MMC na jesień – zimę 2014/2015. Relacja z pokazu
MMC wreszcie pokazali się w Warszawie. Warto było tyle na nich czekać?
Głupie pytanie, pewnie, że warto. W kolekcji (czy raczej jej zapowiedzi) na jesień i zimę, Ilona Majer i Rafał Michalak pokazali nam całe spektrum swoich możliwości. A te są imponujące.
Były ich ulubione lata 70., połysk, złoto i zredukowana czerń, która początkowo stanowić miała jedyny kolor kolekcji. Były też typowe dla nich odniesienia do stroju sportowego, ale i wydłużone sylwetki. Z nowości: buty, po raz pierwszy przez nich zaprojektowane, a wykonane przez Badurę, które jesienią trafią do sprzedaży.
Do tego klasyczna wielowarstwowość MMC, skomplikowane kroje i spójna wizja, rozwijana z sezonu na sezon. Jeśli bowiem patrzeć na ich dorobek w szerszych ramach czasowych, widać wspólne cechy, ewolucje pewnych modeli, które – choć z różnych sezonów – dowolnie można ze sobą mieszać. I rdzeń, który świadczy o klasie projektantów. Oraz o tym, że nie wzięli się oni z sufitu (czy raczej: ścianki, bo to od niej wielu projektantów zaczyna karierę), ale od lat pracują dla wielkich firm odzieżowych, czy importerów tkanin.
MMC tym razem mniej eksperymentowali z materiałami. Choć puchówki z kaszmiru trudno nazwać standardem. Podobnie jak mięsisty żakard w kwiatowy wzór. Ciężki, złocony, soczyście „ruski” (- Ale znaleziony na targach w Paryżu; zresztą Yves Saint Laurent też inspirował się Rosją – zastrzega Rafał Michalak). Zestawiony z ortalionem, był jednym z hitów kolekcji. A przy okazji – obok pasków zwisających niczym szable – odciążył ją i dodał nieco humoru, bo nowa odsłona MMC to propozycja dość mroczna.
Nie tylko ze względu na scenografię samego Oskara Zięty, oprawę muzyczną, czy specyficzne, neurotyczne emploi modelek, ale i na same formy ubrań. Obszerne, czasem zdekonstruowane, surowe, sztywne, budują napięcie, sugerują niejaki katastrofizm, nieufność do świata zewnętrznego, potrzebę ochrony, nota bene jeden z głównych trendów, czy wręcz filozofii mody ostatnich lat.
Sam Rafał Michalak marginalizuje takie postrzeganie ich prac, wskazując, że to zasługa stylizacji. Ale stylizacja, swoją drogą świetna, to jedno, a wrodzona skłonność MMC do wielowarstwowości (w tej kolekcji – zamiast podszewki w niektórych modelach dano po prostu drugą taką samą warstwę materiału), kapturów, oversize’u i rozmaitych zapięć, zamków, świadczy, że prędzej MMC przygotuje nam ekwipunek na czas apokalipsy, niż uraczy zwiewnymi draperiami dla którejś z szansonistek na Eurowizję. Tyle dobrego, że w ostatnich dniach cywilizacji przynajmniej będziemy świetnie wyglądać.
A ze stołecznego patriotyzmu nadmienię, że z MMC lista projektantów pokazujących się w Warszawie wreszcie jest kompletna.
3 Komentarze
Sandra
13 lutego 2014Dziękuję za tak szczegółową recenzje, dzięki temu czuję, jakbym tam była osobiście 🙂
iza
14 lutego 2014Nie wierzę ze panu i ludziom się to podoba i że ktos będzie kupował te okropnie brzydkie buty
Batman
14 lutego 2014Najlepsze jest czwarte zdjęcie w kolejności licząc od góry, na którym widnieje modelka z lekko skrzywionym kolanem 😛