Modni za 52 złote. Relacja z Międzynarodowych Targów Mody Ptak Expo w Rzgowie.

Moda | 1 września 2014 | 29 komentarzy

Claudia Cardinale jednak nie przyjechała.

– Mamy garnitury po tysiąc złotych; przecież nikt tego od nas nie kupi, bo tu powyżej 200 złotych nic się w hurcie nie sprzeda – tłumaczą mi na jednym ze stoisk mody męskiej.  – Sam pan widzi, że nie ma ruchu; wszyscy chcą tylko, żeby było tanio  – mówią mi na drugim. – Prezes targów poprosił nas, byśmy ze względu na sklep, jaki mamy w tutejszym outlecie, wystawili się na targach, bo nie miał kim zapełnić tej hali – to wypowiedź ze stoiska trzeciego. W dzień targowy takie słyszy się rozmowy. Jestem w Centrum Ptak w Rzgowie na Międzynarodowych Targach Mody.

Ptak Expo

Hall przy wejściu głównym na targi

Bombardowany od miesiąca euforycznym PR-em, zapowiedziami szalonych atrakcji, licytacją na światowe nazwiska, z tymi noblowskimi włącznie, postanowiłem na własne oczy zobaczyć to „jedyne w Europie miasto mody”, jakim reklamuje się Ptak. Przy czym określenie to wymiennie jest stosowane z nazwami fashion week, największa impreza modowa w Europie i Poland International Fashion Fair.

Trzeba przyznać, że rzgowska inwestycja robi wrażenie. Ptak Fashion City to ćwierć miliona metrów kwadratowych magazynów, hal produkcyjnych, centrów sprzedaży hurtowej i outletów, rozciągające się na 40 hektarowej działce. Do tego kolejne 200 hektarów do zagospodarowania.  Według szacunków firmy, centrum tworzy – bezpośrednio i pośrednio – sto tysięcy miejsc pracy, przyczyniło się do ożywienia regionu i jest największym centrum handlu hurtowego odzieżą w Europie.

Ptak Fashion City ewidentnie jest więc sukcesem finansowym. Przyciąga klientów i utrzymuje przy życiu wiele rodzimych przedsiębiorstw, które dawno by zdechły, po przegraniu nierównej walki z hurtem z Azji i z sieciówkami. Metka Made in Poland, czy też Made in EU na wielu kontrahentach nadal jednak robi wrażenie. I świetnie, tylko kibicować.

Problem jednak w tym, że szefowie centrum padli ofiarą własnej megalomanii. I mitomanii. Zamiast wysyłać w świat prosty komunikat: kupujcie u nas, bo mamy wielki wybór tanich ciuchów, można do nas dojechać autostradą, nasze parkingi są wielkości lotniska, a nasze hale zaskoczą was czystością i nowoczesnością (w istocie, zaskoczą), postanowili wmówić, że Ptak to stolica wielkiej mody. Mediolan i Paryż w kolebce przemysłu włókienniczego. I zorganizowali targi. W nowej, reprezentacyjnej hali o powierzchni 7 tys. mkw, mającej być w założeniu magnesem inwestycji i pokazywać to, co w polskiej modzie najlepsze. Niestety.

Ściemą, na równi z szumnymi zapowiedziami, było zaproszenie do Rzgowa Kenzo Takady, by otwierał imprezę. Po co przyjechał? Przecież nic on nie ma wspólnego z jakością i walorami wizualnymi sprzedawanych w Ptaku ciuchów. Podobnie jak  Anna Fendi, uczyniona – nie widzieć czemu i z jakiej racji – patronką targów. Oboje przynajmniej jednak są projektantami w stanie spoczynku, bo Patrizia Gucci w ogóle nic wspólnego z modą nie ma. Argument, że dała swoje nazwisko linii rajstop łódzkiej marki oraz chciała przyjechać do Rzgowa za darmo nie wydaje się wystarczający. Choć wielu mediom wystarczył, by pisać „Fendi i Gucci na otwarciu Fashion Expo”. O mały włos, a do Rzgowa zawitałaby Claudia Cardinale (tak, to nie żart); organizatorzy nie dogadali się z nią jednak finansowo. Był za to Lech Wałęsa. I Paweł Deląg. I Radek Majdan. W zasadzie można jeszcze było zaprosić  Lukasa Podolskiego, Dalaj Lamę i Salmana Rushdiego. Że bez sensu? Nie szkodzi, ważne by o targach było głośno.

