
Boże, Boże, Bakczysaraj
Czytam „Pełznąc po Dachu Świata” w Wyborczej. Robert Stefanicki pisze o podróży do Tybetu. Co za facet, uwielbiam go! Wreszcie na stronach turystycznych jakiś konkret, zamiast rzewnych opisów flory na obrzeżach mongolskich jurt, paplaniny o Lizbonie wieczorami pachnącej sardynkami, czy doprawdy samobójczych intelektualnie, gorączkowych esejów o nocnym podboju Włocławka.