Trzy kolory: modny

Dlaczego pewne kolory w obecnym sezonie są popularne? Co mówią o modzie, co mówią o świecie wokół nas, a przede wszystkim – co mówią o nas samych?

Dziś opowiadam o tym na przykładzie trzech z najbardziej widocznych dziś barw, a Martina Kosa, stratega kreatywnego w Reserved odpytuję, na ile wpływ na kolory ma dziś pokolenie Z i pandemia.

Żółć

Wiadomo: słońce, radość, kolor życia. Ale i jeden z podstawowych kolorów używanych przez twórców ruchu art hoe, zazwyczaj młodych ludzi o innym kolorze skóry niż biała. Jest inkluzywny. A że zwraca na siebie uwagę? Właśnie o to w nim chodzi. Wg agencji U.S Census Bureau (odpowiednik naszego GUS-u), w Ameryce połowa młodzieży poniżej 15 roku życia, a więc Gen-Z, należało do mniejszości rasowej bądź etnicznej (cyt. za wix.com). Chcą wreszcie przestać być ignorowani.

art hoe

Same dane pochodzą z 2018r. Już wtedy, jak relacjonowało Elle, przy kolorze żółtym gmerał duński Ganni i nowojorski Tibi, marki może nie największe, za to kultowe, podbijając Instagram – odpowiednio – płaszczem z paskiem i sukienką do kolan w tym kolorze.

Przy czym wielką popularność żółci zwiastowano nawet rok wcześniej. Wtedy po raz pierwszy użyto nazwy „Gen Z yellow”. Prognozowano, że wygryzie róż millenialsów, androgyniczny i nie różniący ze względu na płeć. Żółty Gen Z natomiast nie wykluczać miał ze względu na cokolwiek. I tak też się stało.

Barwie tej bez wątpienia pomógł niesłabnący szał na punkcie lat 70.; wówczas popularna była choćby na musztardowym sztruksie. Nie przeszkodziła też, zdaniem niektórych speców od trendów, popularność… Pikachu i, ogólnie, pokemonów (TU, gdybyście chcieli rozpoznać je po kolorach), a forpocztą całej jej kariery miała być niesławna koszulka DHL od Vetements i – dla odmiany – słynna, żółta suknia Guo Pei dla Rihanny na galę MET w 2015r.

Tak czy tak, lawina ruszyła. Na żółć rzucili się Balenciaga, Gucci, Christopher Kane. Została jednym z dwóch – obok szarości – kolorów Pantone’a w 2021r. Wyrażała nadzieję, w przeciwieństwie do szarego, czyli jej całkowitego braku w obliczu pandemii. W social mediach obowiązkowe stały się stylizacje z cytrynami, zastępujące zresztą gremialne wdzięczenie się do zdjęć w polu rzepaku. W czerwcu tego roku z kolei zażółcił się Tiffany, przez dekady kojarzony z błękitem. Na początek w salonie w Beverly Hills. Pojawiły żółte meble, wykończenia, pudełka… Akcji towarzyszył hashtag #tiffanyyellow. Zdaniem menedżera tej biżuteryjnej firmy, to najbardziej wyrazista barwa, tak online jak w druku, mająca maximum shock value. Czym, oprócz tego, że komunikuje optymizm, witalność i nadzieję po pandemii, puściła oko do gen Z.

IG Gucci

Pomyśleć, że jeszcze jakieś osiem lat temu projektanci i menedżerowie polskich marek mówili mi, że żółty jest najmniej sprzedażowym kolorem ze wszystkich…

Zieleń

Wydaje się w pełni logiczna: upragniona po wielomiesięcznej izolacji, jako kolor wolności. Poza tym trudno o barwę bardziej kojarzoną z naturą. 

Reserved: kolekcja Back to Business

Mięty, pistacje, seledyny, optymistyczne i w sam raz w temacie ekologii, w modzie damskiej wyróżniają się szczególnie w akcesoriach (torebki) i krawiectwie (żakiety). Tej wiosny i lata rozkwitła u Ferragamo, MaxMary, Chanel, stał się też hitem w kosmetykach (ciekawie o tym tu).