Ptak Expo - pokaz mody marki Kossmann

Pokaz kolekcji marki Kossmann nie przyciągnął tłumów. Na Ptak Expo pokazali się także Maciej Zień oraz Paprocki&Brzozowski.

Ptak Expo - uznane marki na targach

Aleje targowe uznanych marek

Same targi, podzielone na dwie części (uznanych marek i ciekawych projektantów z własnymi stoiskami w części pierwszej oraz przestrzeni handlu hurtowego w części drugiej) raczej nie przyciągnęły zapowiadanych stu tysięcy kontrahentów. Może i kręcili się oni po kilku pozostałych hangarach Ptaka (bynajmniej nie stroniących od chińszczyzny), wyglądających jak gigantyczne hurtownie, ale nie po samej hali expo. Wystarczy zerknąć na zdjęcia, zrobione w sobotę, w drugi dzień trzydniowych targów. Uznanych marek było jak na lekarstwo, dominowały te obecne w outlecie w hali obok. Siłą rzeczy stoiska były zatem tylko reklamą outletowych sklepów Wranglera, czy Pako Lorente.

Te niedostatki liczbowo rekompensowali natomiast młodzi projektanci. Skuszeni obietnicami intratnych zamówień wykupili boksy po średnio 2 tysiące złotych. Jakub Pieczarkowski, Bola, Hayaku, SHE/S A RIOT i tak dalej. W większości nie sprzedali nic. Ani jednej sztuki.  – Przy i tak nędznym ruchu ludzie narzekali, że moje rzeczy są za drogie, choć mam przecież ceny, jak w sieciówkach. 400 złotych za płaszcz w detalu okazało się jednak barierą nie do pokonania – irytowała się Ewelina Kustra z SHE/S A RIOT. Młodzi twórcy mody autorskiej zostali zatem po raz kolejny zrobieni w konia i wykorzystani do podniesienia prestiżu marnej imprezy. Do Rzgowa przyjeżdżają bowiem głównie amatorzy odzieżowej tanizny.

Ptak Expo strefa handlu hurtowego

Ptak Expo: przestrzeń handlu hurtowego i detalicznego

I nie ma co się obrażać. W ciuchach od projektantów chodzi promil naszego społeczeństwa, w dobrych markach ze średniej półki – może procent. Tylko nam, w Warszawie, czy w Poznaniu, wydaje się, że koszula za 200 złotych, czy sukienka za pół tysiąca to norma, że nazwiska polskich kreatorów są tak samo znane, jak te aktorów z „M jak Miłość” i że społeczeństwo za radą Elle, czy Harper’s Bazaar „zamiast kupować kilku tanich ubrań stawia na trencz MaxMary, bo taka inwestycja się opłaci”. Społeczeństwo nie ma zamiaru inwestować w ciuchy, a klientki centrum handlu hurtowego Ptak, czyli właścicielki sklepików w Garwolinie, Wieluniu, czy Bytomiu, za cenę płaszcza od MaxMary wyposażą swoje sklepy w kolekcje na cały sezon i w całej rozmiarówce. Polak wydaje ok. 52 złote miesięcznie na ubrania, buty i dodatki łącznie, wliczając w to odzież roboczą. I za tę kwotę chce być modny. Dlatego tylko w Warszawie jest sens organizować targi młodych zdolnych, typu Hush. I dlatego wszyscy wystawcy, z którymi rozmawiałem na targach, czekali jak na zbawienie na zamożniejszych (!) od Polaków klientów z Ukrainy, Serbii, czy Kazachstanu.

