Kenia Express

Dziś premiera!, Moda | 15 listopada 2016 | 3 komentarze

Kampania nowej kolekcji Michała Mrzygłoda to jedna z największych sensacji w polskiej modzie tej jesieni. Dziś na moim blogu premiera lookbooka i rozmowa z projektantem.

Taka euforia, z jaką dwa tygodnie temu przyjęto sesję Michała Mrzygłoda, rzadko się zdarza.  I nic dziwnego. Kapitalne zdjęcia na światowym poziomie i oryginalna, wyrazista wizja – miks lat 70. ze współczesnością, pobrzmiewające etno, trochę sportu i niski ukłon w stronę rękodzieła zapewniły Michałowi należną mu uwagę.

mrzyglod-1

Dziś na moim blogu premiera lookbooka kolekcji, będącej – jak przyznaje sam autor – częścią dyplomu na London College of Fashion, uczelni, którą właśnie ukończył.

Punktem wyjścia były tu wspomnienia kenijskiego pisarza Binyavangi Wainainy, znanego u nas z wydanej w polskim tłumaczeniu powieści „Kiedyś o tym miejscu napiszę”.  – Sposób, w jaki opisuje swoje dorastanie i zachodzące wokół procesy są u niego tak plastyczne i sugestywne, że czytelnik zaczyna widzieć tamtejsze kolory i ludzi, czuje zapachy Afryki, przenika wewnątrz tego kontynentu. A to Afryka daleka od tej, jaką sobie wyobrażamy, jej kontrasty zaś – znacznie mniej oczywiste niż można by sądzić. Kenia lat 70. przeżywająca rozkwit gospodarczy, społeczności plemienne doświadczające amerykańskiej popkultury, dźwięki sawanny przeplatające się z piosenkami Lionela Richie’go w radiu, a sztuka etniczna ze światem komiksów – wylicza Michał Mrzygłód.

Wpływ na kolekcję miały też zdjęcia afrykańskich fotografów tamtej dekady, które przyczyniły się, jak mówi Mrzygłód, do jego formalnych rozważań nad  tendencjami w modzie męskiej.

6-front

Ważne było rękodzieło. – Technika, jaką opracowałem na potrzeby tej kolekcji to ręczne obrabianie skóry. Opiera się ona na wycinaniu i dziurkowaniu skóry na dokładnie dwa milimetry od brzegu, z zachowanymi między nimi odstępami ośmiu  milimetrów. Dziurki są ręcznie oplatane rzemieniami, które z kolei doplatają kolejne fragmenty skóry – mówi projektant.

W ten sposób powstały spodnie z widocznym graficznym wyplataniem, kurtka z motywem ust czy geometryzujący płaszcz. – To najbardziej reprezentatywne dla kolekcji rzeczy, bo powstały w stu procentach ręcznie, bez szwów – wyjaśnia Michał.

6-back

Kolekcja jest też rodzajem manifestu. I to podwójnego. Po pierwsze, autor w ten sposób radykalnie odcina się od szybkiej mody i stojącego za nią systemu produkcji. Po drugie, kolekcja jest agender. – Była tworzona z myślą o mężczyznach, ale zdaję sobie sprawę, że moja wizja estetyczna jest jeszcze nieprzystająca do tego, kim są współcześni facei; szczególnie w Polsce – mówi Michał.

Ja twierdzi, ma świadomość, że pewna feminizacja czy samo użycie różnorodnych kolorów może być dla konserwatystów odstręczające. – Wierzę jednak, że to się zmieni. W modzie męskiej opieramy się na konwencjonalnych metodach wykonania, a forma jest ograniczona i nie można sobie pozwolić na tak szerokie manipulacje, jak w przypadku damskiej. Dlatego z niej właśnie czerpię. Dotyczy to zwłaszcza detali: wykończenia zamków robione na zasadzie ramek z wypustkami, wykończenia wewnątrz kieszeni, kieszonki w spodniach czy rozpięcia z tyłu nogawek… Do tego biały golf haftowany w dziurki i szwy koszuli wykańczany cieniutkimi lamówkami, które przebijają przez ażur – opowiada projektant.

1-front

Najnowsza kolekcja Michała Mrzygłoda, wcześniej absolwenta stołecznej ASP, jest trzecią w jego dorobku. Sam autor pracuje dla popularnej marki odzieżowej (- To projekty komercyjne, nie do końca spójne z moimi autorskimi – zastrzega, nie podając nazwy firmy), jest jednak przekonany, że Polska, rynek – co tu kryć – co najmniej trudny, zwłaszcza, gdy proponuje mu się taką modę – nabierze rozpędu.

Dlaczego wrócił z Wielkiej Brytanii? Polska, jego zdaniem, ma znakomite zaplecze wykonawcze, zwłaszcza jeśli chodzi o tworzenie pojedynczych rzeczy. Jak twierdzi, rękodzieło tu nie umarło, a sama Polska oferuje pod tym względem dużo możliwości. – Londyn z kolei  daje swobodę projektowania. Nauczył mnie umiejętności  czysto technicznych. Tam nie obawiasz się odbioru swoich nawet najbardziej ekstrawaganckich pomysłów, bo każdy szalony projekt znajdzie klienta. To krzepiąca myśl, która pcha do przodu. Robiłem testy i chodziłem po Londynie w ubraniach swego autorstwa. Reakcje były fenomenalne – cieszy się Michał.

Przyznaje jednak, że stolica Wysp, mimo tzw. kreatywnej energii, potrafi być bardziej niż przytłaczająca.  – Samo funkcjonowanie tam na co dzień  jest ciężkie i pod względem emocjonalnym Londyn bywa bardzo duszący. Dlatego w Polsce lepiej mi się tworzy – mówi projektant.

Kolekcja jest dostępna wyłącznie na prywatne zamówienie.

1-left 1-back9-right 9-front-2 8-right 8-front 7-left 7-front 5-right 5-left 4-front 4-back 3-front 2-right 2-front 2-back

mrzyglod-2 mrzyglod-5 mrzyglod-3

mrzyglod-4

 

zdjęcia: danieljaroszek.com / MAKATA
modele: Filip B / Panda Models 
Emil / MORE models
make-up: Magdalena Kakietek

3 Komentarze

  1. Kondi
    16 listopada 2016

    To jest nawet ładne plastycznie, ale jako ubranie jest straszne. Aseksualne zupełnie, brzydkie. Piękny człowiek w tych ubraniach od razu staje się taki obleśny. Ale gdyby te ubrania wstawić do gablotki, to naprawdę mogłyby cieszyć oko.

    Odpowiedz
    • michalzaczynski
      17 listopada 2016

      Nie znam człowieka aż tak pięknego, by w tych ubraniach wyglądał obleśnie. Inna sprawa, gdyby rzeczywiście był piękny, to we wszystkim wyglądałby wspaniale. Aseksualne? Może raczej pasujące obu płciom. Brzydkie? Całkowicie się nie zgadzam. Dla mnie to kunszt, precyzja, gust i klasa.

      Odpowiedz
  2. Magda
    21 listopada 2016

    To sztuka.
    Żeby nosić takie rzeczy niewątpliwie trzeba mieć osobowość.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz