Cnoty męskie
Że polscy mężczyźni nie wyglądają idealnie? Kobiety też nie. Pewnie woleliby wyglądać lepiej i ładniej, tylko się wstydzą. Mało który powie, że chciałby się podobać. Także dzięki protekcjonalnemu ich osądzaniu.
„Taki człowiek nierzadko sam prosi się, aby być postrzegany jak zabawka, która ma sprawiać wyłącznie przyjemność”, zagrzmiał niedawno autor konserwatywnego Klubu Jagiellońskiego, stowarzyszenia – jak czytamy w opisie na jego stronie www – „próbującego oddziaływać na politykę w duchu troski o dobro wspólne”.

O jakim człowieku tu mowa? Otóż o Polaku; tak ogólnie. Zdaniem autora wspomnianych słów, nosi się on – Polak, nie autor – wyzywająco. Epatuje samczą, wymuskaną nagością. Pręży własne atrybuty w szortach i obcisłych koszulkach. Kusi bicepsem i umięśnioną łydką. Oraz szczuje – pardon – swoim męskim cycem. Przez co pozwala się traktować przedmiotowo. Serio.
Pokaźną garść refleksji na temat stylu naszych rodaków autor ogłosił w bezkompromisowym artykule „Mężczyźni w Polsce ubierają się fatalnie. Na czym polega problem i jak z nim walczyć?”. Moralitet ów wzbudził w mediach, nie tylko społecznościowych, prawdziwą sensację. Co łatwe było do przewidzenia choćby po samym chodliwym tytule.
Powiedzieć, że „w sieci zawrzało” to nic nie powiedzieć. W komentarzach i udostępnieniach – psychoza. Ale i dreszcz ekscytacji. Bo gdzież autor widział te hordy boskich Adonisów? Gdzież te orły, sokoły, herosy?
Niejeden z komentujących przysięgał, że jak żyw całymi dniami ani jednego takiego paladyna nie spotyka, choć sporo kręci się po mieście i oczy ma otwarte. Zatem, zdaniem czytelników, bardziej to niezrealizowane fantazje dewoty niż celna diagnoza rzeczywistości.
Swoją drogą, co za nowość. Do tej pory roztrząsano cnoty niewieście. Jeśli czepiano się męskiego ciała, to zwykle piwnych brzuchów na plażach. Niejedna rozedrgana pani z telewizji czy inna influenserka, dawały we wpisach z wakacji upust swojemu oburzeniu, sugerując, że na plaże powinno się wpuszczać tylko zgrabnych. „Idźcie być grubi i brzydcy gdzie indziej”, zdawały się apelować, cytując Dorotę Masłowską z „Między nami dobrze jest”.
Nie było to empatyczne, delikatnie rzecz ujmując, i trudno się dziwić, że internauci zwymyślali takie panie od faszystek.
Artykuł w „Klubie Jagiellońskim” przytoczone opinie bije jednak o kilka długości. Oprócz obrzydzenia rzekomą seksualnością polskich mężczyzn, wytknięto im bowiem dresy („nie powinniśmy go zakładać na spotkania z innymi ludźmi”), bylejakość („jedynie 19% Polaków twierdzi, że ubiera się klasycznie” z bólem przytoczono wyniki badań, choć moim zdaniem są one mocno zawyżone – chyba, że przez klasykę ankietowani rozumieją klasyczne dżinsy i klasyczny T-shirt) i ogólną szpetotę odzienia.
Skutki tego modowego dziadostwa? Potworne, bo rzekomo istnieje „zauważalna zależność między strojem a samouprzedmiotowieniem, agresją, a nawet apetytem”. Tu już badań brak.
„Mafiozi nie stają się mniej brutalni i bezwzględni od chodzenia w eleganckich garniturach” oponowała redaktorka „Krytyki Politycznej” zarzucając autorowi artykułu szowinizm, klasizm, homofobię, powierzchowność i ignorancję. Istotnie; jeśli coś wzbudza agresję i apetyt, to prędzej kolor. Stąd tyle czerwieni i żółci w logo globalnych fastfoodów, stąd eksperymenty z malowaniem więziennych cel na różowy kolor, kojący nerwy więźniów. Ale na ubranie bym tego nie przekładał.
Co do samouprzedmiotowienia się natomiast – facet w dopasowanej koszuli naprawdę nie sprowadza się do roli towaru, tak jak nie czyni tego dziewczyna w krótkiej spódniczce. Jeśli ktoś ich uprzedmiotawia, to autorzy takich idiotyzmów tak ten z Klubu Jagiellońskiego.
Zresztą żyjemy w świecie, w którym to kobiety są ofiarami molestowania, przemocy i ogólnie seksizmu, zatem wszelkie porównania, podobnie jak fałszywa troska o samopoczucie polskiego mężczyzny są tu co najmniej nie na miejscu.
Tak samo jak – swoją drogą – nie na miejscu jest nieustanne krytykowanie ich wyglądu. Przyjrzyjmy się tytułowi tej niesławnej tyrady. Niby skąd wnioski, że polscy mężczyźni ubierają się fatalnie?
Jeśli porównać z poprzednimi dekadami, wyglądają całkiem dobrze. To już nie repertuar dwóch, trzech fryzur – na zaczeskę, „na krótko” i „na tak jak było”. Panowie potrafią dopasować rozmiar marynarki i spodni. Dbają o buty, przepiorą bluzy, kupią płaszcz. Wyglądają jak mężczyźni, a nie stado niemot. I na pewno nie starzej od własnych ojców. Nie wierzycie? Obejrzyjcie choćby na youtube programy z lat 90. – publiczność na widowni teleturniejów, przechodniów podczas sond ulicznych telewizyjnych wiadomości”. Różnica jest gigantyczna i nie wynika z ówczesnej mody.
Obiektywnie, liczba barber shopów, sklepów z ciekawą modą męską, wyniki sprzedaży męskich marek mówią same za siebie. Młodzi mężczyźni interesują się modą i mówią o tym otwarcie, tak jak kuchnią, samochodami, wzornictwem, podróżami – dla nich to jeden z aspektów stylu życia. Codziennego, bo przecież codziennie trzeba się ubrać.
Że polscy mężczyźni nie wyglądają idealnie? Kobiety też nie. Pewnie woleliby wyglądać lepiej i ładniej, tylko się wstydzą. Mało który powie, że chciałby się podobać. Także dzięki tak protekcjonalnemu ich osądzaniu.
Nie osiągną tego, jeśli będziemy ich wyśmiewać. Tak jak nie osiągniemy niczego dobrego, gdy będziemy wyśmiewać kogokolwiek.
Felieton ukazał się w najnowszym Fashion Magazine.
Zdjęcie: Mubariz Mehdizadeh/ Usplash
Moje codzienne komentarze czytaj na Facebooku <KLIK>, ładne rzeczy, ładne miejsca i ładne stories oglądaj na Instagramie <KLIK>. a podcastu słuchaj m.in. na Apple i Google Podcasts, na YouTube <KLIK> i Spotify <KLIK>.