Dlatego też nawet na hurtową, ale nieco droższą odzież (marki typu Kumi, czy Bellezza) w reprezentacyjnej hali nie było chętnych. W piątek pozwalano wyłącznie na zakupy hurtowe (czyli, jak się dowiedziałem, minimum… trzy sztuki ubrania), w sobotę już na detal. Lśniąca posadzka hali rażąco odbijała pustkę. – Celem imprezy jest odzwierciedlenie tego, co dzieje się z przemysłem odzieżowym w regionie. A dzieje się dobrze – powiedział mi Tomasz Szypuła, członek rady nadzorczej Centrum Targowego Ptak, określając targi mianem „święta producentów odzieży polskiej”.

Ptak Expo - strefa hurtowa

Tłumy nie wpadły w szał zakupów…

Ptak Expo - hurtowa sprzedaż czapek dziecięcych

Aranżacja stoiska producentów dziecięcych nakryć głowy

Ptak Expo - przed VipRoomem

VIP-Room pod opieką uzbrojonego ochroniarza 

Ptak Expo wystawcy

„Święto producentów odzieży polskiej”

i tak bywało...

I tak bywało…

29 Komentarze

  1. Anna
    1 września 2014

    Jeśli to ma być wizytówka naszego przemysłu odzieżowego, to możemy sobie pogratulować.

    Fejm się zgadzał. Ale ideał sięgnął bruku chciałoby się rzec. Tak to jest, jak używa się na wyrost wielkich słów zaczynających się od „naj”. Zero pokory i stosowanie jakichś chwytów, które mają spowodować, że wszyscy uwierzą w wielkość (i jakość) imprezy. I „przestrzeń klapła jak przekłuty balon”.

    Odpowiedz
  2. Maria Szewczyk
    1 września 2014

    Wydarzenie zostało źle zaprezentowane w mediach, gdyby ich nazwę zmienić na Targi przemysłu mody , pominąć zagraniczne ‚gwiazdy’ które faktycznie były tylko zabawną wizytówką eventu, przedstawić wydarzenie w realistycznym świetle. Wszystko mogłoby uzyskać oklaski. Spójrzmy z drugiej strony , co z wystawcami maszyn szwalniczych ? producentów tkanin ? czy instytutów z zakresu włókiennictwa ? O tym nikt nie potrafi wspomnieć , a ta strona wydarzenia była na prawdę bogata.

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      1 września 2014

      Zamiast realistycznie wyszło, niestety, surrealistycznie.

      Odpowiedz
      • Maria Szewczyk
        1 września 2014

        to prawda,ale watro poszukać plusów tego wydarzenia, moim zdaniem jest ono źle nazwane o czym wspominałam już wcześniej

        Odpowiedz
        • michalzaczynski
          1 września 2014

          Plusy wymieniłem. Pan Ptak robi kawał dobrej roboty. Niestety, z PR-em nieco przesadził.

          Odpowiedz
          • Maria Szewczyk
            1 września 2014

            Szkoda tylko,że nie wspomniał Pan min. o producentach maszyn, to właśnie w tym dziale było najwięcej zainteresowanych

          • Kasia
            1 września 2014

            I tu się muszę zgodzić. PR jest wspaniały, ale go poniosło, a raczej zniosło na mieliznę

