Pechowa trzynastka. Przegląd kryzysów w polskiej modzie w 2020 roku.
Christian Paul! Bałwany Apartu! AliMania! Sznurówki LGBT! Polska moda widocznie uznała, że pandemia to za mało i wyjątkowo zadbała w tym roku, byśmy się nie nudzili.
Wybrałem i skomentowałem 12 spośród najbardziej kuriozalnych przypadków wraz z ich punktami kulminacyjnymi. Plus trzynasty w bonusie.
Dla projektantów i marek oraz ich menedżerów i przedstawicieli rada: wydrukować ten tekst, powiesić na lodówce lub złożyć, by nosić w portfelu. I uczyć się na cudzych błędach.


Projektant Christian Paul
Personifikacja „rzetelności” TVP. Rządowe media – nie mogąc bądź nie chcąc znaleźć ani jednej liczącej się w branży mody osoby, która pochwaliłaby w „Wiadomościach” styl Agaty Dudy, postanowiły po prostu ją wykreować.
Przedstawiony jako amerykański designer Christian Paul – primo voto Farbaniec, jak doniosły media – bałwochwalstwem ględzonym słowiańską angielszczyzną skompromitował tak siebie, jak i wydawcę programu, a przy okazji i samą Pierwszą Damę, która z pewnością wolałaby bardziej miarodajne komplementy.
Jego występ szturmem podbił kraj; portal Wirtualnemedia obliczył, że tylko w ciągu dwóch tygodni Christianowi poświęcono 13 tysięcy publikacji. Tym samym naród po raz kolejny dowiedział się, na co poszły dwa miliardy złotych dotacji, których PiS nie chciał przekazać szpitalom onkologicznym.
HIT: Publikowana naprędce sesja zdjęciowa kolekcji oraz zakończone – jak można się domyśleć – niepowodzeniem rozpaczliwie poszukiwanie agencji PR dla uwiarygodnienia jego dokonań.

La Mania made in Poland
Najpierw czapki made in Poland okazały się jednak made in Bangladesh. Następnie, po zapewnieniach, że może akcesoria takie jak bejsbolówki, z którymi rzekomo „nie poradzi sobie żadna polska szwalnia” istotnie powstają w Azji, ale za to ubrania już wyłącznie w naszym kraju, okazało się, że poza Polską szyte bywają także swetry.
Dalej poszło jak z płatka. Kieliszki Huty Szkła Julia z nieudolnie przyklejonym emblematem La Manii Home, przez co udające wyrób własny. Świeczniki i rozmaite precjoza o wyglądzie łudząco podobnym do wzorów znanych designerów. Aż wreszcie utensylia, jakie w sumie można nabyć na AliExpress mimo że Joanna Przetakiewicz drzewiej zapewniała iż La Mania Home to produkty specjalnie przez nią zaprojektowane.
HIT: Oświadczenie firmy: „Mamy do czynienia z HEJTEM i manipulowaniem informacjami” oraz Joanna Przetakiewicz twierdząca w jednym z wywiadów, że jest zażenowana poziomem polskich mediów. W domyśle tych, które – elegancko rzec ujmując – liczne nieścisłości komunikacyjne jej firmy nagłośniły

Veclaim of the Loom
Nie chciała Jessica Mercedes konkurować z sieciówkami, stąd wysoka jakość i wysoka cena, a wszystko szyte lokalnie. Tyle na poziome deklaracji. W praktyce lokalnym okazało się Maroko, skąd pochodziły koszulki Fruit of The Loom w cenie średnio 10 złotych, następnie zadrukowywane i sprzedawane jako szyte w Polsce za złotych dwieście.
Eksblogerka długo definiowała przeprosiny. Oświadczenie jej pełnomocnika wyrażało jedynie empatyczne zmartwienie „bardzo nam przykro, że część klientek poczuła się zawiedziona”, co oznacza mniej więcej tyle, co „szkoda, że cię zabolało, gdy cię kopnąłem” podczas gdy stosowniejsze byłoby po prostu „przepraszam, że cię kopnąłem”. W efekcie kryzys trwał całymi tygodniami; o wiele dłużej niż było to niezbędne. Na życzenie samych zainteresowanych.
HIT: General manager marki zachwalający certyfikaty i standardy koszulek Fruit of The Loom bez znajomości ich funkcji i znaczenia (o tym, czego naprawdę dotyczą, przeczytasz w moim tekście TU).

Reklama Apartu
Trzy z najlepiej opłacanych influencerek krążące w cadillaku wokół styropianowego bałwana i przerzucające się pustymi kartonami jako synonim przepychu. Wdzięczenie się do lustra toaletki jako synonim klasy. Cztery minuty udawanego luksusu, sparodiowanego przez Klub Komediowy, a wszystko to w trakcie protestów kobiet z lubością bitych i dręczonych przez policjantów, rekordowej liczbie chorych i zabitych przez covid oraz niepewności finansowej.
HIT: W kolejnych ruchach Apart wydał fortunę na billboardy w wielkich miastach, rozesłał celebrytkom szampany, a następnie poprosił państwo – czyli nas, podatników – o wsparcie, bo zabrakło mu na wypłatę pensji pracownikom.

