Jaki pan, taki kram. Tomasz Ossoliński „wspiera” polskie marki.
„Wyszłam niemal na hienę cmentarną”, napisała do mnie znana projektantka.
Kochana, nie wyszłaś, tylko nią jesteś! Takie są fakty. Tak samo jak wy, drodzy polscy kreatorzy i właściciele niezależnych marek. Wstydźcie się. Zamknięto wam sklepy stacjonarne, a macie czelność sprzedawać online. Skąd w was ten tupet, by chcieć nadal istnieć? Skąd w was zuchwałość, by kusić rabatami, dzięki którym – być może – wasza firma jakoś przetrwa?
Powinniście zbankrutować z godnością: zostawić na lodzie pracowników, których zatrudniacie, nie mieć jak zapłacić krawcowym czy krojczym, puścić z torbami małe zakłady, podwykonawców czy producentów, z którymi współpracujecie.
W obecnych czasach powinno wam bowiem „zależeć na czymś większym niż tylko firma”, lecz wy „ponad dobro stawiacie tylko siebie i zysk”. Czego nie rozumiecie?
Tak mniej więcej można odczytać wpis Tomasza Ossolińskiego. Oburzony ogłosił, że nie dołączy do akcji #wspierampolskiemarki, bo jest to „nieetyczne i niehumanitarne”. I dodał dumnie, że nie zamierza nikogo do zakupów namawiać.

„Dbam o bliskich, o mój zespół, moich klientów i o siebie także. Dlatego na samym początku wstrzymałem wszystkie działania zawodowe i nikogo nie próbuję namawiać do zakupów online, by nie narażać także kurierów czy pracowników poczty. Na zakupy ubrań i innych zbędnych obecnie towarów będzie czas kiedyś, teraz jest czas zdrowia i troski o siebie nawzajem”, stwierdził.
Wy, oczywiście, o bliskich i o zespół nie dbacie.
W korzystnej sytuacji jest Tomek. Ma komfort nienarażania nikogo; nie wychodzi – jak mniemam – nawet do spożywczego.
W tych trudnych chwilach, zamiast martwić się o przyszłość swoją i firmy, wybiera „rozmowy, podtrzymywanie na duchu, może nawet rozweselanie”
Pewnie dlatego, że ma stabilne finanse; czy sprzedaż jest czy nie – jak widać – da radę. Podobnie jak i jego pracownicy, kontrahenci i dostawcy. Wydawanie pieniędzy na jego ubrania jest wszak obecnie niestosowne.
Wspaniale! Nawet zaimponował mi trzeźwą obserwacją, że świat bez jego usług doskonale się obejdzie. Istnieją jednak firmy i projektanci, których położenie jest gorsze.
Rozumieją to media, na przykład „Vogue Polska”. „(…) polskie marki wciąż sprzedają, tyle że online, z dostawą do domu – i potrzebują naszej pomocy” napisał redaktor naczelny Filip Niedenthal, inicjując akcję dorzucania magazynu do każdego zakupu u któregoś z kilkunastu twórców biorących udział w tej inicjatywie. „Każdy z nas ma w swojej szafie rzeczy ulubionych polskich projektantów; nie pozwólmy, by w przyszłości ich zabrakło”– dodaje.

Filipie, gdzie Twoja ludzka przyzwoitość? To na nią – trawestując prof. Bartoszewskiego – powołuje się Tomek w jakiejś co drugiej odpowiedzi na pochwalny komentarz swoich followersów. Im bowiem takie orędzie w większości przypadło do gustu.
No cóż, jaki pan, taki kram.

W Polsce nie ma żadnych mechanizmów wsparcia mody; żadnych rad na kształt amerykańskiej CFDA czy londyńskiego British Fashion Council. Właściciele marek, zwłaszcza tych małych, mogą liczyć tylko na siebie. A że żyją ze sprzedaży, cóż innego – nie licząc opcji palnięcia sobie w łeb – mieliby zrobić?
Zakupy, które oferują, są dobrowolne. Nikt klientów do niczego nie zmusza. Tak samo dobrowolny jest wybór Tomka. Nie chce – niech nie przecenia kolekcji, nie dołącza do akcji, niech pociesza i rozwesela. Nie powinien jednak mieszać do tego moralności, pouczać i obrażać tych, którzy na taki gest nie mogą się zdobyć.
Zwłaszcza że nic w zamian nie ma im do zaproponowania.
Owszem, glob dręczy nadprodukcja ubrań i powinniśmy kupować ich znacznie mniej; wiele marek nie przetrwa obecnej pandemii, bo brakuje jej atrakcyjnej oferty. Nie dziś jednak, i nie Tomkowi, odbierać im prawa do dalszej egzystencji. Nie jest egoizmem obrona miejsc pracy w małych rodzinnych firmach, nie jest nieprzyzwoitością walka o swoich pracowników, o swój dorobek, o swój byt.
W każdej innej branży zresztą. Rozmawiałem, na przykład, z właścicielami knajp, którzy ratują się (i miejsca pracy swoich kucharzy czy kelnerów) daniami na wynos. Prosili, by Tomka od nich pozdrowić.
Projektant zaznaczył w swoim aroganckim wpisie, że ważna jest dlań empatia; jak widać, używa słów, których znaczenia nie zna.
A na koniec mały quiz. Czy Tomasz Ossoliński zawiesił działalność swojego e-sklepu? Nie, nadal można kupować tam bez ograniczeń. „Shop now”, zachęca.




