Koronkowa robota. Łukasz Jemioł na jesień i zimę 2016/2017 – relacja z pokazu.
Zaproszenie na pokaz swojej najnowszej kolekcji Łukasz Jemioł przysłał w metalowym pudełku, stylizowanym na taśmę filmową. Kierunek, a przynajmniej inspiracje, były zatem czytelne: stare filmy.
I rzeczywiście, fragmenty „Noża w wodzie” Polańskiego i „Pociągu” Kawalerowicza plus towarzysząca im ścieżka dźwiękowa – zatem klasyka polskiej szkoły filmowej i polskiego jazzu – stanowiły wizualną i muzyczną oprawę prezentacji. Prezentacji udanej, trzeba przyznać, choć też mocno komercyjnej.
Ale takie czasy – polska moda wcale nie ma się ani tak świetnie, jakbyśmy sobie (i projektantom) tego życzyli, ani jak ją w mediach malują. Sprzedaje się to, co łatwe, uniwersalne, względnie „kobiece”, tj. idealne na koktajle, imprezy rodzinne i tzw. wyjścia. Na rzeczy trudniejsze, a przy okazji i droższe, amatorów jest garstka.
Łukasz próbował połączyć wodę z ogniem. W efekcie jego kolekcję można by podzielić na dwie części. Pierwsza to wspomniany koktajl. Szaleństwo koronek (zmysłowych, z francuskiej fabryki Sophie Hallette, jak podkreślił), wyeksponowane atuty ciała, rozcięcia i negliże, szalenie modne w tym sezonie kokardy.
Druga to basic. Dżins, golfy, swetry, proste dzianinowe sukienki, bombery. Raz świetne, innym razem – dość ciężkie.
Najciekawiej jednak było wtedy, gdy przenikały się, a Łukasz dodawał od siebie jeszcze kawał mody. W swoich najlepszych projektach, dzięki zmysłowi estetycznemu Łukasza, ale też świetnej stylizacji, tworzyły jednak już zupełnie odrębną jakość; tę, dzięki której Jemioł już ponad dekadę działa z sukcesami na rynku. I to było znakomite:
Podobać się mógł zarówno szczegół, jak aparaty fotograficzne w roli retro – dodatku, jak i ogół – fantastyczne wełny czy paleta kolorystyczna, niby niezmienna u Łukasza, a za każdym razem przyjemna dla oka.
Mniejszy entuzjazm wzbudzają nadruki w pieski, eksploatowane od dawna przez naszych projektantów, futerkowe kołnierzyki czy wizerunki Lucyny Winnickiej i Leona Niemczyka, którymi obsesyjnie ozdobiono zarówno garderobę jak i pokrowce na laptopa. Pomijając dyskusyjny styl tych haftów, który – moim zdaniem – nie był w kurtkach czy koszulach wartością dodaną, to Niemczyk, jeszcze jak cię mogę, ale Winnickiej nijak nie rozpoznałem (chyba że to była Teresa Szmigielówna?). A „Pociąg” jest przecież moim ulubionym filmem z całej historii polskiej kinematografii; nie tylko chyba zresztą moim, skoro kilka miesięcy temu sięgnęli poń w swojej kolekcji MMC.
Inna sprawa, że podobnie jak „Nóż w wodzie”, akcja obu filmów rozgrywa się latem, tymczasem rzekomo inspirowana nimi kolekcja przeznaczona jest na jesień i zimę. Obu filmów w kolekcji jest zresztą mało. Sweter spadający z ramion Winnickiej w „Pociągu”, szlafrok Niemczyka w „Nożu…” i w zasadzie niewiele więcej. Może jeszcze makijaże i fryzury niektórych modelek. Naturalnie, w kolekcji na 2017 rok nie ma co odwzorowywać mody sprzed ponad półwiecza w proporcjach 1:1, ale nadal mało, by na oby filmach budować narrację pokazu.
Ps. Przed pokazem kolekcji Łukasza Jemioła nagrodę w swoim konkursie dla młodych projektantów wręczyła Mazda. Ceremonia połączona była z przejściem Joanny Koroniewskiej i Macieja Dowbora w zwycięskich strojach po wybiegu. Więc droga Mazdo! Może przestań się wygłupiać, ośmieszając atrakcyjną przecież aktorkę i jakże przystojnego prezentera niedorzecznymi kostiumami w stylu torreador w peaku kryzysu tożsamości plus Dulcynea goes emo. Naprawdę bez tego możesz wesprzeć polską modę, współfinansując pokaz w znacznie lepszym stylu. Jakimkolwiek, bo każdy będzie lepszy. Łukasz Jemioł na to zasługuje, a galaktyka jego znanych i zamożnych niechybnie gości jest tego warta.
2 Komentarze
Klara
24 czerwca 2016To moze i dobrze ze komercyjna kolekcja, bo bedzie mogl zaplacic zaleglosci w szwalniach.
Szkoda ze o tym sie nie mowi i pisze!
Tacy „wielcy” projektanci z dlugami!
Beata
29 czerwca 2016wielki plus za oprawę muzyczną i wizualną!