W modzie męskiej zaś jasnooliwkowy garnitur noszony z topem odsłaniającym brzuch (!) u Fendi, marynarka z kiltem do kostek u Louisa Vuittona oraz monochromatyczne sylwetki u Jil Sander, Zegny, Etro i Paula Smitha to jedne z bardziej wyrazistych propozycji na przyszłą wiosnę i lato.

Fendi na wiosnę i lato 2022

Paradoksalnie, dawniej zieleń miała późniejszy status brązu i nie cieszyła się estymą. Miał do niej zastrzeżenia Szekspir (pisał o zielonookiej zawiści w „Kupcu Weneckim”; zresztą od jego czasów aż do XIX w. uważano, że zielony kostium przynosi pecha), nie lubił jej Kandinsky. Rosyjski abstrakcjonista uważał ją za najbardziej nieestetyczną barwę ze wszystkich, podobną do „grubej krowy, leżącej bezwiednie i zdolnej tylko do przeżuwania i kontemplacji świata swymi tępymi ślepiami”! A jednak jej, tj. zieleni, nie krowy, czasem używał.

Brąz

Rządzi na wybiegach, vide Bottega Veneta, na profilach influenserów pokroju Belli Hadid, w luksusowych sklepach. Dość wspomnieć, że w brązach utrzymana była kurtka Gucciego i North Face, którą platforma Lyst uznała za najbardziej pożądane ubranie sezonu.

Brąz jednak – i to nowość – podbił także TikTok. Młodzież liczona w dziesiątki tysięcy wrzuciła filmiki, jak farbuje ręcznie swoje ubrania w rozmaite odcienie brązu. 

Czemu akurat jego? Po pierwsze, jest bezpieczny, neutralny. Mimo woli pasuje do naszych czasów. W roku zarazy i smutku jakoś głupio stroić się w fuksje. Podobnie jak miało to miejsce w czasie kryzysu finansowego w 2008r. Minimalizm wziął wtedy górę, przynajmniej przez chwilę.

IG Chiara Ferragni, najpopularniejsza włoska influenserka

Po drugie, jest praktyczny. Każdy znajdzie u siebie coś brązowego. To nie jest modny kolor, nie wyklucza nikogo. – Jest bazowy, coś jak comfort food – tłumaczyła w magazynie „Vox” Eve Ashcraft, ekspertka kolorów.

Torebka: JW Anderson

Po trzecie, kojarzy się z eko. Realizuje on, twierdzi „Vox”, naszą potrzebę zrównoważonego rozwoju i naturalnego piękna. Czerń, jak wiadomo, naturalna nie jest, bo w przyrodzie nie występuje. A kto widział najciemniejszą jej postać, „opatentowaną” przez artystę Anisha Kapoora vantablack, ten wie, jak surrealistyczne sprawia wrażenie. Miałem okazję zobaczyć ją między innymi w neapolitańskim muzeum Madre; to kolor tak czarny, aż nabiera trójwymiaru. Pomalowana na ten kolor płaska powierzchnia raz zdaje się być wyrastającą z ziemi bryłą, raz – dołem porównywalnym z tym grobowym. 

więcej w Rzeczpospolitej

Brąz przez lata nie należał, delikatnie rzecz ujmując, do ulubionych barw ludzkości. Kojarzył się choćby z brudem. Skąd więc ta zmiana? John Maule, psycholog koloru z University of Sussex uważa, że jeśli polubimy to, co nas otacza, to polubimy też tego kolor. Jeśli w czasie obostrzeń w przemieszczaniu się kręciliśmy się po parkach, pobliskich chaszczach, polach, czymkolwiek, byle wyjść z domu i nawet podczas paskudnej pogody mieć kontakt z jakąkolwiek naturą –  spodobał nam się. 