  3. Kasia
    1 września 2014

    Tak „megalomania” to bardzo dobre słowo na określenie tego co się wydarzyło. Moim zdaniem, w Polsce ta megalomania wynika z kompleksów. Zamiast pielęgnować to co udało się zrobić i co „żre”. Pan „Ptak” postanowił iść o krok dalej i pokazać na co naprawdę go stać. I że co, od jutra nasz społeczeństwo zacznie chodzi w markowych ciuchach? A i owszem może i chodzi, ale markowe oznacza dla niego z sieciówki (!) lub ze szmatekstu… A i ten ciuch ze szmateksu czasem jest w o niebo lepszej kondycji niż z rzeczonej sieciówki. Bardzo chciałabym, żeby nasze społeczeństwo kupowało ciuchy od polskich projektantów, uszyte w Polsce, albo płaszcz MaxMary jeden na 5 lat, bo super jakość, ale nas po prostu na to nie stać. Im dalej od dużego miasta tym bardziej to widać. A inna bajka to poziom naszych zarobków i pytanie z czego on wynika? Ale to już inna historia…

    Odpowiedz
    • cammelie
      1 września 2014

      Zgadzam się. Na wszystko składają się pieniądze (a raczej ich brak) ale też kultura, a tej się uczymy, uczymy … Skoku podobno się nie zrobi i proces jest powolny, co widać dookoła i na przykładzie rzeczonej imprezy.

      Odpowiedz
  4. cammelie
    1 września 2014

    Bardzo czekałam na tę relację. Cóż, jak to często bywa – przerost formy nad treścią, kompletny rozdźwięk pomiędzy oferowanym asortymentem a oczekiwaniami stałej klienteli. Jak mawiają – dobrymi chęciami piekło wybrukowali. Błędy marketingowe, błędy PR-owe. Właściciel, pomimo całego rozmachu biznesowego, nie bardzo ma pojęcie o warunkach funkcjonowania mody jako takiej w naszym kraju. Poniekąd mnie to dziwi, bo jeżeli sam nie wiem, to zatrudniam takich co wiedzą … W pełni się zgadzam, że należało pozostać przy imprezie branżowej polskiego przemysłu odzieżowego i włókienniczego ale nie porywać się na sugerowanie, że będzie to miało cokolwiek wspólnego z jakimkolwiek „high fashion” a nawet „mid fashion”. Nie to miejsce, nie ci klienci. A jeżeli już ściągamy młodych, zdolnych, niszowych to nie róbmy ich w bambuko, tylko zapewnijmy za wydane przez nich pieniądze, odbiorców. Na tym polegają targi. Ktoś o tym ewidentnie zapomniał. Szkoda, bo można było mądrzej i z korzyścią … 🙁

    Odpowiedz
  5. Lilli
    1 września 2014

    Jestem młodym projektantem z Łodzi i również byłam zasypywana PRem targów od samego początku – najpierw prośbą o udział w niej, potem wręcz nękaniem, a na koniec informacjami co tam się będą działy za cuda!

    Nie dałam się sprowokować.

    Żyję w sąsiedztwie Rzgowa już prawie 10 lat i obserwowałam rozrost hal targowych Ptak w Centrum Mody. Fakt, infrastruktura miejsca i jej organizacja są imponujące. ALE… mentalność ludzi nie zmienia się tak szybko jak remontowana nawierzchnia dróg czy elewacja hal. To od zawsze było miejsce TANIEJ KONSUMPCJI, mody przez małe „m”, za to z dużym rabatem. Pomysł na Fashion Show przez duże „F” był dla mnie oczywistym wybrykiem PRowym, za którym nic nie pójdzie. To miejsce zawsze przyciągało prostych ludzi o prostych potrzebach i niewyrafinownanym stylu, dlatego targi modowe na poziomie HUSH czy MUSTACHE nie miały tam kompletnie racji bytu.
    No i prawda, którą przeczuwałam okazała się w 100% trafiona:)

