Szary. Czyli ładny.

New Balance rokrocznie celebruje w maju Grey Days – szare dni. Choć dla marki wcale nie są takie – sic! – szare. Przeciwnie; to okazja do uczczenia zalet koloru, który okazał się jednym z jej znaków rozpoznawczych i wyróżnił na tle konkurencji.

Na prosty, lecz znakomity w skutkach (jak zwykle to bywa) pomysł wypromowania szarości jako barwy butów do chodzenia na codzień New Balance wpadł w 1982 roku. Wcześniej w szarych sneakersach wyłącznie biegano. Co logiczne, bo białe buty przy takich aktywnościach zbyt szybko się brudziły.

Bardzo spodobało się to amerykańskim yuppies, którzy chcieli utrzymać wyglądem pozory sportowego stylu życia, podczas gdy zajęci byli zarabianiem pieniędzy (uwaga do młodzieży: yuppies, skrót od Young Urban Professionals, pokolenie, którego cechą było dążenie do profesjonalizmu, pragmatyzm, umiłowanie luksusu, skupienie na karierze i finansach, cytując za Wikipedią).

A skoro spodobało się to im, utożsamianym wówczas z sukcesem, to spodobało się i reszcie społeczeństwa; najpierw amerykańskiego, później innym.

A dlaczego trzeba było stworzyć nowy but, zamiast wypromować na ulice istniejący już, do biegania? Cóż, inne czasy. Moda była wówczas bardziej restrykcyjna, obowiązywały nakazy i zasady dziś – w sumie i lepiej – zupełnie niezrozumiałe. Tak jak nie łączyło się ze sobą pewnych kolorów (granat z brązem czy róż z czerwienią – nigdy), tak nie mieszało stylu formalnego i sportowego. Bohaterowie filmu*, jaki New Balance przygotował z okazji Grey Days wspominają, że przed 1982 rokiem wręcz wyśmiewano ich, że chodzą w szarych sneakersach po mieście, zamiast gdzieś w nich biegać.  

Film ten wyświetlono w minionym tygodniu w nowo otwartym concept storze e-sklepu Answear w warszawskiej Fabryce Norblina, podczas imprezy wieńczącej Grey Days. Miałem przyjemność być gospodarzem jej trzech paneli dyskusyjnych i porozmawiać z piątką świetnych gości. Zwłaszcza, że sam lubię szary kolor. Wprowadza harmonię, przynosi spokój. Jest ponadczasowy, pomaga się skupić.

Z projektantką Anią Kuczyńską i stylistą Kacprem Kujawą porozmawialiśmy o budowaniu własnego stylu. W ich przypadku u jego podstaw była ich niezgoda do wyglądania tak, jak inni, ale też doświadczenia wyniesione ze studiowania i mieszkania za granicą. U Ani był to Paryż oraz Rzym i szkoła Koefia, u Kacpra – Londyn i St. Martins. Metropolie te ośmieliły ich i zachwyciły wolnością i kreatywnością. Pytałem też, czy można stworzyć własny styl, gdy się go nie ma. Odpowiedź – zawsze jakiś się ma. Ale wiarygodny jest on wtedy, jeśli wynika z charakteru, tego czym i kim się otaczamy, co czytamy, co oglądamy. Styl zatem tożsamy jest z osobowością.

Z Bartkiem Walczukiem, grafikiem i designerem z Osomstudios omówiliśmy fenomen czarno-białej fotografii, retuszującej to, co potrzeba, symbolizującej tęsknotę za szeroko pojętym rzemiosłem (w tym przypadku fotografików, w kontrze do zdjęć niedbale, acz kompulsywnie pstrykanych smartfonem) i nadającej głębi i intrygującego wymiaru sesjom nawet tak potrzebującym koloru, jak kampania strojów kąpielowych. Było też o tym, że czasem lepiej się nie wychylać: tak jak osiedle szarych budynków wygląda o niebo lepiej niż to dotknięte pastelozą, tak czasem dobrze wniknąć w tłum i być częścią społeczności. Do koloru szarego też trzeba pomostu dojrzeć i dorosnąć. 

Kamil Tomaszewski, znany jako Instabaks, przyniósł kilkanaście par własnych newbalance’ów. Wyłącznie szarych. I pokazał, jak szarość potrafi być różnorodna. Jako fascynat wschodniej Azji opowiedział o specjalnych kolekcjach New Balance przygotowanych na rynek japoński (korporacyjna, do biura) i Korei (trekkingowa). 

Stylistka Karla Gruszecka z kolei przypomniała o szarym, jako motywie wiodącym w polskiej modzie drugiej dekady XXI wieku. Rzeczywiście. Szarym bawełnianym dresom w sklepach internetowych towarzyszyły wówczas opisy: „Zamiast źle pojętej oryginalności, proponujemy ci niepowtarzalność (…). Paleta kolorystyczna jest urozmaicana według potrzeb klientek”. Albo: „nowo powstała marka modowa, skierowana do energicznych i pewnych siebie kobiet oraz mężczyzn. Oryginalne formy tych ubrań pozwalają wyróżnić się z wielkomiejskiego tłumu”. O relacjach Polaków z szarością pisałem zresztą w tekście „Szare szeregi” (do przeczytania TU). 

Karla wspomniała też, że szarość – jako kolor dający komfort była barwą pandemii, a szary dres jej wizualnym symbolem. Na spotkaniach czy konferencjach kobiety pytają ją, co zrobić z tymi pandemicznymi dresami. Karla radzi, by do jednej pary zakładać biały T-shirt, biżuterię, wygodne buty i wychodzić w nich na miasto. A reszty się pozbyć. A ultimate atut szarych sneakersów? Zdaniem Karli odmładzają look. Bo sugerują aktywny styl życia, energię. Now you know.

*Film powstał dzięki współpracy dyrektorów kreatywnych Thoma Glovera i Daniela Wolfe’a, wraz z Elliottem Powerem. Reżyserem zdjęć jest Norm Li, za animację retro z lat 60. odpowiada studio Stray London, a zdjęcia wykonał Samuel Bradley. Obejrzycie go, podobnie jak szarą kolekcję TU.

Partnerem wpisu jest New Balance

Słuchaj moich podcastów <TU>, komentarze czytaj na Facebooku <KLIK>, a ładne rzeczy, ładne miejsca i ładne stories oglądaj na Instagramie <KLIK>.

Dodaj komentarz