Między Gomułką a Gierkiem. Michał Szulc: kolekcja The Past. Relacja z pokazu.
Po Gomułkowskich okryjbidach powiało zagranicznym optymizmem ofiarowanym narodowi przez Gierka. Trochę biednie, trochę modnie. Michał Szulc zrobił na ten temat kolekcję.
Przyznajmy szczerze: to nie są najpiękniejsze kolory świata. Zgaszone, blade, przybrudzone. Materiały także trudno zaliczyć na pierwszy rzut oka do luksusowych. Już samo to sprawia, że kolekcja przywołuje na myśl czasy niedoboru. Wrażenie to potęguje siermiężna stylizacja (te zrolowane skarpetki, dla przykładu!) i cokolwiek nieperfekcyjne wykonanie. Summa summarum: zgrzebnie.
Ale mam nieodparte przeczucie, że wszystko to – może z wyjątkiem wykonania – celowe. Kluczem jest tu inspiracja – lata 70. Może na Zachodzie czaiła się epoka szalonego disco, hulał styl kowbojski, sentyment do glamour… Ludowa Polska leczyła jednak w tym czasie hipisowskiego kaca (na sam nurt, z końca lat 60., średnio się załapaliśmy, trudno więc mówić o upajaniu się latem miłości i jego estetycznym przejawem), ale też i cieszyła względnym otwarciem na Zachód. Było biednie, ale już nie beznadziejnie. Po Gomułkowskich okryjbidach powiało zagranicznym optymizmem ofiarowanym narodowi przez Gierka. Tkwiono w zawieszeniu między tymi epokami. I szerokie spodnie, apetyt na kolory (zgaszone, fakt, ale za PRL-u soczyste barwy właściwie nie istniały; dobre barwniki trzeba było kupować za dewizy, a polski przemysł chemiczny nie potrafił sam ich wyprodukować), desenie, czy chętnie odsłaniane nogi to odzwierciedlają.
Te dwa elementy to części składowe kolekcji The Past. Zgodnie z nazwą, Michał Szulc przenosi nas w przeszłość; tę, kiedy nowością pachniał dom meblowy Emilia. Modernistyczny gmach, goszczący dziś Muzeum Sztuki Nowoczesnej, stworzył spójną z kolekcją scenerię pokazu Szulca. Nie jest to kolekcja łatwa także ze względu na długości i proporcje sylwetek. Byle początkująca stylistka zganiłaby w telewizji śniadaniowej dzwony przed kostkę lub – dla odmiany – te ciągnące się po ziemi. Ale tak wtedy się noszono.
Na ile propozycja na wiosnę i lato przyszłego roku spodoba się klientkom – trudno przewidzieć. Część z nich ta siermiężność odrzuci. Z drugiej strony, wstrętne – wydawałoby się – dżinsowe marmurki znalazły w ostatnich sezonach swoich fanów (tych, którzy nie pamiętają dżinsów Odra, czy Elpo i nie musieli w nich chodzić w latach 80.). Kolekcja Szulca może zatem uwieść ich tym bardziej.
Jednak The Past miesza lata 70. z 90. Stąd minimalizm, powiększone detale, czy szerokie kołnierze, także nawiązujące do mody dwie dekady wcześniej. Ale też i zróżnicowanie tkanin i materiałów. Oraz form. Repertuar jest doprawdy pokaźny. Szulc proponuje zarówno szmizjerki jak i kombinezony. Są i ramoneski, i płaszcze oversize, żakiety, peleryny, koszule… A rządzą ulubione Szulca geometryczne cięcia, dopełnione oryginalnym, jak na Szulca przystało deseniem. W informacji prasowej określanym mianem tapetowego. Takie malarskie maźnięcia to też zeitgeist lat 70…
Ps. Do pokazu na żywo śpiewała sama Mela Koteluk. Nowocześnie i bogato.
Fot: Artur Cieślakowski oraz zrobtowwawie.blox.pl
2 Komentarze
cammelie
14 października 2014Powiem tak – od stóp do głów za żadne skarby się w to nie ubiorę, prędzej niech mi palec odetną. Ale paradoksalnie, pojedyncze elementy garderoby – jak najbardziej i jestem na tak. Pojedyncze elementy, odpowiednio zestawione, są w stanie stworzyć zupełnie nową jakość. Pytanie czy komuś będzie się chciało męczyć ? W końcu jesteśmy pokoleniem wygodnickich, gotowych rozwiązań, wash&go. Często odrzucamy coś co jest trudne i tu pojawia się pytanie czy moda w ogóle powinna być trudna ? W moim subiektywnym odczuciu moda powinna być miłością od pierwszego wejrzenia, takim „Oh !” z zachwytu, ale sztuka to sztuka i należy być otwartym na nowe rozwiązania czyli starać się nie odrzucać a rozumieć. Staram się.
Paula G
4 listopada 2014Jak w każdej kolekcji Michała Szulca – Burda. Tak, dokładnie proszę państwa, to nie projekty a przemyślane, inteligentne zestawienie szablonów z Burdy 🙂 robi to od wieku lat, a Wy się na to nabieracie!