Umrzeć dla mody
Co nas nie zabije, to nas wzmocni? Powiedzcie to Madonnie, która omal nie umarła na wczorajszej gali Brit Awards. Pewnym jest, że Giorgio Armani, twórca feralnej peleryny, która – przy pomocy tancerzy – zrzuciła królową popu ze schodów, jest u niej skończony. Oraz to, że i tak Madonna miała sporo szczęścia. Nie takich jak ona gubiła moda.
Oto słynny latający krawiec Franz Reichelt, który ponad sto lat temu postanowił odbyć inauguracyjny lot w płaszczu własnego projektu. Wybrał wieżę Eiffela, pod którą zaprosił licznych fotografów i kamerzystów (oryginalne nagranie poniżej). Roztropne miejskie władze nie chciały dopuścić do tego, by się zabił, więc wydały zgodę jedynie na lot kukły, na co Reichelt przystał. Zgubiła go pycha. Uznał, że to lalka, a nie on znajdzie się w gazetach, w związku z czym w ostatniej chwili sam założył płaszcz i w nim skoczył. I to by było na tyle:
Dramatyczna historia tancerki Isadory Duncan może być kolejnym pocieszeniem dla Madonny. W 1927 roku wsiadła w Nicei do bugattiego i odbyła swą ostatnią podróż. Szal wplątał się w koła pojazdu, dusząc nieszczęśnicę, tak sugestywnie odegraną w poniższym filmiku przez oscarową aktorkę Vanessę Redgrave:
W czasach Isadory prężnie działała już Coco Chanel, która – jak wiemy – uwolniła kobiety od gorsetów, krynolin itp. ustrojstwa, ale też – o czym zapominamy – uratowała im życie. Kobiety wcześniej albo łamały sobie przez tę modę żebra, albo płonęły jak bożonarodzeniowe choinki. Wystarczyło, że zbliżyły się do źródła ognia, by suknia zajęła się, śmiertelnie parząc niewiastę. Mimo to, po ponad wieku numer ten (prawie) udało się powtórzyć wokalistce Within Temptation:
Wspominać w tym momencie o modelkach nagminnie nadwerężających sobie ścięgna i skręcających kostki byłoby banalne. Wszyscy to znamy. Kompilację z wybiegów Galliano, Westwood, czy Diora zobaczmy zatem pod hasłem „przeżyjmy to jeszcze raz”. Przy czym słowo „przeżyjmy” jest tu znamienne:
Na szczególną uwagę zasługuje jednak Lindsey Wixson, która podczas jednego tylko wyjścia upadła trzy, a w zasadzie cztery razy:
Choć nie wiadomo, czy nie lepsze to, niż dostać w głowę skrzydłami (cóż za metaforyczna sytuacja, swoją drogą), jak stało się to udziałem Ariany Grande na pokazie Victoria’s Secret w ubiegłym roku:
Tyle na Zachodzie. Na Wschodzie – co zresztą częste – bywa oryginalniej. Rosyjska projektantka Nadia Nuriewa wpadła w 2006 roku na pomysł, by modele skakali na wybieg wprost z ozdobnego rusztowania. Przy pomocy liny. Jak pomyślała, tak zrobiła. Moment, w którym modelowi lina wplątała się w długie włosy i zawisł na nich rozpaczliwie na pół kwadransa (dopóki jedna z przechodzących modelek nie pchnęła go litościwie z powrotem na rusztowanie), był jednym z najczęściej komentowanych podczas tygodnia mody w Moskwie. Na poniższych zdjęciach wypadek można dokładnie prześledzić. Model, a raczej jego zwiasające nogi, są tu klasycznymi bohaterkami drugiego planu:
2 Komentarze
Lena
26 lutego 2015Moda wysokiego ryzyka:-)
Anna
26 lutego 2015Spektakularne wywrotki modelek są oczywistą antyreklamą tych butów, zastanawia mnie czy to na ogół jakieś markowe szpile, czy też coś ukręconego na szybko z pasków i sznurków na czas pokazu- bo jak się tak dokładnie przyjrzeć tym „wywrotnym” butom, to właściwie nie mają prawa trzymać się na stopie: niebotyczna szpila i parę skąpych sznurków, nie chce mi się wierzyć, żeby profesjonalny projektant zrobił coś tak absurdalnego.