Z Olsztyna w kosmos. I z powrotem. Niezwykła kampania nowej kolekcji Natalii Siebuły.

Ta sesja to złoto. Zrealizowana w olsztyńskiej hali sportowej Urania, zatrzymuje duch minionej epoki, a przy okazji dokumentuje ostatnie tchnienia obiektu, który wkrótce trafi pod kilof. 

Jeśli pomyśleć o skali i nieodwracalności rychłych zniszczeń – serce boli. Jednak kiedy w lokalnej prasie na temat planowanych rozbiórek zrobiło się gorąco, Natalia Siebuła postanowiła działać natychmiast

Uranię od dłuższego czasu miała na oku. Od lat śledzi losy różnych obiektów z XX wieku, charakterystycznych dla ich epoki i stylu.

– Obserwując, jak szybko w Polsce znikają, poczułam, że warto coś dla tych miejsc zrobić. Na moje możliwości: opisać, pokazać szacunek do dziedzictwa, ukazać ich piękno – choć zakurzone dosłownie i w przenośni – mówi mi Natalia.

Efektem tych etnograficznych niemal podróży po kraju są wyjątkowe sesje zdjęciowe kolekcji projektantki. 

Odbywały się już na dworcu PKS w Kielcach, w domu Hansenów w Szuminie, basenie Zdroju Wojciech w Lądku Zdrój czy Domu Chemika w Puławach.

Moda często gości w nich po raz pierwszy. I, niestety, ostatni. Jak reagują kierownicy takich obiektów lub mieszkańcy okolicy?

– Zawsze skrajnie! – mówi Natalia. 

Część z nich ma do tych budynków ogromny sentyment. Piszą do niej wzruszające listy ze wspomnieniami, które projektantka gromadzi jako pełnoprawną dokumentację, i opisują przeróżne historie z nimi związane.

– Niestety, większość zarządców traktuje obiekty jako relikt znienawidzonych czasów. Wciąż czuć pogoń za nowoczesnością i kompleksy. A to właśnie przez złe zarządzanie te obiekty zostały zaniedbane. To, że zmiany są potrzebne, nie podlega dyskusji. Nie muszą jednak odbywać się na zasadzie: tu się zakryje mozaikę kartongipsem, żeby było „nowocześniej”; tu na parkiet położy się panele i będzie „czyściej”. O wyburzeniach nie wspominając – irytuje się Natalia.

Wejście na teren takiego obiektu i zrobienie sesji nie zawsze jest łatwe. 

– Zdarzają się odmowy, ale ja się nie poddaję. Bywało, że na jeden z obiektów poświęcałyśmy półtora roku korespondencji. Czasem spotykam się z niezrozumieniem: „po co fotografować takie stare rzeczy”. W przypadku Uranii było jednak inaczej. Pani Lidia Rossochacka, z którą miałyśmy kontakt, jest fanką hali i bardzo jej zależało na naszej sesji, uwieczniającej obecny kształt.

Oddana do użytku w 1978r. Urania to dla olsztynian obiekt kultowy. Przykład modernistycznej fantazji na temat nowoczesnych konstrukcji i kosmosu, w sam raz w 500. rocznicę urodzin Mikołaja Kopernika. 

Pierwszy tego typu obiekt w województwie budził emocje i ośmielał do marzeń. Postępy w budowie przez pięć lat na bieżąco relacjonowała tak prasa miejscowa, jak krajowa.

Projekt hali zlecono Wiesławowi Zenonowi Piątkowskiemu i Henrykowi Gotzowi. W prace budowlane „wolontaryjnie” – jak wówczas to bywało – zaangażowali się młodzi ludzie z Socjalistycznego Związku Młodzieży Wojskowej Garnizonu Olsztyńskiego, uczniowie Zespołu Szkół Zawodowych nr 3 oraz zawodnicy i działacze lokalnych klubów sportowych. 

