Kryminalne Zagadki Radomia

Moda | 17 listopada 2013 | 16 komentarzy

Co to jest CSR? Skrót od socjalistycznej Czechosłowacji. Albo CSI: Kryminalne Zagadki Radomia. Albo taka ryba. Możliwych odpowiedzi jest wiele. Przynajmniej w polskiej modzie. Bo o  społecznej odpowiedzialności biznesu (Corporate Social Responsibility) mało kto słyszał. CSR to dobrowolne przestrzeganie przez firmy interesów społecznych, dbanie o ochronę środowiska, zwrócenie uwagi na prawa człowieka, sprzeciw wobec wyzysku i tym podobne rzeczy, którymi firmy i projektanci w naszym kraju raczej nie zajmują sobie głowy.

 

rochala

O ekstrawaganckim, jak na współczesne realia, podejściu polskich firm rozmawiałem z Magdaleną Płonką, autorką książki „Etyka w modzie”. Do największych z nich rozesłała ankiety na temat CSR. Żadna nie odpisała. Na nic też zdały się telefony, mejle, ponaglenia. Żadna z zamożnych marek blisko 40-milionowego kraju Unii nie miała nic do powiedzenia. Bo też tych zasad nie przestrzega. Zrobiłem sobie spacer po ich stronach internetowych. Nic o ekologicznych uprawach, ograniczeniu zużycia wody, kontroli dostawców.

Dla odmiany, na stronach marek światowych, nawet sieciówek, to standard.  Standard dla ich zachodnich pracowników trzeba dodać. Bo oto przeglądam w showroomie jesienną kolekcję jednej z amerykańskich marek. Pytam główną menedżerkę firmy na nasz kraj o surowce, środowisko , czy tym podobne dla Polaka niedorzeczności. I widzę pustkę. Pierwsze słyszy. A tymczasem firma jest zielona aż wyrastają jej liście: ekobawełna, recykling, neutralne dla przyrody opakowania, akcje skupu starych ubrań i tak dalej. Tu, w Polsce, nadal jesteśmy na poziomie groszków, prążków i tego, co nosi Rihanna. Poważniejsze rzeczy są już dla nas niemodowe.

Oczywiście, są wyjątki. Wearso, Joanna Paradecka, Sylwia Rochala (na zdjęciu) i trochę projektantów skupionych wokół łódzkiego konkursu Re-act. Jeśli kogoś pominąłem, przepraszam. Jest też Mariusz Przybylski, który zdecydował się wypuścić na wybieg wyłącznie sztuczne futra. Jako bodaj pierwsze tak medialne nazwisko. Szczerze życzę mu powodzenia. Przyda się, bo wielu gości jego pokazu te futra oglądało z nieskrywaną niechęcią. W Polsce nadal prawdziwe futro, choć pozyskane w przerażający sposób i wyprawione oraz ufarbowane toną chemikaliów, będzie uważane za właściwsze i bardziej naturalne niż sztuczne. Gdy pytałem polskich projektantów, tych najlepszych, o źródła pochodzenia ich materiałów, nie rozumieli mnie. Gdy wspominałem coś o futrach, uznawali za stukniętego. Przecież takich pytań w świecie mody się nie zadaje. W tym, naszym, prowincjonalnym, rzeczywiście  – nie.

 Felieton opublikowany w najnowszym numerze Fashion Magazine

16 Komentarze

  1. Laura
    17 listopada 2013

    Wszystko o czym Pan pisze, jest dokładnie tym, o czym pisałabym ja, gdybym pisała.. Dziękuje !! Dobrze, że nie jestem sama na tym smutnym padole .)

    Odpowiedz
  2. PULPIT
    17 listopada 2013

    Jesteśmy dalej zbyt zakompleksieni jako naród żeby nosić sztuczne futra. Nadal panuje kult marki i gigantycznej „metki”…niestety

    Odpowiedz
  3. Amodna
    18 listopada 2013

    CSR w Polsce, oprócz tego, że dla przedsiębiorców jest często zagadką, wydaje się bardzo kosztowną operacją i minie jeszcze trochę czasu, aż firmy zrozumieją, że jest to najlepsza inwestycja, a nie olbrzymi koszt. Mam tu na myśli nie tylko dobro środowiska (co oczywiście powinno być celem głównym), ale także po prostu efektywną reklamę. Innym problemem jest być może mała świadomość konsumentów, chociaż to akurat, w mniejszym czy większym stopniu i na dłuższą czy krótszą metę (LPP, afera metkowa, bunt przeciwko sieciówkom, etc.), powoli się zmienia i coraz uważniej będziemy przyglądać się rodzimym markom, czy są one społecznie odpowiedzialne.

    Odpowiedz
  4. fu-manku
    18 listopada 2013

    jak te deklaracje maja sie do panskiej wspólpracy z qelement, sponsorowanym przez h&m? czy to nie h&m własnie jest jednym z gigantów, zlecającym 100% zleceń do krajow typu bangladesz, gdzie siła robocza jest najtańsza?

    i druga sprawa – czy dobrze zauważam, że etycznie uwaza pan za bardziej istotne cierpienie (prawdziwe lub rzekome) zwierząt, ktorych futra przeznaczane są na okrycia wierzchnie dla ludzi, niż zaśmiecanie planety wytworami, które nie ulegną biodegradacji przez co najmniej 120 lat?

    jestem ciekawa odpowiedzi na obydwa pytania.