Znikająca wełna
63 na 100 marynarek czy żakietów ma sfałszowany bądź podrasowany skład tkanin, podobnie felerna jest co druga sprzedawana para rajstop i prawie co druga kurtka czy płaszcz. To wyniki najnowszych badań zleconych przez UOKiK.
Konkrety? Garnitur PROM marki Kubenz. Deklarowany na metce skład: wełna 80 proc., poliester 20 proc. W rzeczywistości – poliester 80 proc., wiskoza 20 proc.
Garnitur Wilson, także marki Kubenz. Deklarowany na metce skład: wełna 100 proc. W rzeczywistości – poliester 86,8 proc., wiskoza 13,2 proc.
Garnitur marki Lavard. Deklarowany na metce skład: wełna 100 proc. W rzeczywistości – wełna 67,7 proc., poliester 32,4 proc.
Marynarka Pegano G marki Recman. Deklarowany na metce skład: wełna 60 proc., poliester 30 proc., elastan 2 proc. etc. W rzeczywistości: poliester (62,4 proc.), wiskoza (34,8 proc.), elastan (2,8proc.), za „Gazetą Wyborczą”.
Tym samym okazało się, że firmy odzieżowe po prostu nas trollują (więcej o tym posłuchasz w moim podcaście TU).
HIT: Nie wiadomo, co mocniejsze: wyznanie przedstawicielki Lavardu („dostawcy tkanin wprowadzali nas w błąd w zakresie składów i niestety jesteśmy przekonani, że sytuacja dotyczy większości rynku”), sugerująca, że firmy nie są zainteresowane choćby minimalną kontrolą swoich dostawców, czy postawa UOKiK, który nie chciał podać nazw nieuczciwych firm (uczyniła to inspekcja handlowa), by nie spotkały ich za to… przykrości.

Poliamid Elementów
Tu skład metki zgadzał się ze składem faktycznym. Mimo to marka słynąca z transparentności cen postanowiła wyrzec się jednego ze swoich produktów, tj. swetrów. Zapewniając, że uszyte są z wysokiej jakości poliamidu i wełny oraz że spełniają wszelkie wymagania i założenia, zakomunikowała jednocześnie, że… ich nie spełniają. W związku z czym zostaną przecenione o połowę, a klientkom, które już je nabyły marka odda połowę pieniędzy. Dlaczego? Trudno orzec. Najpewniej niektórym klientkom nie spodobał się wspomniany poliamid w składzie dzianiny. Tym sposobem Elementy zrezygnowały z samodzielnego kształtowania polityki marki. I na własne życzenie pozbawiły się zysku ze sprzedaży. I powagi w oczach obserwatorów rynku mody.
HIT: Deklaracja: „Nie chcemy, aby materiały, z których szyjemy, wzbudzały Wasze wątpliwości”. To dlaczego z nich szyto?

Ali Wishbone
Pieniądze prędzej powinien oddać Wishbone. Względnie portale modowe, piszące, że „Polki pokochały markę Wishbone” i napędzające reklamę firmie, która – jak posądzono – sprzedawała biżuterię z czterdziestokrotną nawet przebitką jako polskie rękodzieło. Przynajmniej jeśli porównać ceny z AliExpress, którego błyskotki owe kochliwe Polki rozpoznały w e-sklepie marki.
HIT: Reakcja na krytykę, będąca jednocześnie klasyką polskiego PR-u antykryzysowego: kasowanie komentarzy i materiałów ze strony www oraz nieodpowiadanie na e-maile.

Etyka polskich szwalni
Ale made in Poland wcale nie oznacza, że produkt powstał w godnych warunkach. „Jak nie przyjdziecie do pracy w sobotę, to będziecie jadły chleb z gównem!”, wrzeszczał do szwaczek szef szwalni w Przeworsku. Zdarzało się, że kobiety były zamykane na kłódkę, a wokół budynku spuszczano z łańcuchów psy. Szef mówił: „dzisiaj nie wyrobiłyście się, zostajecie i koniec”. Wszystko to w reportażu Grażyny Latos.
HIT: Komentarz Wojciecha Słabego, prezesa zrzeszającego producentów ubrań ZZPPM Lewiatan, zdegustowanego… rzekomymi atakami dziennikarki na branżę odzieżową: „jaki cel jest tego wszystkiego? Znaleźć parę nieszczęśliwych osób? W każdym środowisku, w każdej dziedzinie znajdziemy takich nieszczęśliwych (…). Poprawiliśmy wizerunek branży odzieżowej i coś się zaczęło dziać. A te pani artykuły są niepasujące”.