    Odpowiedz
  6. Patti
    1 września 2014

    Jako właścicielka butików z małego miasta w Polsce pojechałam na tą imprezę z ogromną rezerwą. Obiekt wystawowy na wysokim poziomie . Fajna kolorystyka , duża przestrzeń , wygodne otwarte stoiska. Wystawcy – jedno wielkie rozczarowanie!! Oprócz dwóch marek z którymi współpracuję od lat ECHO I BIALCON nie złożyłam u nikogo żadnego zamówienia. Marki nieznane , często bazarowe lub zorientowane na młodego klienta . Te ostatnie akurat zwróciły moją uwagę ale moje klientki nie są adresatkami tego typu wzornictwa.
    Byłam w pierwszy dzień targów i miałam ochotę kupić kilka rzeczy ” od projektanta” niestety nie można było chociaż pierwszy dzień był zarezerwowany dla właścicieli sklepów i butików. Nie sądzę żeby sprzedawali te rzeczy w hurcie ale w detalu również nie byli zainteresowani. Można było tylko patrzeć.
    Myślę że PtakExpo nie przebije Next Season z Targów Poznańskich. Jeżdżę tam dwa razy do roku i tam między innymi robię zamówienia do swoich butików. Poziom oferowanych kolekcji wyższy , dużo polskich marek i idealnie dopasowany do potrzeb klientki chcącej wydać na sukienkę więcej niż 400 zł. Można wybrać dodatki typu szale , chusty, nakrycia głowy czy galanterię skórzaną i skóry.
    Podsumowując. Nie wystarczy ogromna hala , stoisko ze Starbusiem pan Radek Majdan przechadzający się między stoiskami aby odnieść sukces. A młodzi projektanci zostali nabici w butelkę bo to nie tego typu impreza ani nie ten rodzaj klienta.

    Odpowiedz
  7. Zuzanna Radzimirska
    1 września 2014

    Świetny tekst.

    Pozdrawiam, serdecznie.

    Odpowiedz
  8. Alexis
    2 września 2014

    Pozwolę się sobie nie zgodzićz tym tekstem- sukienka za pół tysiąca to nie jest norma. To przerost formy nad treścią.
    Druga kwestia- ok. 52 zł miesięcznie wydawane na ubrania- weźmy pod uwagę, że nasze pensje odbiegają od pensji włoskich, francuskich i angielskich. Płaszcz MAxMary to dla Polaka nie jest inwestycja jak hołdują polskie czasoposima lifestajlowe, tylko zbędny wydatek. Dopóki poziom zarobków się nie podniesie, a poziom fiskalizacji życia w Polsce nie spadnie możemy czytać Elle czy Harpers Bazar ale nigdy nie wydamy na stylizację tyle ile się w nich proponuje.
    Młodzi projektanci? Niezły żart. W większości pokazują to samo- szare, workowate ubrania. Bez kroju, polotu i finezji. Projektant musi umieć rysować [ołówkiem] i szyć, a nie kopiować odcienie szarości
    Pozdrawiam,

    PS Pracuję w warszawskiej korporacji, buziaki

    Odpowiedz
    • Patti
      2 września 2014

      500 zł za sukienkę to przesada? A ile Twoim zdaniem powinna kosztować sukienka uszyta z dobrej tkaniny np. cienka wełna, na wiskozowej podszewce w polskiej firmie przez polskie szwaczki , którym płaci sie Zus i godziwą pensję ??? Jeszcze jak dołożysz do tego dobre kroje , znaną markę ( np. Aryton, Hexeline) to cena nie jest wygórowana.
      Sieciówka typu Zara czy Massimo Dutti oferuję Ci za tę cenę poliester, bez podszewki z krzywymi szwami i małe chińskie rączki które za głodowa pensję szyją dla mas. A jeszcze koncern wyprowadza podatki z Polski i płaci 1200 ekspedientkom.

      Ja wybieram jednak polską markę , chcę wspierać polską branżę odzieżową i tego uczę swoje klientki z sukcesem od 18 lat 🙂

      Odpowiedz
      • michalzaczynski
        2 września 2014

        „500 zł za sukienkę to przesada” – nic takiego nie napisałem.

        Odpowiedz
        • Patti
          3 września 2014

          A to było pytanie do Pani Alexis 🙂
          Chyba „piła” do mnie o sukienkę „za więcej 400 zł” 🙂

          Pozdrawiam .