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      19 listopada 2013

      ad 1 – H&M jest najbardziej etyczną sieciówką na świecie. Polecam przyjrzeć się akcjom Conscious, zbiórkom ubrań, inicjatywom polepszenia sytuacji szwaczek itp itd. Oczywiście, nie jestem naiwny – jak każda sieciówka, ma swoje na sumieniu. Lecz przynajmniej je ma. Jest jedną z najbardziej CSR-owych firm.

      ad 2 – Tak, zgadza się. Nie widzę nic ekologicznego w dręczeniu, upiornym traktowaniu i bestialskiemu zabijaniu zwierząt dla futra, które i tak rozłoży się w ziemi za tysiąc lat, tak jest naszpikowane chemią. Naturalne futra z reguły ulegają biodegradacji kilkadziesiąt razy dłużej niż sztuczne. Polecam „Etykę w modzie” Magdaleny Płonki. Brak empatii wobec istot żywy jest dla mnie kompletnie niezrozumiały. I wulgarny.

      Odpowiedz
  5. lady_pasztet
    18 listopada 2013

    Głos na puszczy, ale, ale jak widać mimo tego, iż na puszczy to LPP się trochę nawet przejęło, szkoda, że po medialnym kryzysiku a nie przed. Długa droga przed polskim biznesem jeśli chodzi o chociażby próbę etycznego zarabiania pieniędzy. Z drugiej strony nie kamieniujmy jednej strony – a co na to konsument? Konsument ma to gdzieś, bo ma być tanio i jakoś(ć – to już mniej). Nikt nie chce płacić za ubrania, bo po co przepłacać skoro biedronka jest tak blisko? To dotyczy nie tylko mody, ale również np. przemysłu spożywczego, gdzie wszyscy pieją nad eko, ale za to już nad tym, czy kupują mleko z lokalnej mleczarni i w ten sposób mają wpływ na transport produktów to już nie bardzo im świta. Ale, co tam – róbmy swoje! Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  6. Monika
    18 listopada 2013

    Firmy i projektanci w naszym kraju nie zawracają sobie głowy CSR, bo nie interesuje to ich klientów. I nic się nie zmieni, póki Polacy nie zaczną zwracać uwagi na coś więcej niż tylko cena. I mam nadzieję, że tego dożyjemy 🙂

    Odpowiedz
  7. Aga
    20 listopada 2013

    Fajny wpis

    Odpowiedz
  8. matt
    24 listopada 2013

    Drogi Michale, idea społecznej odpowiedzialności biznesu jest jak najbardziej słuszna, ale jak to w życiu bywa dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Zawsze szanowałem i ceniłem Twoją publicystykę w temacie mody, jednak w tym przypadku poczynię kilka uwag do walecznej obrony HM której się podjąłeś. Nie wiem na ile na prawdę wierzysz w to co piszesz, a na ile wynika to z koniunkturalizmu. Zachowujesz się trochę jak kapitalistyczny klakier. Wpisujesz mi się tym samym w ideę „świeckiego kleru” o którym pisał Isaiah Berlin. Tenże kler stoi na straży i próbuje usprawiedliwić zbrodnie systemu. W tym wypadku ekonomicznego.
    CSR o którym piszesz z takim zachwytem jest tylko (mam nadzieję że do czasu) chwytliwym zabiegiem marketingowym wielkiej korporacji. Sprawa ma zresztą głębsze dno i nie dotyczy tylko tej organizacji. Oczywiście przypadek Bangladeszu był wielką tragedią i jest bardzo medialny (jeden z wielu, tym razem nagłośniony), ale może czasem warto spojrzeć na własne podwórko. Jak CSR jest realizowany przez te korporacje np. w naszym kraju? To, ze dachy nie walą się pracownikom na głowę jeszcze nie świadczy że jest ok. Nieludzkie godziny pracy, głodowe stawki, praca za darmo w nadgodzinach to chleb powszedni w takich firmach. Nie wspominając już o średnio czterokrotnie niższych stawkach za tę samą pracę w porównaniu do innych krajów Europy. CSR jest tylko produktem działów PR, jednym z czynników który ma zwiększać wyniki ekonomiczne. To, że przy okazji czasem uda się na tym skorzystać grupie osób to czysty przypadek. Nie bądźmy naiwni. Cała ta machina uruchomiona została tylko i wyłącznie w jednym celu – wzrostu i akumulacji kapitału.
    Jednak najbardziej przerażające jest to ze coraz więcej osób (dziennikarzy, tzw. intelektualistów, autorytetów) tę rynkową retorykę traktuje jako prawdy objawione bezmyślnie nadając im charakter uniwersalny. Już sam fakt, że jako społeczeństwa przyznaliśmy prawo firmom (korporacjom) do decydowania o warunkach jest błędny w swych podstawach. Nie znam odpowiedzi na pytanie jak powinno być, ale czuję chyba jak większość, którzy nie mają nawet specjalistycznej wiedzy ekonomicznej że ten system jest z gruntu zły. Żywotna zmiana sytuacji nie dokona się dzięki korporacjom i rządom. To od nas jako społeczeństw zależeć będzie jaki świat przyszłości. Światełkiem w tunelu było na pewno zablokowanie MAI (Wielostronne Porozumienie o Inwestycjach; zainteresowani tematem muszą poszukać poza nurtem mediów mainstreamowych ) i to właśnie w takich oddolnych działaniach upatrywałbym realnej zmiany.