Bez Piątki dla zwierząt
Ustawę, dzięki której można było ukrócić cierpienia zwierząt, w tym futerkowych, PiS wrzucił do sejmowej zamrażarki.
HIT: Wypowiedź wielkopolskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii Andrzeja Żarneckiego: „Hodowla zwierząt futerkowych to jest biznes i polega na tym, że mają być ładne futra i skóra, włos ma być błyszczący, a zwierzę musi być dobrze nakarmione i wyrośnięte. By zwierzę tak wyglądało, musi być zdrowe, czyli trzeba dbać o warunki jego przetrzymywania i odpowiednie wyżywienie. Chore zwierzę miałoby skołtunione włosy, a tu chodzi o pozyskanie ładnego, gęstego futra. Oczywiście, że na takiej fermie zdarza się, że zwierzęta próbują uciekać, że jedne drugie pogryzą w klatkach”. Nie. Biznes polega na tym, że futro rannego, torturowanego czy nawet na wpół rozszarpanego zwierzaka też jest cenne, bo idzie na pompony i wykończenia. Branża futrzarska żyje z takich właśnie odpadów a nie z „ładnego futra”.

TVN i Jungkook
Nie spodobało się prowadzącym Dzień Dobry TVN, że The Independent Critics uznali wokalistę boysbandu BTS za najpiękniejszego mężczyznę roku. Nie dotarło bowiem do nich, że istnieją na świecie Azjaci, w tym Koreańczycy; 22-letni mężczyźni, którzy wyglądają młodo; mężczyźni, którzy zmieniają sobie kolor włosów; mężczyźni, którzy noszą kolczyki.
I że nie trzeba wyśmiewać ich publicznie i – dodatkowo – nie wypada wyręczać się głosem ludu, wziętego z łapanki na bazarze i szczuć nim widzów. Bo nie ma ku temu żadnych powodów. Nie licząc własnych uprzedzeń.
HIT: Konsekwencje poniósł reporter DDTVN, autor ulicznej sondy, którego zwolniono z pracy. Choć on zawinił tu najmniej.

Ogólnopolski Dzień Szpilek i akcja pt. „Załóż szpilki i pomóż dzieciom chorym na raka”.
Akcja marketingowa, w której chore dzieci stały się przynętą. Ich niezmiennie jest żal, więc zawsze znajdą się chętni, którzy w geście dobrej woli czy porywu serca się w takie eventy włączą. I tak też się stało. Dobrze, że pomagamy. Tyle że warto wiedzieć, komu pomogliśmy w tym przypadku. Dwa złote, jakie od każdego opublikowanego w mediach społecznościowych zdjęcia zobowiązał się przy wielu obostrzeniach – z wysokością obcasa włącznie – przekazać organizator, to niska cena za ogólnopolską reklamę.
HIT: Nie wiadomo, co chore dzieci mają wspólnego ze szpilkami. Wiadomo za to, co szpilki mają wspólnego z obrotami sklepu Moliera2.

Gejowskie sznurówki
Zdaniem sklepu eobuwie.com.pl z kolei różowe sznurówki świadczą o gejostwie. W czasach kiedy Converse, Adidas, Vans czy Dr Martens – by pozostać tylko przy markach butów – szykują specjalne kolekcje wspierające mniejszości i promujące tolerancję, z wpisu na blogu tegoż e-sklepu dowiedzieliśmy się również, że istnieje coś takiego jak „ideologia LGBT”.
HIT: Sklep przeprosił. Nurtująca pozostaje jednak jedna kwestia: kogo zatrudnia i czemu tak duży gracz w branży e-commerce oszczędza na profesjonalistach. Skąpstwo nie popłaca i zasłużenie się mści.
My
Na koniec wykonajmy rachunek sumienia. Przeskalowane emocje, nieodpowiednie do rangi przewin reakcje (życzenia śmierci? Na porządku dziennym) oraz ogólna roszczeniowość. Projektanci mają być dostępni całodobowo, spełniać wszelkie, najbardziej nawet niedorzeczne kaprysy, kajać się i płaszczyć przed konsumentem. W przeciwnym razie – zmasowany atak w sieci. Największym wrogiem firmy odzieżowej jest dziś jej własny klient.
Moje codzienne komentarze czytaj na Facebooku <KLIK>, a ładne rzeczy, ładne miejsca i ładne stories oglądaj na Instagramie <KLIK>. I NOWOŚĆ: podcasty do słuchania m.in. na YouTube <KLIK> i Spotify <KLIK>!
4 Komentarze
Ania
22 grudnia 2020Brakuje mi jeszcze okładki Elle o sile kobiet 😉
magdalena
22 grudnia 2020I plagiatu MISBHV 🙂
Kacper
24 grudnia 2020ale którego plagiatu bo są ich dziesiątki na MEMEBHV
Magdalena
24 grudnia 2020Ostatnio widziałam aferę ze zdjęciem znanego fotografa, powielonym na ubraniach.