          Odpowiedz
      • edyta
        3 września 2014

        ok, bez przesady, dla jednego 500 zl to duzo jesli zarabia sie ledwo 2 000zl to nie kazdego stac na kupowanie takich sukienek, zwlaszcza jak sie ma jeszcze rodzine i druga niewielka pensje. Dla innego te 500zl to pryszcz, dlatego nie popadajmy w paranoje i nie ma co sie sprzeczac o pieniadze. Ale juz plaszcz od MaxMary to jednak spory wydatek na ktory wybaczmy ale wiekszosc Polek nie stac. Dlatego niestety jestesmy zasypywani tandeta, ale nie uwazam zeby ten plaszcz czy sukienka za 500zl bylo lepsza inwestycja niz te tansze. Ubrania tak samo sie niszcza, do tego dochodzi tylko kwestia indywidualna czy ktos moze chodzic w sztucznym, ale tez nie wszystko tansze dookola nas jest sztuczne, trzeba sie dobrze przygladac jak sie idzie na zakupy a nie lapac pierwsze lepsze. A uwierzcie tansze nie zawsze jest gorsze, a ci ktorych stac na wspieranie projektantow i polskich marek niech robia to dalej i odczepia sie od tych ktorych na to nie stac, bo T-shirt za 200zl a bo od projektanta to jest przesada.

        Odpowiedz
    • michalzaczynski
      2 września 2014

      Czyli w większości się Pani z tekstem zgadza.

      Odpowiedz
    • magda
      16 września 2014

      kamień z serca bo myślałam że tylko ja widzę te workowate ubrania:) i nie rozumiem fenomenu młodych polskich projektantów.

      Odpowiedz
  9. Agnieszka
    2 września 2014

    Jeżdżę na targi mody, wykupując stoiska kilku metrowe za kwoty 400-700zł np we Wrocławiu. Koszta targów w Ptaku były diabelsko wysokie, tak jak piszesz kilka tysięcy zł. Ruch w Ptaku zmalał bardzo od kilku miesięcy, widocznie przeżywamy kryzys w handlu. Narzekają od miesięcy hurtownicy w tamtejszych boxach, upadają kolejne firmy. Własciciel dał miejsca pracy, rozwinął insfastrukturę ale zarobił miliardy i mógłby jednak trochę oszczędzić skompstwa. Bo czynsze w granicach 15-20 tysięcy za box dla firm hurtowych + takie koszta targów tylko odpychają niż przyciągać.

    Odpowiedz
    • Patti
      3 września 2014

      Cen dokładnych stoisk nie znam, ale i tak twierdzono, że taniej niż w Poznaniu na Next Season.
      Zresztą mam sygnały z Poznania że jest małe zainteresowanie kupujących na teraz trwającej edycji . Sprzedaż odziezy z sezonu na sezon spada zatrważająco. Rządzi chińszczyzna w sieciówkach za parę groszy . tam ubiera się 90% społeczeństwa . Od dzieci począwszy na dorosłych – dojrzałych skończywszy.
      Sklepy z używaną odzieżą rosną jak grzyby po deszczu w mojej 60 tys. miejscowości jest ich ponad 30 w tym takich po 200-300m2 pięć. W dzień towaru kolejka od 6 rano i bitwa na wieszaki po otwarciu.
      Z czym mogą konkurować normalne butiki odzieżowe z dobrej jakości polskimi markami?

      Jeśli nie zmieni się mentalność klienta , nie zacznie dostrzegać tego ,że co tanie to drogie ( niekoniecznie płaszcz z MaxMary za kilka tysięcy ) i nie nauczy się , że np. lepiej mieć jeden porządny klasyczny płaszcz z dobrej wełny z dodatkiem alpaki czy kaszmiru za 1500-2000 zł ( to wydatek na min 5 lat czyli po 400 zł za na rok) niż sterczący koci ogon z sieciówki który musi kupować co roku bo ten z poprzedniego nie nadaję się nawet na szmatę do podłogi bo jest sztuczny i sztywny że sam stoi , to zaleje nas tandeta i szmira.

