La Mania – wiosna/lato 2014. Relacja z pokazu

Moda | 16 września 2013 | 13 komentarzy

Najgorsza sukienka Hani Lis? (ZDJĘCIA)

Jaki był mit założycielski La Manii? Joanną Przetakiewicz zapewne kierowały dwa zamiary. Pierwszy – by panie z polskich wyższych sfer objawiały się salonom jako ambasadorki polskiej mody, miast trwonić fortunę w butikach na New Bond Street, via Montenapoleone, czy na Croisette. Drugi zamiar – edukacyjny, bo raził właścicielkę La Manii kicz owych wyższych sfer. Czyli bogaczy i nowobogackich, bo innych wyższych sfer w zasadzie nie mamy. A które to sfery  – przynajmniej w takich krajach na dorobku, jak Polska – w większości trudno posądzić o nadmiar dobrego smaku.

U podwalin La Manii leży więc misja. Wyrafinowana prostota i pobudki patriotyczne. Za co należy się uznanie. I co w jakimś stopniu się spełniło. Bodaj co druga zaproszona na pokaz najnowszej kolekcji wielbicielka La Manii, ubrana była w sukienkę tej marki. Jak na polski rynek – ewenement.

Niestety, nie zmienia to faktu, że pokaz tej kolekcji, z udziałem baletnic (tajemniczy, bo nie wiadomo po co), dzieci (premiera linii dziecięcej, raczej marginalnej), Ewy Chodakowskiej (Joanna Przetakiewicz wyznała, że dzięki jej namowom pani Ewa wzięła ślub prędzej niż planowała; jej występ na wybiegu należy zatem potraktować jako coś w rodzaju poprawin, promujących linię ślubną La Manii) i Hanny Lis (o czym za chwilę), równie dobrze mógł być pokazem kolekcji poprzedniej. Albo i jeszcze wcześniejszej.

Pierwsze dwa, trzy wyjścia dawały jeszcze nadzieję na odmianę. Pojawiły się sympatyczne toczki, czerwone kołnierzyki, powiało francuskim szykiem a’la Sonia Rykiel. Potem jednak parada wróciła na dawne tory rodem z tych konnych na Służewcu. Więc silnie zaznaczona talia kosztem wyolbrzymienia optycznego ramion. Wysoko zawieszone treny, nie nadające – wbrew temu, co oznajmiła szefowa La Manii – smukłości sylwetce. Falbany. Ciężkie materiały, dodatkowo wyglądające na pomięte. Gorsety a’la model bar Christiana Diora. Raz jeszcze pretensje do Ascott. Raz jeszcze pozorny minimalizm, a tak naprawdę kilka przerysowanych form, mających wystarczyć za całą kolekcję. No i kolekcja ślubna, którą można by było wziąć za nieślubną, gdyby nie welony.

Dobrą stroną pokazu było natomiast przypomnienie wyperfumowanym gościom, że istnieje świat poza wielkim światem. Hanna Lis zgodziła się poprowadzić zainicjowaną przez Joannę Przetakiewicz aukcję na rzecz pomocy dla Beaty Jałochy, sparaliżowanej po nieszczęśliwym wypadku. Licytowano trzy sukienki. Szkoda jednak, że od szlachetnego celu uwagę odwracała kreacja prezenterki. Hanna Lis w sukience La Manii wyglądała jak Bette Davis w „Co się zdarzyło Baby Jane”: dorosła kobieta przebrana za czterolatkę.

Choć sama Joanna Przetakiewicz potrafi wyglądać w swych projektach niezwykle przekonująco, a i przyjemnie było, na przykład, popatrzeć na prezydentową Danutę Wałęsę, którą La Mania ubrała na tegoroczny festiwal filmowy w Wenecji, nie można nie zarzuć La Manii odcinania najnowszą kolekcją kuponów, brak inwencji i pójście na skróty. Najnowsza kolekcja to produkt wtórny, co konstatuję z przykrością.

13 Komentarze

  1. Harel
    16 września 2013

    Zdjęcia, zdjęcia! Gdzie są zdjęcia?

    Odpowiedz
  2. Patryk Chilewicz
    16 września 2013

    A jak skomentujesz doniesienia Sophisti o rzekomym kopiowaniu projektów?

