nic na siłę,dobrze mi z tym. Nigdy niewiadomo gdzie nas śmierć zastanie ,może i przy tym śmietniku. Wolalbym wyglądać porzadnie w takim momencie. Że co ,żem próżna,może troszeczkę ,nie przeczę 🙂 Ale moja mama i babcia zawsze mi powtarzały, że trzeba miec na sobie zawsze czystą i schuldną bieliznę bo nie wiadomo co nam się przytrafić może,choćby i przy śmietniku. Nie trzeba być od razy wyfiokowanym do granic możliwości i epatowac bogactwem obnaszając kultowe luksusowe marki,wystarczy wyglądać porządnie. Stosownie do miejsca i sytuacji a wtedy i wnętrze bardziej się rzuci w oczy ,oczywiście jeśli mamy takie wnetrze które się rzucać w oczy powinno 🙂

    https://blogmocnodygresyjny

    Odpowiedz
  12. soroka
    5 lutego 2014

    Jest jeszcze jedno ciekawe ludowe powiedzenie: Jak cię widzą, tak cię piszą. Raczej nigdy blogerom nie wyjeżdżam w komentarzu z krytyką, ale dziś coś mnie jednak podkusiło i na krytykę sobie pozwolę. Tekst banalny, to o czym pan pisze wie każdy średnio rozgarnięty człowiek w wieku policealnym. Zdecydowanie poniżej poziomu bloga. Masło ma smak maślany, a niebo jest niebieskie.

    Odpowiedz
  13. Matka Polka
    10 marca 2014

    A co ma począć matka obdarzona licznym potomstwem (szt.3)pracująca na 2 pełne etaty?

    Odpowiedz
  14. Joanna
    7 grudnia 2016

    Świetny artykuł! Nareszcie ktoś zaczyna opisywać jak wygląda polska mentalność czyli im gorzej wyglądasz tym lepiej 😉 Czasami strach się ubrać gdziekolwiek elegancko bo wzrok innych kobiet potrafi być przerażający.

    Odpowiedz

Odpowiedz do Sugel

Anuluj odpowiedź