La Mania: kolekcja wiosna – lato 2015. Relacja z pokazu.
La Manię można porównać do Jil Sander – trudno się połapać, kto aktualnie dla niej projektuje. Na tym podobieństwa się kończą.
Bo sama Jil kilkakrotnie brała markę we własne ręce i podpisywała się pod nią nazwiskiem, zanim ostatecznie (no, zobaczymy na jak długo) oddała ją tej wiosny Rodolfowi Paglialundze. Joanna Przetakiewicz zmienia zaś cyklicznie ekipę, nadal pozostając w nominalnej roli właścicielki, nie zaś kreatorki. A podobieństwa wszystkich kolekcji La Manii wskazują, że rządy Przetakiewicz są niepodzielne i projektantki nie mają tam wiele do powiedzenia. Czy będzie to świetna skądinąd Katarzyna Szczotarska, czy Magda Butrym, czy Liliana Pryma, La Mania to konkretna, bardzo zamknięta wizja. I w stu procentach autorstwa Joanny Przetakiewicz.
Naturalnie, różnic między Jil Sander a La Manią jest więcej. Choć akurat wspominanie o tym, że Sander nie musi się chwalić (i tego nie robi) zdjęciami z Lagerfeldem, przyjaźnią (?) z jego kotką Choupette i SMS-ami od Tommy’ego Hilfigera, byłoby złośliwością. Mimo że teoretycznie by mogła, skoro Choupette Lagerfeld ma na Tweeterze trzy razy więcej obserwujących niż Jil Sander Official…
Najnowsza kolekcja La Manii zdążyła wywołać sporo zamieszania. Głównie z powodu podobieństw do charakterystycznych sukni z peleryną Toma Forda. Bez przesady: na sezon wiosna-lato 2015 znajdziemy je, między innymi, u Emmanuela Ungaro. W modzie koktajlowej trudno odkryć Amerykę, jeśli chce się na nią znaleźć w Polsce klientów. A La Mania ewidentnie zagospodarowuje to poletko, opuszczone ostatnio przez wielu rodzimych projektantów na rzecz tak zwanego basiku oraz tego, co po prostu się sprzedaje i nie kosztuje – tak jak stroje La Manii – majątku.
Różnice ostatniej kolekcji względem poprzednich? Na pewno rezygnacja z modeli zaburzających proporcje, pożegnanie z infantylnymi sukniami z wysokim stanem i trenem, mniej ozdobnych cięć na rzecz prostoty. Plus ciekawe aplikacje i nieoczywiste łączenia kolorów. Nadal bywa jednak przyciężko, konserwatywnie i cokolwiek nudnawo. Zastanawia też brak rozmachu. Nie samego pokazu, bo ten w zaanektowanej – niczym u Chanel – na biało przestrzeni stołecznego Soho, z gwiazdami pierwszego kalibru i popularnymi modelkami, mógł się podobać. Mam na myśli rozmach projektowy. Ot, sukienki, kilka topów, spódnic i kombinezonów. Przydałyby się płaszcze i inne okrycia wierzchnie, może jakiekolwiek krawiectwo ciężkie; nie zaszkodziłyby też akcesoria i dodatki. Tym razem zabrakło nawet kapeluszy. Bez nich gwiazdy uświetniające coroczne zawody jeździeckie w Gałkowie będą wyglądały jeszcze bardziej bezgustownie. Choć wydawało się, że gorzej już tam być nie może.
Fot.: Filip Okopny
4 Komentarze
Magdalena Hofman
21 grudnia 2014Ciężkie, smutne, sztywne. Target (z kilkoma wyjątkami) 50+
olauda
21 grudnia 2014bardzo nieładne nogawki spodni na zdj. 5 (z różową górą)- wygląda jakby modelka miała spuchnięte kolana. podobnie topik na zdj. 6 – kobieta nawet z niedużymi piersiami źle w tym wygląda. ten ażur w frędzlami też słaby… generalnie nie najlepiej dobrane materiały… nie jestem z branży ale szyję od 10 roku życia na własny użytek. ostatnio zachwyciły mnie projekty Mariusza Przybylskiego – te tkaniny!!!
njonick
21 grudnia 2014Nie wiadomo czy pochwalić za konsekwencję, czy negować brak pomysłów. Pierwsza kolekcja w tym stylu może i zachwycała, piąta i dziesiąta będzie nudzić coraz bardziej. Pozostaje życzyć weny.
sukienki
7 lutego 2022Piękne sukienki