Aktualizacja: kilka godzin po ukazaniu się mojego wpisu działalność sklepu www.ossolinski.com została tymczasowo zawieszona.
12 Komentarze
Jimmy Jinx
26 marca 2020Michał, nie rozumiem postawy Pana Tomasza ale ją szanuję. Mam odmienne zdanie na ten temat. Dobrze, że o tym napisałeś.
PS. Wszedłem na stronę http://www.ossolinski.com i mogę sobie kupić wszystko bo wszystko działa idealnie. Hmmmm… Zapomniał wyłączyć SHOP NOW? Dobrego wieczoru
michalzaczynski
26 marca 2020Dziękuję; ps – przecież o tym właśnie napisałem.
Jimmy Jinx
26 marca 2020a ja tylko potwierdziłem bo liczyłem, że może jednak Pan Tomasz zapomniał wyłączyć i poprawi swój „błąd” 🙂
Katarzyna
26 marca 2020Wpis Ossolińskiego nie jest arogancki. To pan go tak odbiera. Tak samo jak ja odbieram pański wpis jako koniunkturalny i żałosny, bo wyszła z pana potrzeba komentowania wszystkiego dookoła.
michalzaczynski
26 marca 2020Nie, Pani Katarzyno: ograniczam się do komentowania branży mody; zajmuję się tym od kilkunastu lat. W zakładkach „o mnie” oraz „publikacje” znajdzie Pani więcej informacji na ten temat. Pozdrowienia.
Kajetan
27 marca 2020Ossolinski niech w wolnym czasie weźmie porządny prysznic. Przyda mu się dla otrzeźwienia umysłu i odświeżenia zapachu — kto go zna, ten wie o co „kaman”. Bardzo się cieszę , ze marki takie czy inne oferują sprzedaż online. Teraz jak nigdy mam czas na przejrzenie ofert, zastanawianie się i zakupy. Korzystam i rozsyłam znajomym, którzy tez korzystają, dziękując mi za dobre research 🙂 ps. Tekst super. Żeby była jasność — szanuje każda decyzje, ale nie z każda muszę się zgadzać.
Paulina
27 marca 2020Jak widać, wielu ludzi bardzo chętnie zabiera się do oceniania innych, problem polega na tym, że potem tych samych miar nie potrafi zastosować do siebie. A od tego prawdopodobnie należałoby zacząć.
Aga
27 marca 2020Bardzo dobry tekst. Jan Komasa nie tak dawno w Newsweeku pisał o tym poczuciu bycia lepszym, które tak wielu z nas ma, bo czytamy coś tam, oglądamy tylko to i chodzimy tylko tam. Pan Tomasz ma wyraźne poczucie wyższości i bycia lepszym w czasie pandemii i zresztą chyba nie tylko… 😉
Szkoda, że nie stać go na prosty szacunek i wyrozumiałość, bo sama jego decyzja jest tylko jego sprawą i ma do niej absolutne prawo.
Pozdrawiam serdecznie.
Magda
27 marca 2020Zgadzam się z Panią Katarzyną.
A Pan Ossoliński może mieć swoje zdanie i napisać je na swoim profilu. Tak jak Pan ma swoje. Nikt nie może nikomu odbierać prawa do wolnego myślenia czy wypowiedzi i każdy sam za siebie odpowiada oraz ponosi konsekwencje. Pan Ossoliński wyraźnie zaznaczył, że nikogo nie namawia do zakupów online, a to wcale się nie kłóci z tym, że na stronie jego sklepu jest napis u dołu shop now. To jasne, że miał na myśli namawianie poprzez nachalne i wszechobecne relkamy czy akcje z hasztagami. Jest możliwość zakupu na stronie i to zupełnie nie jest namawianie. Wyciszenie swojej działalności do minimum, to jego decyzja, jego prawo i może skomentować obecną sytuację tak jak on to odbiera i czuje zgodnie ze sobą. A co Panu do tego?
michalzaczynski
27 marca 2020Pani Magdo, w tekście dokładnie wyjaśniłem, co mi do tego. Pozdrowienia.
Magda
29 marca 2020Nie jest Pan nad Panem Ossolińskim i puszyć się nad jego zdaniem i biznesem nie jest Pan uprawniony.
Każdy w czasie pandemii prowadzi swój biznes jak zadecyduje i sam za to poniesie konsekwencje. Pana wpis to jakaś skrywana niechęć do projektanta, uczepił się Pan jak rzep psiego ogona. Tylko po co?
michalzaczynski
30 marca 2020Pani Magdo, „Każdy w czasie pandemii prowadzi swój biznes jak zadecyduje”, pisze Pani – to uwaga do Pana Tomasza.