Otwarcie przybytku uświetnił występ Alicji Majewskiej. Diwa wykonała utwór „Niepotrzebna mi jest taka miłość jak twoja” ze znamiennymi słowami Jeremiego Przybory:

„We mnie płomień i bies 

Ze mną zachwyt i dreszcz

Po mnie rozpacz i gniew”; 

co z pewnością przemawiało do wyobraźni i rozbudzało ambicje niejednego młodego sportowca. 

W hali, oprócz wydarzeń sportowych, odbywały się też dożynki, turnieje tańca towarzyskiego, sylwestry. A także pierwsza w regionie projekcja filmu z taśmy 70 mm w wersji stereofonicznej (wybrano „Przeminęło z wiatrem”), występ włoskiego szansonisty Drupiego oraz – to już jako sensacja lat 90. – rewia lodowa Holiday On Ice.

Wystrój, wnętrze i wyposażenie hali nie zmieniło się aż do teraz. Za sprawą tegorocznego remontu wszelkie detale z jego wnętrza zapewne jednak znikną bezpowrotnie. 

– Czy takie praktyki to norma? – pytam Natalii.

– Nierzadko. W Tychach udało się ocalić piękną mozaikę Franciszka Wyleżucha z rozbiórki budynku Zakładu Elektroniki Górniczej i wciąż może cieszyć ona oko mieszkańców. W przypadku nowego Domu Chemika w Puławach natomiast, wszystkie mozaiki zostały skute i wyrzucone razem z gruzem. Podobnie jak pozostałe elementy, w tym charakterystyczne kręcone schody, wykonane z cieniutkich, drewnianych listewek. Na kieleckim dworcu PKS został jeden słup wyłożony tłuczoną, ćmielowską porcelaną, upamiętniający „tamten” dworzec. Ale dla mnie to za mało, bo w pierwotnej wersji tą porcelaną były ściany obszernych holi, które wspaniale błyszczały w oświetleniu. To było coś pięknego! – odpowiada projektantka.

Z Uranią na szczęście zdążyła. To, co oglądacie u mnie na blogu, to nie tylko regularna sesja, ale i kulisy oraz zdjęcia publikowane po raz pierwszy u mnie.

– Modelki, niczym trio superbohaterek, buszowały w sali judo, w przestronnych holach czy w boksach dla konferansjerów sportowych, gdzie słuchały telefonicznego szumu.

Czy usłyszały echa z przeszłości? A może wieści co do przyszłości Uranii? – zastanawia się Siebuła.

I jeszcze kilka słów o samej kolekcji. W tym sezonie wyraźnie pod wpływem sportu. Zatem spójna z klimatem i nastrojem miejsca sesji, jak zwykle zresztą. Zdaniem projektantki, tym razem jednak jest „do granic możliwości” uniwersalna. Tak, aby w garniturze czy sukience można było pójść do warzywniaka, ale – zmieniając buty – także do pracy, czy na ważne spotkanie.

– Rok pandemii pokazał w rozmowach z klientami, że niekoniecznie chcemy już wyjątkowej sukni. Nie chcemy też siedzieć w dresie. Potrzebujemy odzieży, która będzie nam pasować na wiele okazji, i którą z łatwością wystylizujemy na wiele sposobów. A przy tym będzie też na swój sposób dziewczęca, wesoła. Elegancka, ale figlarna – precyzuje Siebuła.

Ubrania wykonano głównie z tkanin vintage (wełna, elana, wiskoza), w tym z nieistniejących już zakładów w Bielsku- Białej, oraz z cupro, tencelu, elastanu i certyfikowanej bawełny.

Obejrzycie je dokładnie i kupicie TU

Zdjęcia: Piotr Czyż/ Modelki: Josephine Tomaszewska, Julia Piklikiewicz, Paulina Kowalik/ Makijaż: Małgorzata Jagielska/ Produkcja: Katarzyna Zielińska. Partnerem wpisu jest Natalia Siebuła.

Moje codzienne komentarze czytaj na Facebooku <KLIK>, a ładne rzeczy, ładne miejsca i ładne stories oglądaj na Instagramie <KLIK>. I NOWOŚĆ: podcasty do słuchania m.in. na Apple i Google Podcasts, na YouTube <KLIK> i Spotify <KLIK>;

Dodaj komentarz