LA MANIA. Toskańska Villa Dani i sesja kolekcji na wiosnę i lato.

Jest elegancko, stylowo i włosko. Oto kolekcja LA MANII na wiosnę i lato i jej kampania, której scenerią stała się Villa Dani – modernistyczna rezydencja z lat 70. w toskańskim Grosetto, zaprojektowana przez Oresta Martellego Castaldiego.

To architekt „skandalicznie mało znany, a jeden z najbardziej utalentowanych i najlepiej kreujących przestrzeń okresu powojennego”, jak w poważanym magazynie „Artribune” pisze o nim Luigi Pestinenza Puglisi.

Dlatego tym większy szacunek za wyczucie gustu i czasu – zarówno dla marki i jej projektantów, jak i duetu fotografek Louise i Marii Thornfeldt, które stanęły zza obiektywem i – jak LA MANIA pisze w prasowej informacji – uchwyciły ulotność chwili oraz esencję nowoczesnej kobiecości. Oraz za przybliżanie nam nieoczywistych mistrzowskich dzieł architektury, jak zresztą w poprzedniej kolekcji, o której pisałem TU.

Gwiazdą kampanii jest Chaima Ameziane. Odnośnie samej kolekcji: projektantom, z którymi rozmawiałem na chwilę przed jej premierą, zależało, by ilustrowała potrzeby współczesnej kobiety. Stąd sporo krawiectwa garniturowego, ale i warstwowość i kontrasty. Jeśli marynarka, to z przezroczystym body. Jeśli tkanina gładka, to zestawiona z marszczeniami. „Zderzenie kobiecości z męskością, szorstkości z miękkością, matu z błyskiem”, wyjaśnili mi autorzy kolekcji.

Co się wyróżnia? Choćby błękitna mini z odsłoniętymi plecami. To stuprocentowy jedwab z Francji. Albo śmietankowe body, uszyte z kaszmiru z wiskozą; miękką i transparentną dzianinę sprowadzono z Włoch. Dzianiny – także z wiskoz od polskiego dostawcy – wyróżniają się subtelnymi drapowaniami, podkreślającymi sensualność kobiecego ciała. Tu wiele zrobiła współpraca z konstruktorem. Były ręcznie tworzone na manekinie; to drobiazgowa praca z rzeźbiarską formą.

Opracowanie technologii, by dało się uszyć, dać do produkcji, by było do noszenia, a przy tym zachować ową rzeźbiarską formę okazało się jednym z największych wyzwań podczas pracy nad kolekcją. 

„Te rzeczy nie mogą przecież krępować sylwetki, muszą być łatwe do założenia, by kobieta, która je wybierze, intuicyjnie wiedziała, jak je założyć. Precyzji wymagały też sylwetki garniturowe: proporcja klap, zebranie talii czy balans ramion względem talii. Stąd stworzyliśmy wiele prototypów”, tłumaczą projektanci LA MANII.

W efekcie jednak powstały tak przyjemne zestawy, jak np. lekki długi kardigan o funkcji szlafroczka z kostiumem kąpielowym. Bo przede wszystkim to kolekcja, która ma cieszyć, dawać przyjemność i nie tylko być noszona do pracy, ale i zapowiadać piękne wakacje. 

Oddzielną jej atrakcją jest kolorystyka. Subtelna, przynosząca malarski efekt. To bogactwo ciemnych odcieni: pięknie „pracują” w rzeźbiarskich formach burgund i ciemna czekolada, zestawione z off white, kością słoniową, chłodnym błękitem czy oliwką.

Co ciekawe, te same barwy można odnaleźć w architekturze Villi Dani, choćby w eklektycznym salonie czy kamiennym tarasie z widokiem na morze. 

Ta kolekcja, jak przyznali mi jej twórcy, jest zresztą poniekąd metaforą willi – brutalistycznej z zewnątrz, a środku przytulnej, z przyjaznymi fakturami, tapicerkami. 

I rzeczywiście. Celem architekta zawsze było bowiem zapewnienie użytkownikom jego domów „wygodnego i przyjemnego życia”. „Wszystko w ludzkiej skali, pod względem rozmiaru, wysokości, relacji z naturą, wyboru materiałów. Trudno znaleźć architekta, który byłby bardziej wrogo nastawiony niż Martelli Castaldi do formalizmu i do stwierdzeń, że lepiej żyć w niewygodnej architekturze o dużych walorach estetycznych niż w domu wyposażonym we wszystkie wygody”, recenzował w „Artibune” Puglisi. Jedno, czyli piękno, drugiemu, czyli wygodzie, oczywiście nie przeczy. Sono d’accordo.*

*z jęz wł.: „zgadzam się”.

Partnerem wpisu jest LA MANIA.

Słuchaj moich podcastów <TU>, komentarze czytaj na Facebooku <KLIK>, a ładne rzeczy, ładne miejsca i ładne stories oglądaj na Instagramie <KLIK>

Dodaj komentarz