Płaszcz i pasek oraz bluzka i body z kolekcji Yoga’n’Chill marki Reserved

To także kolor leśniczówek, boazerii, campingów, naturalnego drewna i skóry, ale i niektórych surowych tkanin i włókien. Brąz to zatem powrót do korzeni, nomen omen także przecież brązowych. Jego odcienie, jak pisałem w artykule o tym kolorze dla „Vogue’a”, są jednymi z najstarszych barwników znanych ludzkości. Mowa o ochrze, zwietrzelinie skał, używanej już przez neandertalczyków do malowania jaskiń, ale i do pierwszych tatuaży. Fun fact: Brąz – i tu zahaczymy już o mocne retro – uzyskiwano także z… mumii. Ekshumowano je, by uzyskać paletę brązowych pigmentów.

Dziś to jeden z ukochanych kolorów młodych ludzi.  – Wszystkie odcienie brązu przemawiają do mnie, jak żaden inny kolor – powiedział jeden z współtwórców kolekcji Re.Design marki Reserved, zaprojektowanej przy udziale przedstawicieli tego pokolenia.

Martin Kos

O gust tego pokolenia, i ogólnie, o znaczenie koloru w modzie, spytałem Martina Kosa, stratega kreatywnego w Reserved.

Generacja Z jest najbardziej globalna ze wszystkich pokoleń. Jest też najbardziej do siebie podobna; inaczej definiuje np. kicz. Nie kojarzy lat 90. czy początku obecnego wieku z niczym negatywnym. Ją interesuje to, co uznaje za autentyczne – mówi Kos.

Polska i Europa Wschodnia w czasach przemian była jeszcze bardziej kiczowata niż Zachód. Podobało nam się wszystko, co kolorowe i błyszczące. Młodzi ludzie mimo to nie różnią się od zachodnich rówieśników? – pytam.

Rzeczywiście. Polski rynek jest specyficzny. Bardzo wyraźna jest różnica pokoleniowa. Tym młodym, co widać po naszej ostatniej kolekcji Re.Design, podobają się barwy zgaszone, przybrudzone, ziemiste. Te, które określilibyśmy jako vintage. Starsi je odrzucają, uważając za tanie i brzydkie. Kojarzą im się z minionym systemem. 

Ci pierwsi bardziej trafiają w czas.

Tak, wzrost świadomości ekologicznej z jednej strony, a z drugiej wynikająca pośrednio z niej popularność second handów i niesłabnące szaleństwo na punkcie lat 70., sprawiają, że taką właśnie mamy stonowaną paletę barw.

Te lata 70. jeszcze długo nie odejdą? – dopytuję.

Nie, bo to dekada radykalnych zmian społecznych, zwłaszcza na Zachodzie, łatwe odwołania do czytelnej estetyki tamtych czasów hippisów, disco, francuskiego luksusu spod znaku Saint Laurenta. 

Pandemia nic tu nie zmieniła?

Owszem, zmieniła. Tak jak każde istotne wydarzenie. Ważny jest przecież kontekst, bez niego kolor nie istnieje. Na przykład, w poprzednich latach wpływ na kolory miała cyfrowa technologia. Jej narodziny sprawiły, że ubrania musiały dobrze wyglądać na smartfonach, mieć wyraziste barwy. Wpływ na kolorystykę miał zarówno formalny styl włoski jak i street wear spod znaku Off-White, zarządzanego przez Virgila Abloha. Dziś podoba się to, co organiczne, blisko ziemi. Pandemia to wyzwanie także dlatego, bo ludzie nie chcą myśleć o poprzednim roku. Co zrozumiałe, chcą czegoś nowego, stąd muszą być nowe kolory. Tak, jak nowe fasony, bo nie chcemy pamiętać o luźnych, rozepchanych spodniach, w których spędzaliśmy całe dnie na kanapie.

Niektórzy projektanci przyznawali w 2020r, że chowają wiosenne kolekcje by sprzedać je po roku. 

I często widać było, że są stare. Potrzebny jest refreshing. Oczywiście, czerń czy szarość zawsze się sprzeda, ludzie wolą jednak bardziej się wystroić, skoro znów można było spotykać się z innymi. Jeśli nie masz świeżego koloru, produkt przestaje być aktualny, nawet jeśli jest basikowy. Dlatego wśród pięciu bazowych T-shirtów sezonu przynajmniej jeden musi mieć nowy kolor, który będzie atrakcyjny i zwróci naszą uwagę. To istotne zwłaszcza w sklepach tradycyjnych. Wydawało się, że są na gorszej pozycji poprzez wzrost znaczenia online, jednak po kolejnym lockdownie pokazały, że znów kształtują gust, co najmniej tak jak te internetowe, jeśli nie bardziej. Kolory kreują nastrój, potrafią go poprawić. Sprawiają, że ubranie staje się ekscytujące – tłumaczy mój rozmówca.

