W kraju myśliwych i świńskich baronów
A cóż takiego niedorzecznego jest w kremie z tłuszczu tygrysa?
Nie ma jak dobra kampania społeczna. Wśród wkręconych: Polska Agencja Prasowa, portal Natemat.pl i kilka innych mediów, które uwierzyły w debiut nowego kremu na polskim rynku, zawierającego prawdziwy tłuszcz tygrysi.
Taką notkę zamieściłem też na swoim profilu fejsbukowym. Nieistniejący krem o nazwie 3200 (wziętej od liczby tygrysów, jakie żyją obecnie na wolności) rzekomo promować ma malezyjska aktorka i modelka Pemburu Haram. Sam zaś krem – pomagać na wszelkie dolegliwości: od trądziku po starość. Premiera kremu: 16 października. Ciśnienie jednak tak skoczyło czytelnikom, że szybko zdementowałem tę historię. Choć w pierwszej chwili sam w nią uwierzyłem.
Bo psikus to średni. Tłuszcz tygrysi nawet we współczesnym świecie nie wydaje się niczym ekstrawaganckim. Może odrobinę staromodnym. Coś jak tran. Który w fajnych opakowaniach i wsparty kampaniami reklamowymi przeżywa swój renesans. Albo tłuszcz foki, z którego wyrabia się specyfiki do konserwacji butów. Polecają je nawet całkiem oświeceni blogerzy, a i w sklepach internetowych nietrudno je kupić. Ale skoro w XXI wieku nadal powstają torebki z krokodyli, czy wieszanych na gwoździu za oko okrutnie zabijanych węży, to co dopiero eliksir młodości z liposukcji tygrysa.
Na zwierzętach (od morskich ssaków po koty) testuje się wszystko (od kosmetyków po papierosy) i robi z nich wszystko. Przyzwyczailiśmy się do tego i nawet najbardziej absurdalne historie, jak ta z tygrysim tłuszczem, wcale absurdalne się nie wydają. Pamiętacie skandal z angorą? W wyobrażeniach – pozyskiwana dzięki starannemu strzyżeniu królików. W praktyce – wydzierana żywcem. Pierwszy z angory w swoich produktach zrezygnował H&M, po nim – Zara i GAP. Spowodował to nacisk konsumentów.
Teraz zaczynamy właśnie sezon na futra. To najbardziej debilna moda, z jaką mamy do czynienia. I przebiegła. Bo umówmy się: w futrach chodzi ułamek naszego społeczeństwa i w ogóle społeczeństw zachodnich. Są za drogie. Ale od czego jest trimming? Wykończenia kapturów kurtek, suwaków bluz, kołnierzy płaszczy, czy breloków torebek – na to właśnie idzie znakomita większość produkcji futer. Możesz więc nie mieć futra, ba, uważać je za wulgarne, a jednocześnie osobiście przykładać rękę do zagłady zwierząt, poprzez kupno ozdobionej futerkiem poliestrowej puchówki.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki zorganizowało właśnie akcję Sklepy Wolne od Futer. Znamienne, że do porozumienia przystępują młode marki – Nenukko, est by Es oraz te zupełnie nieznane. Na te popularne, ze średniej i wyższej półki, nie mamy co liczyć*. Zresztą, kto ma liczyć. Przecież jako konsumenci mamy to gdzieś.
Tymczasem zakaz hodowli zwierząt na futra wprowadzono w kilkunastu krajach w Europie. Nie tylko w tych bogatych, ale i tych o niższym PKB od Polski; w Chorwacji i Bułgarii dla przykładu. Chciałbym, by stało się tak też i u nas. Ale w kraju, w którym najbardziej utytułowana projektantka tworzy kolekcję exclusive „For Andrzej Jedynak” z jednej strony, a z drugiej – na bazarach Ściany Wschodniej można jeszcze spotkać panie sprzedające psi smalec i wierzące w jego właściwości, nie wydaje mi się to (jeszcze?) możliwe. W końcu jesteśmy krajem myśliwych i świńskich baronów, a nie wizjonerów i postępowców, prawda?
*Aktualizacja. Koordynatorka kampanii Sklepy Wolne Od Futer Małgorzata Szadkowska poinformowała mnie właśnie, że udało się podpisać porozumienie z pierwszą dużą polską komercyjną marką – Solarem. Może więc jednak jest nadzieja?
2 Komentarze
Zuza
25 października 2014Lubię Pana i Pana blog. Za każdy z poruszanych tematów.
Magda
10 listopada 2014Cieszę się, że ktoś NAPRAWDĘ opiniotwórczy – czyli właśnie PAN – pisze o takich bardzo palących problemach, których modowy światek i te wszystkie pseudo-szafiarki kompletnie ignorują.
Dla mnie jest to żenujące i autentycznie smutne, że w XXI wieku na czoło pokazów mody sezonu jesień-zima wciąż wybijają się furta. Przecież to jakaś paranoja. Rozumiem, Eskimosów – bo konieczność, etc. Ale w XXI wieku, w erze podboju kosmosu, lądowania mechanicznego ludzika na Marsie, erze nowoczesnych tkanin – my jeszcze ZABIJAMY i męczymy zwierzęta dla futer?
Jakaś TOTALNA abstrakcja :/