Ania Kuczyńska: „Lava” – kolekcja na jesień i zimę 2014/2015. Relacja z pokazu
Fenomen Ani Kuczyńskiej polega na poczuciu bezpieczeństwa, jakie zapewniają jej kolekcje. Przyjęło się bowiem, że to, co oferuje można utożsamiać z dobrym gustem.
Nie bez racji, swoją drogą. Proste, powściągliwe, a jednak z designerskim detalem, smaczkiem. Nic tu nie krzyczy, nie wymaga od użytkownika dyscypliny, czy wtajemniczenia w niuanse stylizacji, pozwalającego pewne rzeczy ze sobą łączyć, a pewne zabraniającego.
Z taką opinią Kuczyńska mogłaby spocząć na laurach. Jest – co może zirytować innych rodzimych twórców mody; mam tego świadomość – ukochaną projektantką warszawiaków. A sądząc po liczbie jej projektów, jakie się na mieście widuje (samych tylko toreb Shanghai w rok sprzedała ponad trzy tysiące, jak napisał wysłannik prestiżowego brytyjskiego dziennika The Guardian) – warszawskiej ulicy. Siedzę w tym biznesie od lat i nie przypominam sobie, by w XXI wieku ktoś z młodych polskich kreatorów miał aż takie przełożenie na to, co nosi (nieco zamożniejsza, racja) ulica.
Ta ulica zresztą jest nieco konserwatywna w swoim guście. Wszak Kuczyńska jest spadkobierczynią ideową i w znaczniej mierze estetyczną Barbary Hoff z lat 80. i 90. oraz Joanny Klimas z lat 90. i pierwszej dekady naszego stulecia. A obie projektantki wyznawały zasadę less is more i broniły polskiego gustu przed przesadą, bylejakością i wulgarnością.
A jednak pokazana w warszawskim hotelu Bristol o godzinie 15. (to wbrew pozorom istotne; czemu wiecznie musimy oglądać w stolicy pokazy nocą?) „Lava” była inna od poprzednich.
To najlepsza kolekcja Ani Kuczyńskiej. Najambitniejsza. Seksowna, ale romantyczna. Bo też niektóre z modeli można było skojarzyć z damskimi strojami z czasów polskich romantycznych zrywów i niepodległościowych powstań (te bufiaste rękawy, ta czerń i podkreślające klimat znakomite fryzury Jagi Hupało!). Choć sama projektantka podaje inny trop: fascynację kulturą protestancką i strojami liturgicznymi, zderzoną ze skrywaną seksualnością. A jeśli dodać do tego przełożenie na współczesną modę estetyki lat 60., 70., ta prosta z pozoru kolekcja staje się wielowymiarowa.
Zwłaszcza, że inspiracyjnie, jak przyznaje sama Kuczyńska, kolekcja krąży wokół artystki Georgii O’Keeffe oraz projektantki, muzy i współpracowniczki Yvesa Saint Laurenta Loulou de la Falaise. To ona natchnęła Saint Laurenta do zaprojektowania pierwszego damskiego smokingu i przezroczystych bluzek. Przezroczystości, całkiem zresztą odważnych, na pokazie było sporo. Tiule w zachwycającym odcieniu niebieskiego były jednym z najbardziej charakterystycznych elementów pokazu.
Co oprócz tego? Szmizjerki z marszczonymi rękawami, sukienki ze zdobnymi karczkami, spódnico – spodnie zapinane na zatrzask, pumpy, marynarki ze zdobnymi klapami zestawione ze spodniami z podwyższonym stanem i zakładkami… Rządzi wełna (niekiedy dziewicza), bawełna (rzadziej) i, oczywiście, czerń. Do tego bielizna (i kostium kąpielowy!), „dewocjonalia” wiązane przy kostkach i przegubach rąk oraz gumki do włosów niekiedy zakładane na ręce, jak w słodkich latach 90., na co zwróciła mi uwagę zaprzyjaźniona stylistka MK, oraz nowe modele toreb.
Ania Kuczyńska każdemu z gości wręczyła listę z opisem kolejnych wyjść pokazu. Nie widziałem, by ktoś z polskich projektantów zrobił to przed nią, nie licząc Dawida Tomaszewskiego (lecz na Fashion Weeku w Berlinie). A to ukłon w stronę publiczności (i dziennikarzy; nie jesteśmy w stanie wyłapać wszystkich niuansów i rozpoznać wszystkich tkanin nawet z pierwszego rzędu). I przy okazji taki retro-gadżet, wzorem mistrzów wysokiego krawiectwa, którzy dekady temu urządzali skromne prezentacje w paryskich hotelach. Przykład? „Kurtka z dwuwarstwowym kamizelkowym przodem. Spódnica wiązana troczkiem z tiulową godetą. Wełna, tiul francuski. Kolor: couture black”. Można? Można.
Zdjęcia: Artur Cieślakowski dla After-After i Do You Know Fashion (o pokazie Ani Kuczyńskiej przeczytacie też https://www.dykf.pl/follow-designers/2014/10/22/pokaz-ani-kuczynskiej-lava-fw-2014-15) i Jakub Pleśniarski.
8 Komentarze
kalina
27 października 2014Wygląda przepięknie!och i ach.
JoannaMajkowska
28 października 2014Aleksandra Kmiecik i Kas Kryst wręczają takie opisy sylwetek już od kilku sezonów.
michalzaczynski
28 października 2014No, zatem jest nadzieja.
Jag
28 października 2014Zgadzam się w 100%: to jest najlepsza kolekcja Ani, najpełniejsza i najpiękniejsza. Po prostu kawałek dobrego krawiectwa.
michalzaczynski
28 października 2014Ponieważ dostałem kilka pytań o team pracujący przy pokazie, uzupełniam: Jaga Hupało (włosy), Marianna Yurkiewicz (makijaż), Andrzej Sobolewski (stylizacja). A muzyka Sharif Laffrey. Wszyscy świetni.
Iwona
29 października 2014Rozumiem,że osoby siedzące w pierwszych rzędach to osoby znające się na modzie/prawdopodobnie dziennikarze/?Jeśli tak, to chyba też się ubierają zgodnie z trendami,albo z własnym /dobrym?/gustem.Muszę się zastanowić jakie buty mam ubierać?truno mi -prowincjuszce i małostkowej wielbicielce zadbanych butów zebrać myśli..
michalzaczynski
30 października 2014A to tam niezadbane buty były?
kasia
30 marca 2015do tekstu powyżej donoszę, że dla mnie każda para butów na widowni, to powyginane „człapy”