    Odpowiedz
  3. Erykah La Rocca
    16 września 2013

    No cóż – miałam podobne wrażenia oglądając zdjęcia z pokazu, ale gdzież mi tam publicznie wypowiadać się o LaManii… po tym wpisie, a także publikacji na Sophisti czuję pewnego rodzaju ulgę, że intuicja moja jednak nie śpi. Z jednej strony te kreacje są rozpoznawalne, ale z drugiej strony brak świeżości i zaskoczenia jest równie mocno widoczny. Fajnie, że napisał Pan to w tak eleganckim stylu. Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
  4. Kalina Kaczmarek
    16 września 2013

    Chyba do tytułu wkradła się literówka, albo La Mania robi pokazy z duuuużym wyprzedzeniem 🙂

    Odpowiedz
    • Lilly
      28 września 2013

      „duuuużym wyprzedzeniem”? wiosna przyszłego roku jest dla tej branży tuż tuż, to zaledwie 4-5 miesięcy przed wejściem do sklepu! mamy już 2013, jeśli nie zauwaź
      yłaś 😉

      Odpowiedz
  5. Kayka
    16 września 2013

    Dokładnie, zdjęcia zdjęcia i niestety, ale to prawda, co Pan napisał. Wiele głosów pojawiło się po pokazie Bohoboco, że mało twórcze i nieciekawe, za mało kreacji i inwencji, ale niestety La Mania dnia następnego pobiła rekord Polski w tej kategorii.. Przykre to jest, mając w świadomości znajomości pani Przetakiewicz i jej wpływy, inspiracje. Miejmy nadzieję, że to ostatnia tak mało twórcza kolekcja. A gwiazdy jednak powinny same popatrzeć często w lustro zamiast ufać stylistom bezgranicznie. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  6. Eva Cuzco
    19 września 2013

    Ja od początku wiedziałam, że Przetakiewicz wielką kreatorką mody nie jest, za to może wydawać bez bólu pieniądze na ekskluzywne materiały(i to widać na zdjęciach nawet), krojcze, konstruktorów i promocje… Biznes jest biznes.

    Odpowiedz
  7. czytelnik w drodze
    20 września 2013

    Zdanie ani o La Mania (up) ani o Hannie Lis nie zabrzmiało jak reklama, raczej jak antyreklama. Niby nie trzeba wywalać „gnoju” będąc „gnojczym” aby wiedzieć jak ciężka to praca, ale być „gnojczym” bez gnoju to już czysta pruderia 😉

    Odpowiedz
  8. Mademoiselle M.
    24 września 2013

    La Mania to przerost formy nad treścią. Jej założycielka aspiruje na kreatorkę szyku w stylu paryskim, a tymczasem projekty są nie tylko nudne, ale też mocno przypominają poprzednie kolekcje znanych marek, a co gorsze- czasem nawet sieciówek.

    Odpowiedz
  9. anna maj
    26 września 2013

    Cieszę się, że to nie jest tylko moje zdanie na temat LaManii. Poza pierwszą kolekcją nie podobała mi się żadna. Uważam, że kawałek acetatu z wiskosą, to materiały jakich może używać Solar a nie firma, która aspiruje do miana luksusowej marki. Słabe kroje, za geometryczne i deformujące rozjeżdżające się z potrzebami grupy docelowej- jaką myślę nie miały być nastolatki pokazujące udo w każdej okazji, a kobiety z większymi możliwościami finansowymi i aspiracjami estetycznymi. Nie mam nic do zgrabnych nóg- gdybym miała nogi modelki pewnie chodziłabym z gołym tyłkiem, ale nie zapłaciłabym za tą przyjemność 2000 zł. Projekty przypominają mi te z Promodu tylko szersze i krótsze. I w innej cenie- bo część składu tkanin się pokrywa akuratnie. Generalnie słabo i jestem na nie.

    Odpowiedz
  10. anna maj
    26 września 2013

    zrobiłam w tym wpisie wyżej trzy błędy językowe (albo więcej). Bardzo przepraszam to nie jest mój najlepszy dzień, ale splunąć jadem nie odmówiłabym sobie za nic

    Odpowiedz
  11. Monika
    6 października 2013

    Bardzo fajnie pisze Pan o modzie. Będę częsciej zaglądać 🙂

    Odpowiedz

Odpowiedz do michalzaczynski

Anuluj odpowiedź