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      25 listopada 2013

      „Tenże kler stoi na straży i próbuje usprawiedliwić zbrodnie systemu. W tym wypadku ekonomicznego”. Myślę, że gdyby czytał Pan/ Pani (jednak rozmowa z anonimem jest dość trudna) moje artykuły, jakie powstały na przestrzeni ostatniej dekady, nie sugerowałby Pan/ nie sugerowałaby Pani, że do owego kleru należę. Argument, że nie piszę o rynku polskim też jest bez sensu. Przecież wspominam o tym w samym komentowanym przez Pana/Panią wpisie.
      Niegodziwości, wyzysku, czy zwykłej chciwości korporacji, rządów, państw nie uda nam się pewnie zlikwidować. Ale każde ograniczenie tych zjawisk jest możliwe. CSR jest jednym z narzędzi. Zwracam także uwagę, że CSR nie istnieje tylko na poziomie deklaratywnym; stoją za nim fakty i liczby: od zmniejszenia zużycia wody do produkcji dżinsów po przejrzysty proces produkcji.

      Odpowiedz
  9. matt
    25 listopada 2013

    Michale,na początek myślę że możemy się zwracać do siebie per „ty” Co do mojej płci – wcześniejsze wpisy wskazują wyraźnie na płeć męską,Nie było ich wiele wiec mogłeś nie zauważyć. Nie zauważyłem aby ktoś inny podpisywał się jako Matt. Co do zarzutu anonimowości:odpowiadam; nazywam się Mateusz Abramowicz.
    Myślę, ze nie do końca zrozumiałeś mój wpis. O nic nie próbuję Cię absolutnie oskarżać. Chciałem tylko zwrócić uwagę na samą genezę CSR. Absolutnie nie neguję tego zjawiska. Chciałem tyko zasygnalizować w jakim celu powstało. To, że przy okazji wynikają z niego realne korzyści nie podlega dyskusji. Ale nadal jest to tylko efekt uboczny. Niektórym pozwala to spokojniej spać.
    Widzę, że bardzo Cię poruszyło porównanie do świeckiego kleru… Jeśli Ci to poprawi nastrój, przyznam Ci się ze czasem sam tak siebie postrzegam dyskutując o niektórych kwestiach. Jest bardzo trudno przestać być więźniem własnego umysłu, wszak ryba nie opisze Sahary – jej cały swat to woda, a przecież wiemy ze to nie prawda.
    Co do niemożności likwidacji wyzysku, niegodziwości korporacji, rządów……Ja wierzę że kiedyś nam się uda. Świat coraz bardziej buzuje. Masa krytyczna nastąpi 🙂

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      25 listopada 2013

      Wrzucaj zatem proszę, Mateuszu drogi, warte przeczytania publikacje, raporty i tym podobne rzeczy z wiadomego zakresu; chętnie dowiem się więcej i dokształcę. Pewnie niejedno przyda mi się do mojej pierwszej książki. Kler mnie nie poruszył, ile sugerowanie bezmyślności.
      No ale zgoda, zgoda, a Bóg… itd.

      Odpowiedz
  10. matt
    26 listopada 2013

    Absolutnie nie chciałem Ci sugerować bezmyślności.Jeśli tak to odebrałeś – przepraszam. Uwierzysz czy nie ale szkoda mi czasu na bezmyślne blogi. A tu akurat bardzo lubię zaglądać;) Chciałem trochę zamącić – bardziej z myślą o czytelnikach a nie o Tobie:)

    Odpowiedz
  11. matt
    27 listopada 2013

    A co do publikacji to chyba przede wszystkim Noam Chomsky, Robert Nozick, Carlos Otero – reprezentują dość ciekawe spojrzenie na stosunki społeczne i ekonomiczne, Coraz bardziej znani, jednak często uważani za dysydentów. Już samo określenie ich w ten sposób w społeczeństwach „demokratycznych” stawia pytania o istotę demokracji. Nie mniej warto dla odmiany poznać ich punkt widzenia.

    Odpowiedz
  12. Dagmara
    12 grudnia 2013

    Tak na marginesie to żadne futro nie jest ekologiczne a już na pewno nie sztuczne. Może jest etyczne ale technologia tworzenia futer sztucznych nic z ekologią nie ma wspólnego.

    Odpowiedz

Odpowiedz do michalzaczynski

Anuluj odpowiedź