Wassily Kandinsky: Koła w kole

Pomyśleć, że nie zawsze do barw przywiązywano wagę. Ba, czasem nawet ich nie rozpoznawano. W antyku kolory dzielono na ciemne i jasne. Dla Greków żółty był po prostu trochę ciemniejszy od bieli, niebieski – jaśniejszy od czerni. Po środku czerwień i zieleń. Dopiero w XVIII wieku Isaac Newton opisał je jako spektrum i określił kolory podstawowe i pochodne. Dlatego Homer pisał o zielonym miodzie, fioletowych owcach. Określał nimi stopień wizualnej jasności danego obiektu czy zjawiska, a nie konkretną barwę.

Kolory postrzegano też inaczej. Dziś uważamy, że żółć czy czerwień to generalnie kolory ciepłe, a zieleń i niebieski – chłodne. Jednak w średniowieczu niebieski uważano za najcieplejszą ze wszystkich barw. Magentę nie uważano za różową, tylko purpurowo-czerwoną. 

Jakby było tego mało, w XIX wieku modna stała chromofobia, niechęć do koloru. Goethe pisał, że „słabość to mocnych barw mają tylko okrutne narody, niewykształceni ludzie i dzieci”. Z kolei dla Hermana Melville’a, autora „Moby’ego Dicka” były one wulgarne niczym nierządnice (!).

Kolor dzielił nie łączył. Dopóki nie wynaleziono tańszych, często sztucznych barwników, te naturalne bywały tak drogie, że na stroje w ich barwach pozwolić mogła sobie tylko elita. To inspirowało do tego, by pewnym grupom czy warstwom zakazywać konkretnych barw. Znane już w antyku, choć szczególnie silne w średniowiecznej Europie, prawa stworzone „w celu ograniczenia luksusu lub ekstrawagancji, szczególnie przeciwko nadmiernym wydatkom na odzież, jedzenie, meble itp” doprowadziły do tego, że każdy stan miał swoją przydzieloną paletę barw. Chłop miał ubierać się jak chłop, rzemieślnik jak rzemieślnik i tak dalej. Dziś, gdy brzmi to skrajnie dyskryminacyjnie i bardzo nie w stylu Gen Z, szczęśliwie każdy może nosić to, co chce.

W części historycznej korzystałem między innymi z książki „Secret Lives of Colour” Kassii St Clair (wyd. John Murray).

Zdjęcia: Gucci, IG marek i projektantów, Reserved, Ehimetalor Akher/Unsplash. Partnerem wpisu jest LPP.

Moje codzienne komentarze czytaj na Facebooku <KLIK>, a ładne rzeczy, ładne miejsca i ładne stories oglądaj na Instagramie <KLIK>. Podcasty do słuchania m.in. na Apple i Google Podcasts, na YouTube <KLIK> i Spotify <KLIK>.

1 Komentarz

  1. Magdalena
    11 września 2021

    Bardzo ciekawy tekst. Kolory – zupełnie nie moje, chociaż popatrzeć lubię. Do brązu mam sentyment. Kojarzy mi się z dzieciństwem, mam wrażenie, że wtedy (gdzieś w okolicach 1995-2000) wszystkie dorosłe kobiety wokół mnie nosiły brąz.

    Zastanawiam się, co jest nie tak z chłodnym, nasyconym fioletem. Kolor, który od lat po prostu nie występuje w sklepach, w przeciwieństwie do liliowego. Na ubrania i dodatki w chłodnym, nasyconym, raczej ciemnym fiolecie poluję w sklepach online z całego świata i nie jest to wcale proste. Kocham ten odcień i liczę, że w końcu powróci….

    Odpowiedz

Dodaj komentarz