      Odpowiedz
  10. obserwatorka
    5 września 2014

    Ja też tam byłam i zgadzając się z wieloma negatywnymi ocenami uważam, że część jest mocno niesprawiedliwa lub ma charakter czarnego PR do którego ma coraz większą skłonność Pan Michał i co jak sądzę wynika z jego własnej rosnącej megalomanii. Dostało się słusznie działowi PR Ptaka za sztuczną gigantomanię, czasami wręcz karykaturalną. Wzięli pewnie przykład z Warszawy gdzie jest to normą. Z tekstem Pana Michała za małymi wyjątkami generalnie się zgadzam, ale dobrane fotki są już mocno tendencyjne. Pierwsza z nich nie pokazuje hallu przy wejściu głównym a przy wejściu na przeciw – czysto technicznym. Wygląda to na świadome przekłamanie, bo nie sądzę żeby właśnie tym wejściem Pan Michał wchodził. Pozostałe fotki mogły być zrobione tuż po otwarciu bądź przed zamknięciem dnia targowego, kiedy jest pustawo. Średnia frekwencyjna każdego dnia była dużo lepsza. Było też tak, że trudno mi było przejść przez skupisko ludzi. Drodzy „życzliwi i konstruktywni krytycy”, dajcie nam przykład tego typu przedsięwzięcia w Polsce czy gdzie indziej, które robione po raz pierwszy byłoby bardziej udane. Ptak z targami zaczyna dopiero stawiać niczym dziecko pierwsze kroki, ale jak już nauczy się chodzić, to nie będzie padać na pupę. Życzę mu tego z całego serca.

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      5 września 2014

      Zdjęcia były robione drugiego dnia targów, w godz. 13-16. Co do pupy – na dodanym przeze mnie dziś zdjęciu na końcu wpisu jedną taką widzimy – przechadzała się po targach. I tu sam skłonny byłbym uznać, że ta fotografia to przekłamanie. Ale nim nie jest. Pozdrowienia.

      Odpowiedz
  11. Katarzyna
    15 grudnia 2014

    Szkoda, że nie zajrzał Pan na nasze stoisko. Było tłoczno a klienci musieli niestety odczekać chwilę w kolejce, zanim ktoś z naszego zespołu miał możliwość podejścia i porozmawiania, i tak przez 3 dni 🙂 Choć nie zgadzam się z Pańskim tekstem w wielu kwestiach, z wielką uwagą przeczytałam cały artykuł.

    Odpowiedz
  12. Michał
    18 grudnia 2014

    Witam przeczytałem cały artykuł. Interesują mnie informację o tym evencie modowo/handlowym. Też spotkałem się już PR-em Ptaka. Z góry takie rzeczy traktuje z niedowierzaniem. Chciałbym zapytać, czy przez cały okres trwania targów było dużo odwiedzających? Czy dało się wyczuć zainteresowanie pokazami mody w trakcie targów, bo i takowym jestem zainteresowany. Wiem, że zdjęcia raczej świadczą, że było miernie.

    Odpowiedz
  13. 2014 w Dwunastu Wybuchowych Aktach | Never Ending Freestyle Voguing
    5 stycznia 2015

    […] wiązał się cyrk nie z tej ziemi. Najlepiej opisał to Michał Zaczyński w tekście: „Modni za 52 złote. Relacja z Międzynarodowych Targów Mody Ptak Expo w Rzgowie„. Miało być nieziemsko i tak jak do tej pory nie było, ale… no cóż, było tak jak […]

    Odpowiedz
  14. Mateusz
    10 maja 2017

    Ale tu są problemy. Każdy kupuje to co chce i na co kogo stać. Tego typu głupotki odstraszają mnie od słuchania i czytania o modzie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz